Po dniu spędzonym w tej mordowni (szkoła), myślałem tylko o tym, żeby wziąć prysznic i walnąć się do łóżka. I gdy już byłem gotowy, żeby wskoczyć do łóżka, mój ojciec, jak zwykle pokrzyżował mi plany. Po raz kolejny zaczął lamentować, jak to bardzo się na mnie zawiódł. Jak wielkie plany miał w związku ze mną, moimi studiami, których (jego zdaniem) pewnie nie podejmę. Najgorsze były żale dotyczące Samathy... Dlatego gdy tylko zaczął o niej mówić, wyszedłem. I tak teraz, siedziałem przy barze z Jackiem, co prawda byłem na niego zły za to, że mnie wpakował w kłopoty, a sam, jak zwykle zresztą, wywinął się. Był jednak jedyną osobą, do której mogłem pójść o dowolnej porze dnia czy nocy. A ja właśnie teraz potrzebowałem być z dala od domu i mojego ojca.
- Zamierzałem dziś wyrwać jakąś laskę - powiedział z udawanym żalem - ale czego się nie robi dla kumpla no nie? Spojrzałem na blondyna obok mnie
- Przychodzisz się tu napić, a nie wyrywać laski, Jack. Po za tym jest piąta rano.
- No i ?
- No i o tej porze masz marne szanse na wyrwanie czegokolwiek.
Jack zaczął rozglądać się, po lokalu, pewnie chciał za wszelką cenę udowodnić mi, że potrafi wyrwać laskę o piątej rano. Debil
-Jest ! - wrzasnął mi do ucha
- Nie drzyj sie kurwa. Co jest ?
- Nie "co" tylko kto.. baranie. Laska - wskazał ruchem głowy gdzie mam patrzeć. Spojrzałem we wskazanym kierunku i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. To ta mała ze szkoły. Uśmiechnąłem się do siebie.
- Twoja gęba wygląda jakbyś ją znał. - powiedział Jack
- Bo znam. - W skrócie, opowiedziałem mu, co działo się w szkole.
- Poważnie, oblałeś ją wodą z mopa ? - spojrzał w kierunku dziewczyny z niedowierzaniem. - Jest całkiem niezła.
- Jest wkurwiająca - odpowiedziałem
- I tyle...? Odpuszczasz jej ?
- Jasne, że nie. Właściwie przygotowałem dla niej niespodziankę w szkole ale skoro tu jest..
Zostawiłem Jacka przy barze, a sam ruszyłem do dziewczyny.
Co ona właściwie tu robi ? Doskonale wiedziałem, że wtedy w szatni, tylko gadała, z tym kolesiem. A może się myliłem ? W końcu, jest w nocnym klubie o piątej rano...nie wspominając o tym, że jako niepełnoletnia musi tu kogoś znać.. Inaczej nie wpuściliby jej tu. Podszedłem do niej, tak aby mnie nie zauważyła, położyłem dłonie na jej ramionach, czułem jak cała się spina...gdyby była z "tych łatwych" raczej by tak nie zareagowała, prawda?
- Nie powinnaś odrabiać lekcji ? A może szukasz pracy? Liczyłem na jakąś ciętą ripostę, a zamiast tego dziewczyna wpatrywała się we mnie z autentycznym strachem w oczach. - Zapomniałaś zabrać języka z domu? - Nadal nic zero reakcji..I to było jeszcze bardziej... denerwujące niż jej docinki, pod moim adresem.
- Puść mnie.. - w końcu wydukała. Zabrałem dłonie z jej ramion i odrobinę się cofnąłem, dziewczynie wyraźnie ulżyło. Heh... Musiała wyjątkowo bardzo się do mnie uprzedzić, skoro tak odpychająco na nią działam.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytania.
- I nie zamierzam - powiedziała trochę odważniej.
- Zawsze mogę cię zmusić. W końcu wisisz mi darmowe porno. - tym razem byłem pewny, że się odgryzie. Zwyzywa mnie od zboczeńców albo powie ile chorób wenerycznych by ode mnie złapała.
- Nic ci nie "wiszę"...Odegrałeś się na mnie. A teraz zostaw mnie w spokoju.
Zrobiłem krok w jej kierunku, Ellie - właśnie "Ellie" - jak ona właściwie ma na imię ? Elenn, Emill..Nieważne.. Gdy tylko się poruszyłem, ona momentalnie cofnęła się pod samą ścianę. Doskonale, teraz nie ma gdzie uciec. Podszedłem do niej, pochyliłem się, jednocześnie szepcząc jej do ucha.
- Nawet jeszcze nie zacząłem się "odgrywać"... Mała - spojrzałem na nią i odsunąłem się. Wyglądała jakbym powiedział, że jutro w szkole, zabije ją, na oczach wszystkich uczniów. Bezcenna mina. Nagle usłyszałem za plecami kobiecy głos:
- Ellie ? Wszystko ok ? - odwróciłem się i zobaczyłem kobietę, około trzydziestki, która wpatrywała się we mnie podejrzliwie - Ellie? - znów spytała
- T...tak, wszystko gra - odpowiedziała
- A on ? - kobieta wskazała na mnie.
- To... - chwilę się zawahała, byłem ciekawy co teraz o sobie usłyszę, zboczeniec, erotoman. - Tokolegazeszkoły - powiedziała na wydechu - Chodźmy już - dokończyła ciągnąc kobietę za rękaw kurtki.
"Kolega ze szkoły!!!". Daje jej do zrozumienia, że urządzę jej małe piekło z życia, a ona nazywa mnie kolegą ze szkoły ??? Ta dziewczyna ...jest jakaś...no właśnie...jaka. Osłupiały patrzyłem jak wychodzą z budynku. Zapewne...z bezcenną miną.