- Co? Kto tu jest? Jack? Odpowiesz mi do cholery?!
Krzyczałam, mimo że on wcale na to nie reagował. Zapatrzony w jeden punkt, wręcz ze łzami w oczach.- Jack? - położyłam delikatnie dłoń na jego ramieniu - Proszę odpowiedz.
- On nie żyje Sara - spojrzał na mnie pustymi, załzawionymi oczami, a moje serce zaczęło bić mocniej - On jest martwy.
Blondyn zaczął mamrotać pod nosem, a ja wtuliłam się w niego z myślą, że mój ukochany nie żyje. Łzy mimowolnie zaczęły strumieniami spływać po moich lodowatych, bladych policzkach.
W pewnym momencie poczułam jak Jack spina się. Podniosłam głowę z jego ramienia i spojrzałam na niego.- O co chodzi? - zapytałam, poruszając tylko ustami.
-Sara. Usiądź dobrze? - poprosił.
Szybko wykonałam jego polecenie i po chwili siedziałam z blondynem przy stoliku.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie i nie przerywaj, dobrze? - kiwnęłam twierdząco głową - Dobrze.
Jack zamknął oczy, wyraźnie się uspokajając, a ja zacisnęłam mocno dłoń, formując z niej pięść i wypuściłam głośno powietrze. Wiedziałam, że nie będzię to łatwe.....
_________
Nie zabijecie mnie za to, że przerywam w tym momencie prawda?
Jak myślicie o co w tym chodzi?