✉ Rozdział 14

2.1K 166 7
                                    

W momencie kiedy to zobaczyliśmy, automatycznie zatrzymaliśmy się. Kurczowo trzymałam ramię Jack'a, a on moją dłoń. Jego źrenice poszerzyły się, a usta uformowały w literę 'o'.
Jako pierwsza obudziłam się z tego transu i pociągnęłam przyjaciela za najbliższy samochód, gdzie przykucnęliśmy i obserwowaliśmy wszystko przez jego szyby.

- Myślałem, że bujasz z tym gościem, co niby tak punktualnie przyjeżdża - szepnął.

- Która godzina? - spytałam. Nagle mnie olśniło. - Nie ma nawet jeszcze 18, prawda?

- Jest dokładnie 17:57 - schował swój telefon do kieszeni czarnych jeansów. - To znaczy, że jest trochę przed czasem.

- Nie ważny jest teraz czas. Spójrz. Tam stoi Max - skinieniem głowy pokazałam blondynowi, aby spojrzał w tamtym kierunku.

- Nie to na pewno nie on. Poza tym ten typek ma kaptur na głowie, więc za bardzo go nie widać.

- Mówię Ci, że to Max! - krzyknęłam szeptem (jeśli takie coś w ogóle jest możliwe).

- Nie wydaje mi się, ale niech Ci będzie.

- Nie jestem przecież ślepa. - powiedziałam i już chciałam wyjść zza samochodu i ruszyć w stronę Max'a, ale głos Jack'a mnie zatrzymał.

- Co ty robisz? Chcesz żeby nas zobaczyli? - złapał mnie za ramię i z powrotem pociągnął na dół tak, że o mało co nie rozdarł mi rękawa bluzki.

- Daj spokój Jack. Ja muszę się tylko upewnić czy to na pewno Max. - zwróciłam się do niego twarzą.

- To przejdziemy tam razem, albo czekamy aż sobie pojadą. - powiedział w końcu.

Uśmiechnęłam się do przyjaciela i wstałam. Jack zrobił to samo i ruszyliśmy powolnym krokiem w stronę żeńskiego akademika, oczywiście szliśmy parkingiem, mijając postacie w kapturach tak blisko jak tylko mogliśmy.

Złapałam kontakt wzrokowy z jednym z nich. To był ten sam mężczyzna, który obserwuje moje okno. Drugi z nich zaś odwrócił się tak, że tylko mężczyzna o zimnych, błękitnych oczach mógł go widzieć.
Ni stąd ni zowąd nieznajomy uśmiechnął się do mnie przebiegle. Przez moje ciało przeszedł dreszcz tak samo jak przy pierwszym razie kiedy go widziałam. Moje źrenice maksymalnie się rozszerzyły, a twarz pobladła. Szybko odwróciłam wzrok i skupiłam go na drodze.

Nawet nie wiem czemu tak na niego reaguję. To jest chore. Żeby jeden człowiek budził we mnie aż tyle strachu? To jest niemożliwe.

A jednak jest. Przecież to nie jest jakaś twoja fatamorgana. Jack też co widział! - mówiła moja podświadomość.

- Sara! - Jack potrząsnął moim ramieniem. Rozkojarzona zwróciłam na niego wzrok. - Gdzie masz kluczyki?

Dopiero teraz zauważyłam, że stoimy przed drzwiami mojego mieszkania. Wyciągnęłam kluczyki z tylnej kieszeni moich jeansów i podałam je blondynowi, który sprawnie otworzył drzwi i już chwilę później byliśmy w ciepłym pomieszczeniu.

________

To tak na poprawę nastroju (jeżeli komuś się on poprawia czytając tą książkę), ponieważ jutro zaczyna się rok szkolny! Słyszycie mój płacz?
Łączę się w bólu z osobami, które idą do nowej szkoły, nie jesteście sami!
Dobra kończę gadać, bo i tak to nikogo nie obchodzi xd

Jeszcze jedno!
Pamietajcie, że kocham Was, czytelników, ponad wszystko i będę starała pisać na bieżąco, na przerwach czy w autobusie i może już nie dostawać kar na internet..... Będę się starała, a teraz zostało mi tylko jedno:
Gwiazdkujcie, komentujcie, udostępniajcie znajomym i co jeszcze tylko chcecie!

Do nexta misie!♡

Schoolmate 2 / Jack Gilinsky ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz