5. I wtedy świat zawirował

929 58 0
                                    

Ból pochłaniał wszystko inne.

Jęknęła. Położyła dłonie na skroniach, chcąc osłabić to ogłuszające uczucie gdzieś w głębi czaszki. Miała wrażenie, że ból rozrywa ją na tysiące małych kawałeczków. Każdy oddech był wyzwaniem, gdy wracały wszystkie nieprzyjemne uczucia. A gdy spróbowała przykryć głowę poduszkę doszło jeszcze głuche dudnienie w uszach.

Próbowała ignorować ból, ale przegrała walkę z nim w chwili, gdy trzasnęły drzwi. Jakie znowu drzwi, pomyślała z nietypową dla niej złością. Nie istniały przecież żadne drzwi. Była tylko ona i ból. Czy istniało coś jeszcze? Spróbowała unieść powieki bez ryzyka roztrzaskania się na milion kawałeczków.

Pulsowanie powróciło, jeszcze bardziej atakując. Uniosła dłonie, ale opuściła je przegrywając z własną bezsilnością.

- Nieźle cię wzięło.

Noelle. Dormitorium. Ranek.

Pozornie normalna sytuacja, przemknęło jej przez myśl. Mieszkała tu przecież, a ranki spędzała z Noelle, więc dlaczego miała wrażenie, że coś przeoczyła? Na pewno wszystko jest w porządku, powiedziała sobie, gdy...

- Jak się tutaj znalazłam? - zapytała. Uniosła się na łokciach i uniosła powieki. Sukcesem było patrzenie na twarz przyjaciółki, ale porażką już opadnięcie na poduszki, gdy przedramiona ją zawiodły.

- Nic nie pamiętasz? - Śmiech w głosie Noelle wyraźnie świadczył, że nie spodziewała się czegoś innego. - Jakie miejsce zapamiętałaś jako ostatnie?

Zastanowiła się przez chwilę, ignorując ból głowy. Pamiętała, jak szykowała się na randkę z Traversem. Pamiętała swoje obawy z tym związane. Pamiętała blask, który otoczył jej umysł, gdy zrozumiała swoje uczucia. Pamiętała Traversa. Pamiętała, że odwiedzany przez nich lokal nie zasługiwał na nazwę inną niż pijalnia. Pamiętała wyzwanie w jego oczach, gdy patrzyła na wypełnioną alkoholem szklankę. Pamiętała jego stwierdzenie, że na pewno tego nie wypije. Pamiętała moment, gdy zamawiał kolejną kolejkę. Pamiętała, że...

- Kto mnie tutaj przyprowadził? - zapytała niespodziewanie. Gwałtownie wstała. Podeszła do okna i otworzyła je. Świeże powietrze orzeźwiło ją, ale ból głowy nie ustępował.

- Jak myślisz? Ted.

Spodziewała się takiej odpowiedzi, a mimo to zaskoczyła ją. Miała cichą nadzieję, że może Travers wykazał się niespotykanym u niego poczuciem przyzwoitości i odprowadził ją do zamku. Ale czy powinna tak myśleć? Aiden Travers uprzedził ją, kim jest. Nie zamierzał odgrywać żadnej roli i dlatego pozwolił jej wczoraj pić bez umiaru. Dopóki nie przybył Ted, poprawiła się w myślach.

Odegrał typową dla siebie rolę, czyli wybawcy, którym przecież dla niej był. To on krył ją przed matką, gdy ucząc się własnej magii, stłukła pół rodzinnej zastawy. Przekonał jej ojca, że qudditch i ona nie nigdy by się nie zgrali. Razem z nią wybierał pierwszą różdżkę i trzymał za rękę, gdy chorowała. Jednak nagle przeszłość zaczęła tracić w jej oczach. Widziała jedynie to, co działo się teraz. Teddy'ego, na którego nie miała żadnego wpływu.

Nagle w jej głowie zrodziła się nowa obawa. Niewiele pamiętała z wczorajszego wieczoru, a jej pamięć nie sięgała dalej niż do połowy drugiego drinka, który pachniał mango. Spróbowała przypomnieć sobie coś więcej. Wszystko w jej głowie było jednak zbyt mocno zamglone, aby mogła to zrozumieć. Gdy skoncentrowała się, mogła odtworzyć momenty przyjścia Teda, lecz już nie jego twarz. Widziała jedynie niewyraźny zarys sylwetki. Później chyba podtrzymywał ją, gdy zachwiała się na brukowej alejce i mówiła, że... Syknęła cicho, czując jeszcze boleśniejsze pulsowanie gdzieś w skroniach.

Victoire Weasley & Teddy LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz