But I Like It Rough

175K 8.2K 13.5K
                                    

  - Jesteś pewna, że poradzisz sobie bez nas? - pyta mama niepewnie, pomagając mi wyjąć dwie walizki z auta i niedbale rzucić je na chodnik.

Uśmiecham się do niej uspokajająco i kiwam głową.

   - Tak, poradzę sobie. To tylko kilka tygodni. - Chwytam jedną z walizek na kółkach i ruszam za tatą ceglaną dróżką w stronę domu Parkerów. Mama podąża za mną, ciągnąc za sobą drugą walizkę.

   - Zaraz przed odlotem podjedziemy tu i podrzucimy ci trzecią torbę. Myślę, że spokojnie powinno ci to wystarczyć na kolejne dwa tygodnie.

   - Okej - przytakuję, skanując wzorkiem budynek, który ma być moim domem przez następny miesiąc.

Na pierwszy rzut oka dom Parkerów wydaje się całkiem przytulny. To jednopiętrowy bungalow z szerokimi oknami i małym gankiem. Widać, że ostatnie renowacje jak i pomalowane na szaro zewnętrzne ściany wpływają nieznacznie na nowoczesny wygląd. Trudno uwierzyć, że aktualnie mieszka tu Blake, a ten fakt czyni to miejsce niebezpiecznym i niespokojnym. Nie wiem czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego.

Po dotarciu pod drzwi tata wciska dzwonek i wszyscy czekamy w milczeniu aż ktoś przyjdzie się z nami przywitać. Po chwili do moich uszu dochodzą coraz głośniejsze odgłosy kroków, a serce staje mi na myśl, że mogą one należeć do Blake'a. Nagle drzwi otwierają się, a zza nich wyłania się nie kto inny jak uśmiechnięta Marisa Parker.

   - Witajcie! - woła radośnie, podchodząc do nas i przytula każdego z osobna. Stając obok mnie, uśmiecha się szeroko i mówi pogodnym głosem: - Witaj w naszym domu, Bronte.

   - Bardzo pani dziękuję za wyświadczenie przysługi moim rodzicom.

Marisa zbywa moje słowa machnięciem ręki i odpowiada:

   - To nic takiego. Cieszę się, że chociaż przez miesiąc będę mieszkała z dziewczyną. Mam dość przebywania w jednym domu z dwoma facetami.

Uśmiecham się w odpowiedzi i patrzę jak rodzice zaczynają przypominać sobie stare, dobre czasy. To miłe uczucie widzieć ich wraz z przyjaciółmi. Wiem, że to brzmi niedorzeczne, ale większość czasu spędzają w pracy albo zajmują się mną. Po prostu życie towarzyskie nie jest ich priorytetem.

Z biegiem czasu zaczynam zdawać sobie sprawę, że mój wzrok wędruje po nieruchomości, ciesząc się pięknymi widokami; promiennymi kwitnącymi roślinkami i małą, śliczną fontanną umiejscowioną na wprost domu. Marisa bardzo lubi zajmować się swoim ogrodem. Mama powiedziała mi to gdy pierwszy raz tu przyjechaliśmy.

   - Wejdźcie do środka. Jay jest z tyłu i robi kebaby z sosem barbecue. Będzie lunch! - oznajmia Marisa, wyrywając mnie z zamyślenia i gestem ręki zaprasza nas do środka.

* * *

   - Bronte, kochana, pewnie zanudzamy cię na śmierć! - Śmieje się Marisa i bierze łyk swojego wina. Aktualnie siedzimy w kuchni przy wyspie kuchennej, a tata i Jay poszli do innego pokoju zwanego "męską jaskinią" i znanego jako pokój ze stołem bilardowym. - Blake jest w swoim pokoju na końcu korytarza. Powiedz mu żeby przyszedł i do nas dołączył.

Czuję nagły uścisk w żołądku po usłyszeniu jej słów.

Nazwijcie mnie mięczakiem, ale ja naprawdę śmiertelnie boję się Blake'a. Pomimo że widziałam go tylko kilka razy spacerującego z kolegami po szkolnym korytarzu wiem, że nie można z nim zadzierać, a jeśli zdarzy ci się być pechowcem, który zdecydował się z nim zadrzeć możesz zacząć kopać swój grób, bo już wkrótce będziesz leżał sześć metrów pod ziemią. Każdy wie, że Blake jest zdolny zrobić z czyjegoś życia istne piekło jedynie przez jakąś błahostkę.

Living With The Bad Boy PL ✔️ [ tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz