Rozdział.3.

49 9 0
                                    

Ten rodział dedykuje mojej pierwszej fance jeśli mogę ją tak nazywać :D Kasia Tomik ten rozdział jest dla ciebie :*
~~~
Gdy tylko dotarła na dworzec w Lublinie Arivan od razu wyszła z pociągu, jako jedna z pierwszych i skierowała się do wyjścia. Głowa nadal ją bolała i marzyła tylko o gorącej kąpieli i śnie. Chciała po prostu odpocząć i przemyśleć wszystko. Incydent z Francji, spotaknie chłopaka w Warszawie i rozmowa z sędzią. Nie rozumiała nic i czuła się strasznie zagubiona.
Chciała już wrócić do ojczyzny i być młodszą Strażniczką. Nawet pod nadzorem opiekuna Blackwella. Była zła, że nie mogła go mieć na oku i dowiedzieć się co planuje. Niestety jeszcze przez 214 dni nie mogła o tym nawet pomarzyć. Nie miała pojęcia co działo się z jej kolegami, z wujem i małą kuzynką. Czy pogorszyła się sytuacja czy nie? Martwiła się, że przez tem czas zdarzy się w Alias jakaś tragedia.
Arivan weszła do małego motelu o staromodnym wystroju, po czym skierowała się do recepcji, gdzie kobieta w eleganckim stroju przeglądała znudzona czasopismo. Pracownica podniosła sie, odgarniając długie rude włosy i rzuciła zimne spojrzenie dziewczynie po drugiej stronie. Ta nie przejeła się negatywnymi emocjami i po prostu zapłaciła za pokój.
Kiedy tylko zamknęła za sobą drzwi małego szarego pokoiku, opadła na łóżko, które zaskrzypiało ze sprzeciwem. Nie miała pojęcia co począć. Nie mogła zrozumieć słów Blacka. Ale utwierdziły one ją, że coś złego działo się w świecie Nienarodzonych. Coś się stało i to nie w ostatnich dniach. To stało się dawno temu i teraz zaczynało się pogarszać. Dręczyła ją myśl co to takiego. Pamiętała jak jej ojciec mówił o czasach pięknych dla Alias. Czasach z przed 250 lat. Gdy on był jeszcze młodym Strażnikiem, a Nienarodzeni cieszyli się nienaganną opinią u wszystkich innych magicznych stworzeń. Mieli wtedy opinie niezwykle mądrych, sprawiedliwych, odważnych, dobrych i niemal niezniszczalnych. Wtedy prawie każdy demon, wróżka, wilkołak, wampir, syrena czy duch bali się ich i mieli ogromny szacunek. Niestety zaczęło to się psuć, ale wszystko to tuszowała Rada Starszych. Oni sami chcieli naprawić sytuacje, ale nie mieli pojęcia jak. Arivan natomiast czuła w głębi siebie, że jest to coś związane z nią. Zmęczona myślami i nieustającym bólem głowy zapadła w końcu w sen.
**********
Chłopak o brązowych włosach stał w lesie, rozglądając się w poszukiwaniu czegoś znajomego. Nie mógł dostrzec, jednak nic co znał. Wszędzie drzewa, krzewy, gałezie i ciemność. Słońce już dawno skończyło prace i teraz na niebie był księżyc, który uparcie chował się za chmurami, nie chcąc dać ani trochę światła. A gwiazdy jakby się z nim sprzymieniły. Chłopak zrezygnowany zaczął iść przed siebie. Był podenerwowany po rozmowie z rodzicami, a w dodatku zgubił się w lesie, w nocy. Szedł co chwila, mrucząc coś pod nosem. Miał nadzieje, że w końcu wyjdzie na główną drogę, ale nic na to nie wskazywało. Wszędzie był tylko las, a chłopak miał już dość chodzenia bez celu.
-Ku*wa! Nie dość, że rodzice mają pretensje, że pojechałem na jeden dzień do Wawy to jeszcze zgubiłem soę w pier*olonym lesie!!! Cudowny początek osiemnastych urodzin!-powiedział suchym tonem w pustą przestrzeń. Sam już nie wiedział co robić, ale nie uśmiechała mu się myśl, aby spędzić noc w tym lesie. Szedł, szedł i szedł i nie mógł nigdzie dojść. W końcu zrezygnowany uderzył pięścią w korę drzewa. Zobaczył na kostach krople krwi,ale nie przejął się tym. Nie zwrócił uwagi na pieczenie w ręce. Usiadł pod drzewem i przymknął oczy, próbując znaleźć jakieś wyjście z sytuacji. Mógł zaczekać do rana i za dnia szukać drogi, albo iść dalej na ślepo. Jak na złość zapomniał komórki z pokoju po kłutni z rodzicami. Żałował, że w ogóle wyciągał ją z kieszeni. Teraz strasznie by mu się przydała. Zaśmiał się sucho pod nosem, wiedząc że dalsze chodzenie i tak nie miało sensu.
Otworzył oczy o zesztywniał z przerażenia. Zobaczył kawałek przed nim jakieś zwierzę. Było ogromne i przypomniało wilka, ale jego uzębienie było bardziej od rekina. Zwierzę węszyło w poszukiwaniu ofiary, a chłopak wstrzymał oddech, nie wiedząc. Zamarł w oczekiwaniu na ruch bestii. I wtedy stwór zwrócił w jego stronę ogromny pysk...
**********
Dziewczyna następnego dnia chodziła po ulicach miasta, ale nie mogła skupić się na podziwianiu uroku miejsca, bo była okropnie niewyspana, bo koszmarach w nocach. Cały czas przewijała się w nich jedna postać. Chłopak o szaro-niebieskich oczach i krótko ściętych brązowych włosach. To był ten, którego miała odnaleźć, ale był też uderzająco podobny do tego, na którego wpadła w Warszawie. Nie mogła połączyć faktów, choć były oczywiste. Wciąż nie pasował jej jeden fragment. Tamten, którego spotkała na ulicy w stolicy Polski wydawał jej się inny od wszystkich ludzi. Zaś ten, którego miała odnaleźć miał być, według niej, zwykłym nastolatkiem.
Westchnęła, dochądząc do ciemnego zaułka. Dochodziła 17 i słońce powoli zniżało się ku dołowi. Dziewczyna chwilę wpatrywała się w ciemności zaułka, szukając czegoś dziwnego, aż usłyszała hałas przewracanego metalu. Wyostrzyła wzrok i ruszyła w głąb zaułka. Kiedy tylko znalazła źródło hałasu zastygła w bez ruchu z lekko rozchylonymi ustami. Z twarzy odpłynęły wszelkie kolory, ale już pi chwili wróciła na ziemię i skupiła się. Przywołała w głowie obraz swojego miecza, a następnie z lśniącą bronią rzuciła się przed siebie. Pomyślała tylko "Nie ma czasu na zaklęcie niewidoczności", po czym zadała pierwszy cios....
*******
No i mamy trzeci rozdział. Miał być w tygodniu, ale miałam wenę i trochę wolnego od nauki, więc napisałam go. Poza tym jedna dziewczyna dodała mi motywacji :*
Mam nadzieję, że nie ma tragedi w błędach i nie nudziliście się.
Ps. Tylko mnie nie bijcie, ale 4 będzie najprawdopodobniej w weekend. Chyba, że nauczyciele się zlitują.... Cóż do zobaczenia :*

Nienarodzeni: Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz