Następne tygodnie były prawdziwym koszmarem.
Victoire usilnie próbowała zapomnieć o ostatnich wydarzeniach. Ranki wypełniła rozmowami z Jayne i Melanie, potem schodziła na śniadanie, tak aby prosto z Wielkiej Sali mogła iść na lekcje. Wiedziała, że Ted i Ben jadają później, więc unikała wpadnięcia na nich w pokoju wspólnym.
Lekcje okazały się wybawieniem, chociaż nigdy nie myślała, że tak o nich pomyśli. Cieszył ją nawet natłok prac domowych. Pisanie wypracowań zaś uznawała za dobrze wykorzystany czas. Przynajmniej nie siedziała i nie patrzyła bezradnie w ścianę, próbując zapomnieć, kim była.
Okienka między zajęciami spędzała w bibliotece, gdzie wybierała stoliki przy ścianie albo za regałami. Nie szukała tam towarzystwa, więc zwykle miała zapewniony spokój i mogła się uczyć. Z czasem poświęcała coraz więcej czasu na czytanie, odnajdując ukojenie w książkach. Nic jednak nie mogło sprawić, aby zapomniała, co zakłóciło jej spokój ducha.
Ted początkowo próbował zagadywać. Marszczył brwi, jak zawsze wtedy, gdy nie mógł czegoś zrozumieć. Jego ciemne oczy patrzyły badawczo, a usta wykrzywiały się w niemym pytaniu. Chciał się dowiedzieć, dlaczego go unika, ale jej determinacja sprawiła, że miał niewiele okazji, aby móc z nią porozmawiać.
Nie wiedziała jednak, jak długo zdoła to ciągnąć, skoro kilkanaście dni temu zaczął się grudzień, a co za tym idzie nieubłaganie zbliżała się przerwa świąteczna. Okres, w którym zapewne Ted liczył na jakieś wyjaśnienia. Właściwie powinna już zacząć się pakować, ale uparcie odwlekała to, zostawiając na kolejne dni. Naiwnie udawała, że jeśli odwlecze to, zyska więcej czasu. Wystarczyło jednak, aby popatrzyła na kartki kalendarza, aby uświadomić sobie własną głupotę.
- Zapomniałaś o czymś? - Odwróciła się, patrząc na Noelle i poczuła wyrzuty sumienia.
Chociaż nie unikała Rosewood, to miała wrażenie, że milczenie oddala je od siebie nawzajem. Pozornie mówiły o wszystkim; lekcjach, wyjściach do Hogsmeade i pierwszym śniegu, który jak zwykle zaskoczył wszystkich. Żadna z nich nie poruszała jednak tematu uczuć, a Ted stał się tematem tabu. Noelle nigdy nie skomentowała tęsknego wzroku, którego nie spuszczała z pleców Lupina.
- Nie, ale chyba powinnam się zacząć pakować - odpowiedziała. Wygładziła swoje włosy i zdecydowanym ruchem odrzuciła je na plecy.
- Święta, święta - zanuciła pod nosem Noelle, wywracając oczami. Leżała na swoim łóżku w dormitorium, burząc poukładaną pościel i kartkowała gazetę o modzie. - Myślałaś już o prezentach?
Victoire drgnęła, ale szybko opanowała się. Kiwnęła głową i opowiedziała Noelle o prezentach dla rodziców, rodzeństwa i kuzynostwa. Pilnowała, aby słychać było entuzjazm, którego tak naprawdę nie czuła. Nie wiedziała też, co powinna podarować Tedowi, skoro...
- Może amortencję?
Popatrzyła w brązowe oczy Noelle, która uśmiechnęła się do niej ironicznie.
- Nie, nie powiedziałaś tego na głos, ale nie było to potrzebne. Widać, że jesteś zakochana w Tedzie. - Blondynka zaczerwieniła się, próbując nie spuszczać wzroku z przyjaciółki, która uśmiechała się kpiarsko: - Victoire, obudź się! Myślałaś, że skoro o tym nie rozmawiamy, to temat nie istnieje?
Victoire walczyła przez chwilę sama z sobą, po czym opuściła ramiona i opadła na łóżko obok przyjaciółki, zapadając się w miękkim materacu.
- Nie bardzo wiedziałam, co powinnam ci powiedzieć. Przyznanie przed samą sobą do tej miłości kosztowało mnie więcej niż cokolwiek innego. A powiedzenie tego głośno... Przyznanie przed całym światem, że go kocham nie leżało w zasięgu moich możliwości. To było zbyt głupie, aby głośno o tym mówić.
CZYTASZ
Victoire Weasley & Teddy Lupin
FanfictionZnała go od zawsze. Był dla niej przyjacielem, bratem i największym bohaterem. Mogła na nim zawsze polegać i dzielić się wszystkimi tajemnicami. To się jednak zmienia. Wystarczy jeden sen, aby Victoire Weasley spojrzała zupełnie inaczej na młodego L...