✉ Rozdział 25

1.4K 76 1
                                    

Niedawno zauważyłam, że nie każdemu wyświetla się ten rozdział. Wchodząc przez aplikację widzę go, jednak kiedy sprawdzam przez stronę internetową, tego rozdziału nie ma 😕 Nie wiem czemu się tak dzieje, dlatego postanowiłam wstawić ponownie ten rozdział. Przepraszam, że tak późno, ale chyba lepiej późno niż wcale 😊

Na cmentarz mamy jakieś pół godziny drogi, więc już się ubraliśmy i sprawdziliśmy całe mieszkanie, aby jak wrócimy moglibyśmy sprawdzić czy coś zginęło, czy ktoś w ogóle tu był lub chciał wejść. Bezpieczeństwo, rozumiecie prawda?
A więc kiedy wybiła 22:25 wyszliśmy z mojego lokum i udaliśmy się w drogę.

Po drodze minęliśmy starszą parę, która trzymała się za ręcę, kilkoro dziciaków, które jeszcze o tej porze bawiły się, bezdomnego, który otrzymał od nas 40 dolarów, a także kilka bezpańskich psów.

Gdy już byliśmy prawie u celu, zatrzymałam się przed bramąl. Byłam pewna obaw. Nie wiedziałam co może tam na nas czekać.

- Będzie dobrze - Jack mnie przytulił. Zawszę mogę na niego liczyć, mimo że nie mówił mi zawsze prawdy. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, co odwzajemnił.

Trzymając mnie pod rękę razem z Jack'iem ruszyliśmy na przód.

23:00

Nadal nic. Nie ma nikogo, ani niczego co byłoby niepokojącego. Cisza. Ciemność. Niepewność. Strach. Bezradność.

Nagle ciszę przeszył przyciszony krzyk Gilinsky'ego, który mnie wołał. Może to były moje omamy, nie wiem.

- Gdzie jesteś Jack? - odkrzyknęłam i wyrwałam rękę Johnsonowi, aby udać się czym prędzej na poszukiwania ukochanego.

- Sara! - łkał, co rozdzierało moje serce. Włączyłam latarkę w telefonie, żeby lepiej widzieć. Że też na to szybciej nie wpadłam, myślę.

W chwili gdy ujrzałam posturę Jack'a momentalnie rzuciłam się jemu na szyję, mocno przytulając.

- Tak bardzo tęskniłam Jacky - szepczę zapłakana w zagłębienie jego szyi.

- Ja za tobą też skarbie - odszepnął.

Nagle usłyszeliśmy kroki. To nie był Johnson.....

Schoolmate 2 / Jack Gilinsky ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz