Kay
Nic nie mówiła, tylko patrzyła na mnie, tymi wielkimi niebieskimi oczami. Ale wiedziałem, co zaraz się stanie... Zapyta kim była ta dziewczyna i dlaczego to zrobiła, nikomu o tym nie mówiłem i nie zamierzam mówić jej, tym bardziej, że sam nie znałem szczegółów, tego co się stało. Ellie zaczęła przystępować z nogi na nogę.
- To idziemy czy jak? - powiedziała w końcu, zakładając włosy za ucho.
Niby proste pytanie a przez moment nie wiedziałem co odpowiedzieć. Przeglądałem się jej wyraźnie zaskoczony, przed chwilą przyznałem, że ktoś się przeze mnie zabił a ona nic? Gdyby w tej chwili, po raz kolejny, powiedziała, że mam się od niej odczepić posłuchałbym... Tymczasem ona zupełnie olała, to co powiedziałem.
- Musisz się tak na mnie gapić, Carter?
- Ja... Zastanawiam się, co z tobą jest nie tak, McPherson. - odpowiedziałem ruszając.
Uśmiechnęła się pod nosem, ale nic nie odpowiedziała. Ciągle mnie zaskakiwała swoim zachowaniem.
- Powiedz mi coś o sobie. - powiedziałem po dłuższej chwili milczenia.
- Nie ma co opowiadać.
- Zawsze jest. - nie poddawałem się.
- Pytaj, ale nie licz na to, że odpowiem na każde twoje pytanie, jasne? I też będę mogła zadać ci parę pytań, dobrze? - powiedziała zerkając na mnie. Kiwnąłem głową, na znak, że się zgadzam. Chwilę zastanawiałem się nad pytaniem. Najbardziej interesowało mnie czemu, pozwala innym tak się traktować, ale wiedziałem, ze na to pytanie nie odpowie.
- Kim była ta kobieta w klubie?
- To moja siostra, Cam. - odpowiedziała. - Ty masz rodzeństwo?
- Nie. - odpowiedziałem, mając nadzieje, że nie zauważyła, jak drży mi głos.
- Rodzice nie mają nic przeciwko, że ich córka pracuję w nocnym klubie?
- Nie. - odpowiedziała nienaturalnie się przy tym śmiejąc. - Pracuje tam jako kelnerka. - dodała.
- Hmm... Ok, czym zajmują się twoi rodzice?
- Ojciec... Nie mam pojęcia, a mama zajmowała się tłumaczeniami.
- Zajmowała się?
- Tak. - powiedziała przeciągając każda literę.
- Już się tym nie zajmuję? - drążyłem.
- Już nie. - powiedziała krótko.
To nie był dla niej wygodny temat, od razu zauważyłem, że nie chce o tym mówić. Naturalnie ja, tym bardziej chciałem wiedzieć, dlaczego.
- To czym zajmuję się w tej chwili?
- Niczym, po prostu nie pracuje. - odpowiedziała smutno. - A twoi rodzice, czym się zajmują?
- Ojciec jest przedsiębiorcą a mama zajmuję się organizacją przyjęć.
- Dlaczego sprzątasz u nas w szkole?
- Zdaję mi się, że teraz moja kolej na pytanie. - zaśmiałem się spoglądając na nią. Na co ostentacyjnie przewróciła oczami. - No dobra, to moja kara, za zniszczenia sali, głupota. Usłyszałem ciche prychnięcie.
- Za głupotę się płaci. - powiedziała po chwili. Na co tym razem ja przewróciłem oczami.
- Kim jest dla ciebie ten Jamie? - zmieniłem temat.
- To mój przyjaciel. I nie, nie powiem ci dlaczego, nie rozmawiam z nim w szkole. - uprzedziła moje kolejne pytanie.
Zerknąłem na nią, była naprawdę ładną, zgrabna, choć ukrywała wszystko pod tymi paskudnymi koszulami, trudno było mi uwierzyć, że są tylko przyjaciółmi. Choć wszystko na to wskazywało.
- Znów się gapisz Carter. - powiedziała wyrywając mnie z zamyślenia.
- Nie, ja tylko... Zerkam. - powiedziałem lekko się uśmiechając.
- To przestań.
- Słucham?! Chcesz powiedzieć, że nie wolno mi teraz na ciebie patrzeć?! - zacząłem się śmiać.
- Dokładnie. - powiedziała usiłując się nie uśmiechnąć, co niekoniecznie jej wychodziło.
- Dlaczego?!
- Bo tak. Po prostu się na mnie nie gap... Tymi oczami, jasne.
- Coś z nimi nie tak? - zapytałem mając coraz większy ubaw z jej odpowiedzi.
- Tak, bo nie pasują do reszty ciebie... To znaczy pasują tylko są... Tylko, po prostu się nie gap, ok. - zaczęła się plątać.
- Jakie są?
- Ugh... Normalne, typowe oczy siatkówka, rogówka... - Nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem.
- Brawo McPherson, wszystkie tematy z biologii masz tak dobrze opanowane? - Od razu jej policzki zrobiły się czerwone, co musiałem przyznać było urocze.
- Och, zamknij się w końcu!
- Dlaczego? Robi się coraz ciekawiej. - Odpowiedziałem.
- Skończ już.
- Jak tylko dowiem się, co siedzi w twojej ślicznej główce McPherson. - powiedziałem bez zastanowienia. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co palnąłem.
„Właśnie powiedziałem Ellie McPherson, że jest śliczna".