9. Tell a lie once and all your truths become questionable.

688 98 22
                                    

Nie mogłem znaleźć odpowiednich słów by móc chociaż w połowie wyjaśnić to, co powinienem wyjaśnić już dawno temu, tak jakbym nagle stracił umiejętność składania ich w złożone zdania. 
Z jednej strony chciałem powiedzieć mu wszystko od początku do końca, bez omijania nawet najmniejszego szczegółu i mówienia półprawdy.
-Początki zawsze są trudne. - rzuca lekko Luke gładząc mnie po plecach, tak jakby chciał mnie tym rozweselić, ale nie udaje mu się to  za nic. To co powiedział, jeszcze bardziej wzmaga moją histerię, dlatego palcem wskazującym unosi mój podbródek ku górze i uśmiecha się pocieszająco.

-Nadal rozmawiacie? - głos Ashtona zza drzwi zepsuł wszystko jeszcze bardziej, choć nie byłem pewien czy zepsucie tej sytuacji jest w ogóle możliwe.

-Spierdalaj, Irwin! - odkrzykuje do niego Luke i ponownie przenosi na mnie spojrzenie -no, już. Koniec płaczów. Mów o co chodzi. Przyjmę wszystko na spokojnie, nie będę cię oceniał, ani się śmiał, jeśli już o to ci chodzi. Przyrzekam.

Chyba mnie tym przekonał, bo uspokajam się jak za pstryknięciem palców i pociągam kilka razy nosem. Nawet jego to ucieszyło, bo przysuwa się do mnie jeszcze bliżej i nadal patrzy na mnie z zainteresowaniem jak przedszkolak któremu obiecało się bajkę na dobranoc. 
Zamykam oczy, biorę głęboki wdech i odliczam do dziesięciu, a kiedy na powrót je otwieram, jestem już spokojny, co dziwi nawet mnie samego. Czuję się jakby wszystko nagle mi zobojętniało. Sam naważyłem piwa i sam muszę je wypić.

Nie spodziewałem się że Luke rzuci mi się na szyję. Nie spodziewałem się też że przyjmie to na chłodno, wzruszy ramionami, nakrzyczy na mnie, oznajmi że nie chce mnie znać.

Nie spodziewałem się absolutnie niczego

-Pamiętasz jak powiedziałem ci w kuchni że mnie pocałowałeś? - pytam powoli, choć jest to raczej pytanie retoryczne. Luke wydaje z siebie krótki pomruk.

-Pamiętam, Michael. Byłeś dość zestresowany.

-Wiem. Zawsze tak mam kiedy kłamię. 
Cisza. Nic. Kompletnie. Boję się nawet ruszyć tak, by móc na niego spojrzeć, nie jestem nawet pewien czy na pewno chciałbym zobaczyć jego reakcję.

-Czyli to się nie wydarzyło, a ty mnie wkręciłeś, tak? - odzywa się minutę później, wybuchając zaraz śmiechem - ja... ja przepraszam, Mikey, ja... nie... - śmieje się jeszcze głośniej i upada na górę poduszek, zwijając się ze śmiechu - cholera, myślałem że to coś poważnego, a ty...

-To jest poważne, Luke. - mówię twardo, zaraz jednak mając ochotę uderzyć się z otwartej dłoni w czoło. Luke uznał że nic takiego się nie stało, a ja... jakbym starał się przekonać go że to co zrobiłem jest naprawdę okropnym, godnym potępienia czynem. Chyba upadłem na głowę, a jego wzrok mówi mi dokładnie to samo, dlatego odwracam się tyłem do niego by się nie zdenerwować i oddycham ciężko, starając się ignorować jego parsknięcia i chichoty.
-Dlaczego w zasadzie to zrobiłeś? - słyszę, kiedy już uspokaja się na tyle by na powrót usiąść obok mnie i z westchnieniem otrzeć resztki wilgoci z moich policzków.

-Chciałem sprawdzić twoją reakcję. - odpowiadam zgodnie z prawdą, uciekając wzrokiem gdzieś na bok. 
-Nie porzygałem się. Ani nie zdenerwowałem. Nie wiem czego oczekiwałeś. Nie mam nic przeciwko homoseksualistom, Michael. Zdałem test? - dopytuje z udawanym podekscytowaniem i stuka mnie palcem po nosie - tak jakbyś nie mógł mi tego zwyczajnie powiedzieć, jeśli już czułeś że to odpowiedni czas na to, tylko tak kombinować.

-Chciałem sprawdzić twoją reakcję na mnie. - wyjaśniam dobitniej, akcentując ostatnie dwa słowa. Modliłem się by zrozumiał od razu, żebym nie musiał przechodzić przez mękę tłumaczenia mu tego jak dziecku to, że dwa dodać dwa to cztery, nie pięć, nie trzy, nie pięćdziesiąt trzy, tylko cztery. 

difficult beginning. [muke]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz