Przypominam:
https://www.wattpad.com/story/53497047-other-vision-mukex
~*~
Tuż po naszej dość ostrej wymianie zdań, sytuacja w domu zaczęła być cholernie niezręczna.
Cieszyłem się, to jasne, mało tego, tryskałem szczęściem na wszystkie strony i nie potrafiłem przypomnieć sobie czasów, w których czułbym się choć w połowie jak teraz.
Ale było niezręcznie i tego nie dawało się ukryć.
Nie wiem tylko dla kogo bardziej, czy dla nas, czy dla chłopaków.
Właśnie - nawet zacząłem nas dzielić na "obozy". Ja i Luke, Ashton i Calum.O tyle, o ile Ashton uśmiechał się i cmokał w naszej obecności, co chwile chichocząc w ten jedyny w swoim rodzaju sposób, Calum był dość skołowany i wyraźnie wyczuwał ten "podział".
Oczywiście Irwin wyjaśnił mu wszystko najdelikatniej jak to było możliwe. Myślę że ani Luke ani ja nie zdobylibyśmy się na coś takiego, ale trzeba było to zrobić.
Na samo wyobrażenie Ashtona, siedzącego z Hoodem niczym ojciec z synem, któremu próbuje wytłumaczyć skąd się biorą dzieci i jest tym bardzo zawstydzony, a syn krzywi się i wydaje z siebie odgłosy wymiotowania, chciało mi się śmiać.
Nie mogłem powiedzieć by był do nas negatywnie nastawiony, ale widać było, że nie potrafił przyzwyczaić się do tego, że teraz ma w domu... parę?
Nie jestem pewien czy ja i Luke to "para". W zasadzie, nie padło między nami to typowe dla ludzi chcących się nią stać pytanie, wszystko dzieje się naturalnie, Luke po prostu przytula mnie przy każdej możliwej okazji, wieczorem przychodzi do mojego pokoju i zasypiamy razem, całujemy się, ale nikt nie powiedział niczego na głos.
I Luke wydaje się być miejscami niepewny, zwłaszcza kiedy budzę się jako pierwszy, a gdy i on w końcu to zrobi, wpatruje się we mnie tak, jakby przez chwilę nie wiedział skąd się tu wziął i po co. Na szczęście szybko mu to przechodzi, tak samo, jak szybko uspokaja się moje serce, kiedy w kącikach jego oczu pojawiają się delikatne zmarszczki i wita się ze mną.
Myślę że jestem dość popieprzony, ale wydaje mi się że tak właśnie miało to wyglądać.Nie mogę uwierzyć w to, że przełamałem się do tego wszystkiego. Do powiedzenia Luke'owi całej prawdy, do w zasadzie wykrzyczenia mu jej w twarz, nie mogę uwierzyć w to że Luke spojrzał na mnie w ten sposób, w jaki od bardzo dawna chciałem by patrzył. To było za dużo nawet jak dla mnie.
Nie chciałem nawet myśleć o tym co będzie za miesiąc, dwa, trzy, pół roku, czy rok, bo zaraz narastały we mnie obawy.
Patrzyłem na Luke'a i przyłapywałem się na zastanawianiu się, kim on tak naprawdę jest.
Nie podejrzewałem go już o chęci "spróbowania" czegoś nowego, zastanawiałem się raczej czy jest szansa na to, że kiedyś zmuszony będę patrzeć na niego, w towarzystwie jakiejś dziewczyny.
Albo czy byłby w stanie powiedzieć mi kiedykolwiek, że to koniec, nawet jeśli nie zaznaczaliśmy nawet początku.
Na pewno odrobinę mnie to przybijało, ale szybko rezygnowałem z takich myśli, odnotowywałem sobie tylko w głowie by być najlepszym, tak by i on nawet nie zdążył się zastanawiać.
Dlatego tak bardzo denerwowały mnie chwile, w których teoretycznie był zmuszony do przebywania w ich otoczeniu.
Wygląda za ładnie obok tej blondynki. Wdzięczy się do niego jak nienormalna. Na pewno nie chodzi jej tylko o głupi podpis na płycie.
CZYTASZ
difficult beginning. [muke]
FanficWidziałem go z różnymi dziewczynami naprawdę wiele razy i nigdy nie zaprzątałem sobie tym szczególnie głowy. Aż do pewnego momentu.