Rozdział.15.

18 4 0
                                    

   Dziewczyna o włosach do ramion w kolorze skrzydeł kruka, jednak końcówki były czerwone, szła poprzez las z dłońmi w kieszeniach czarnej kurtki. Białe opuszki spadały z nieba na jej głowę, ale na szczęście nie rozmazały jej makijażu. Oczy podkreślone kredką i ciemnym cieniem. Dodatkowo rzęsy wydłużone tuszem, a usta krwisto-czerwoną szminką. Nie spieszyło jej się, bo sama nie wiedziała dokąd ma iść. Zamiast o tym myśleć to wracała do wydarzeń z wczorajszego dnia....

Przetarła oczy i zamrugała kilkakrotnie, przyzwyczajając się do jasnego światła. Była w jasnym pomieszczeniu, które w Alias znane było jako Sala Chorych. Była tu już kilka razy, ale zwykle były to niewielkie rany i szybko wychodziła z tamtąd. Teraz czuła coś uściskowego na ręce i wiedziała co to było. Bandaż, który zatamował krwotok. Spojrzała na niego i w oczach znów pojawiały się obrazy z wcześniejszych dni. Wszystkie zlewały się w jedną mazajkę i przyprawiały ją o straszliwy ból głowy w skroniach. Miała już serdecznie dość bólu i dlatego pragnęła popełnić samobójstwo. Nie udało się, jednak bo ktoś ją znalazł i w ostatnim momencie uratował.

-A było tak blisko...-szepnęła do siebie. Rozejrzała się po sali, ale nikogo nie zauważyła. Było to strasznie dziwne. Zwykle kręciła się jakaś pielęgniarka, ale teraz była tylko ona. Wtedy podjęła natychmiastową decyzję. Przesunęła się na skraj łóżka, po czym opuściła dłonie na podłogę i przeszły ją dreszcze,gdy bose stopy dotknęły zimnej powierzchni. Szybko założyła sweter, który leżał na pobliskim łóżku, po czym wciągnęła buty i wstała. Poczuła zawroty głowy, ale nie upadła. Wzięła głęboki oddech i przywołała wiatr. Poczuła to co wcześniej. Jak wlewa się w nią, a ona przestaje być widoczna dla innych. Inaczej szybko by ją złapali. Ruszyła powoli do drzwi, gdy stanęła jak wryta. W stronę szedł Albus Black w długim szarym płaszczu. Spanikowała, ale zaraz przypomniała sobie, że przecież jest niewidzialna, więc gdy tylko drzwi się przed nim otworzyły, przemknęła obok niego, uważając, aby go nie dotknąć. Odetchnęła z ulgą, gdy była już na korytarzu. Ruszyła spokojnie przed siebie, gdy usłyszała krzyk mężczyzny z Rady Starszych:

-Straże!!!

Dziewczyna zerwała się do biegu, wiedząc, że zaraz zlecą się strażnicy. Biegła sprintem, aż dotarła do głównych drzwi. Rozejrzała się uważnie, ale nikogo nie było. Wstrzymała, więc oddech i otworzyła je. Ostre promienie słońca uderzyły jej twarz i sprawiły przyjemne ciepło. Wyszła na zewnątrz i odetchnęła z ulgą. Dwujka strażników patrzyła przed siebie, niewidząc jej. Uśmiechnęła się półgębkiem i przygryzła dolną wargę. Chciała zrobić na złość Radzie,więc zeszła po schodach i stanęła na środku trawnika. Spojrzała w górę i zobaczyła w oknie Sali Chorych zdenerwowaną twarz Albusa. To dało jej siłę. Momentalnie ulotniła się z niej moc i znów była widoczna. Strażnicy rozdziawili usta z zaskoczenia, ale najwięcej satysfakcji dała jej przerażona mina Black'a. Arivan uśmiechnęła się krzywo i sarkastycznie zasalutowała mu, po czym przywołała w głowie obraz lasu i po sekundzie znikła z Alias.

Kiedy tylko wyszła już z lasu to skierowała się do miasta. Miała w kieszeni spodni swój portfel, a w nim trochę pieniędzy. Postanowiła, że zmieni się całkowicie, aby Rada już jej nie odnalazła. Chciała odgrodzić się od tamtego świata, a potem zdecydować co dalej. Tak, więc udała się do pierwszego salonu fryzjerskiego i zmieniła fryzurę, po czym na krótkich zakupach kupiła nowy strój i rzeczy do makijażu. W toalecie baru przebrała się i wyszła na ulicę. Myśląc, gdzie ma się udać przygryzła dolną wargę. Pojawiało jej się jedno miejsce. Dom Samuela. Chciała wiedzieć co się tam działo i dlatego po prostu tam poleciała. Gdy weszła do środka zastała taki sam bałagan jak wcześniej. Na podłodze w kuchni, wciąż była krew, ale już nie było ciała rodziców chłopaka. Zaczęło jej się robić słabo i dlatego poszła na górę o miękkich nogach. Kiedy tylko otworzyła drzwi pokoju, poczuła jeszcze większy ciężar, przygniatający ją. W oczach pojawiły jej się łzy, ale weszła powoli do środka i usiadła na łóżku, czując zapach Samuela. Wtuliła się w jego kołdrę i pozwoliła sobie na płacz. Miała już nową fryzurę i trochę dziwnie się czuła. Zamknęła oczy i wyszeptała:

Nienarodzeni: Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz