Początki zawsze są najtrudniejsze i powtarzałem to przez całe życie, a zwłaszcza wtedy, kiedy wpadłem na pomysł założenia zespołu.
Tak w zasadzie, nie wyobrażałem sobie siebie w innej roli niż wokalisty i gitarzysty.Chociaż nie, chciałem być super menem, ale to chyba się nie liczy, pomijając aspekty czysto teoretyczne, a dodając do tego chociażby to że jestem wątły i niezdarny to i tak niewiele by z tego wyszło. Tak więc można uznać że był to mój plan b, który swoją drogą całkiem się powiódł, chociaż czasem nadal nie mogę uwierzyć w to, że po prostu nie zrezygnowałem.
A w zasadzie nie zrezygnowaliśmy; ja, Luke, Calum i Ashton.
O tyle, o ile znałem się z Calumem od dziecka, Luke'a poznałem później (i strasznie go nienawidziłem), to do teraz w sumie nie wiem jakim cudem znalazł się wśród nas Ashton, którego wzięliśmy do zespołu tylko i wyłącznie dlatego że nie znaliśmy innego perkusisty.
Do teraz lubię sobie żartować że mogliśmy rozejrzeć się trochę dalej, a go nawet nie brać pod uwagę kiedy chcę go zdenerwować.
Wtedy też początki były trudne, ale opłaciło się.
Zależy jak na to spojrzeć: teraz mieszkam razem z trójką idiotów, a sąsiedztwo składające się z samych starszych ludzi grających w bingo (zależało nam na spokojnej okolicy wolnej od piszczących na nasz widok dziewczyn) biorą nas za gejów, co raczej nie przysparza nam dobrej reputacji. Tak czy tak, staramy się nie rzucać im w oczy.W końcu mogą mieć wnuczki...
Poza tym, wszystko układa się świetnie. Mogłem rzucić szkołę, której nienawidziłem i zająć się na poważnie tym co lubię. Mimo że nie jesteśmy najlepsi na świecie (chociaż Calum tak uważa, ale jak na moje, po prostu odbiła mu sodówka kiedy dotarło do niego że dzięki graniu w zespole znajdą się też desperatki które wydają się być nim naprawdę zainteresowane), pniemy się do góry, możemy jeździć po całym świecie, mieć kontakt z ludźmi którzy nas lubią, a przy okazji, staliśmy się czwórką nierozłącznych przyjaciół, co ma swoje plusy; nasza przyjaźń nie rozpadnie się, bo łączy nas więcej rzeczy niż tylko ona. Minusy; jesteśmy na siebie skazani.
Nigdy też nie umiałem mówić o sobie, to strasznie niekomfortowe i czuję się wtedy jak podczas pierwszych dni w szkole, kiedy trzeba było wstać ze swojego krzesła gdy wszyscy inni mogli wygodnie sobie siedzieć, wyrecytować swoje imię, nazwisko, wiek i zainteresowania, mimo że nikogo to w gruncie rzeczy nie obchodziło i nikt nawet nie słuchał siebie nawzajem, to trzeba było to odbębnić.
Moja niechęć nie ma to nic wspólnego z tym, że zawsze wychodziłem wtedy na nudziarza z kiepską fryzurą, bo kiedy się denerwuje, zawsze szarpię za ich kosmyki, które na dodatek teraz, po szeregu zabiegów fryzjerskich (ku rozpaczy mojej mamy) lecą garściami, więc muszę oszczędzać sobie stresu, to jeszcze na domiar złego, jedyne co umiałem wydukać to swoje imię i nazwisko, a potem usiąść i schować się za stertą podręczników czerwony jak burak.
Uznajmy po prostu że wszystko co związane jest ze szkołą wywołuje we mnie mdłości, dzięki czemu oszczędzę sobie trudnych początków chociaż raz.
-Mamo. Mamo. MAMO. - powtarzam głośniej, próbując wyplątać się z objęć rodzicielki, która ściskała mnie jak boa dusiciel jak zawsze gdy nadchodził moment pożegnań - mam osiemnaście lat.
-To po prostu trudne dla matki, synku. - wyjaśnia mi cierpliwie, jak za każdym razem i odgarnia moją zieloną grzywkę z czoła, które natychmiast cmoka - tak bardzo się o ciebie boję.
Uśmiecham się pod nosem na myśl co musi przeżywać Luke, który znany jest jako synek mamusi numer jeden, która nie widzi poza nim świata, a wszyscy są głupsi, brzydsi i mniej utalentowani od jej genialnego dziecka, które przez pierwsze miesiące po zerwaniu łączącej ich stalowej pępowiny (a może raczej przedłużeniu jej) budował sobie fort z brudnych skarpetek w pokoju, jakby liczył że same zaprowadzą się do pralki. Najwyraźniej uznał że umiejętność samodzielnego podtarcia sobie tyłka, umycia zębów i zasznurowania butów wystarczy by poradzić sobie bez trzymania kurczowo rąbka jej spódnicy.
Ja natomiast nigdy nie byłem szczególnie maminsynkiem, czasem miałem tylko problemy z odżywianiem. Na szczęście jestem dobrze znany w okolicznej pizzerii, z czasem jednak uznałem że to czas by dorosnąć i potrafię ugotować sobie czegoś innego niż zupka z papierowej torebki. Czytaj: robię genialną jajecznicę. I herbatę.
CZYTASZ
difficult beginning. [muke]
FanfictionWidziałem go z różnymi dziewczynami naprawdę wiele razy i nigdy nie zaprzątałem sobie tym szczególnie głowy. Aż do pewnego momentu.