Rozdział.18.

26 4 0
                                    

            Po tym jak chwilę ochłonęli postanowili zaprowadzić młodą dziewczynę do dworu i tam królowa miała podjąć decyzję, co dalej. Rola odprowadzenia jej przypadła Rafaelowi, który bardzo chętnie się zgodził. Widać było, że wpadła mu w oko. Jego brat chyba miał to samo, bo nalegał, aby móc iść z nim. Niestety Mark zarządził, że on zostaję i dalej patrolują obszar. Musiał się podporządkować. I tak dokończyli swój patrol. Do samego końca było spokojnie. Żadnych więcej demonów, czy Upadłych. Cieszyło to chłopaków, ale Diana była zaniepokojona. Po sytuacji z domu Samuela, po snach i po tej akcji z brutalnym Upadłym w domu blondynki, podjęła decyzję, że sprosta przepowiedni, ale niestety nie wiedziała jak. Bała się powiedzieć prawdę Emilii, bo wiedziała, że będzie zła i zapewne wyda ją Radzie. Musiała, jednak jak najszybciej podjąć decyzję, bo wojna nadchodziła nieubłaganie i wcale nie mieli dużo czasu. Szła tak zamyślona za resztą zespołu i nie spostrzegła się nawet, gdy byli już przy bramie. Szybko zdała broń i przebrała się w normalne ubranie, po czym ruszyła do środka, nie patrząc na chłopaków.

-Hej coś nie tak?-zapytał Mark, doganiając ją w korytarzu. Zerknęła tylko na niego, z bladym uśmiechem na ustach, po czym wzruszyła ramionami.

-Gadaj. Zła jesteś, że na ciebie krzyczałem? Zdenerwowałem się, bo wystraszyłaś mnie, gdy zniknęłaś.-powiedział szybko,a ona zatrzymała się gwałtownie.

-Nie to nie o to chodzi naprawdę. Trochę zmęczona jestem po akcji z Upadłym. Nie myślałam, że oni są aż tak okrutni-wyznała sucho, patrząc na swoje ręce, gdzie miała jeszcze plamki krwi. Nie wiedziała, czy rannej sieroty, czy tego potwora. Wolała też się w to nie zagłębiać, tylko jak najszybciej się tego pozbyć. Spojrzał na nią z smutnym uśmiechem i poklepał po ramieniu.

- Im szybciej się tego dowiesz, tym lepiej. Teraz już wiesz , czemu mamy ich mordować, a nie okazywać litość, bo oni nigdy nie okażą jej innym.Nie mają tego co wszystkie inne stworzenia. Nie mają duszy-powiedział, a ona skinęła zgodnie głową. Uśmiechnęła się półgębkiem i rozejrzała po pustym korytarzu.

- Wiem, ale wiesz chciałam się położyć i odpocząć.-powiedziała, sugerując, aby sobie poszedł, a on od razu zrozumiał. Pożegnał się szybko i odszedł w przeciwną stronę. Diana westchnęła i ruszyła w stronę swoich drzwi. Wahała się, czy pójść do Emilii. Nie znała jej reakcji i bała się, że wydadzą ją Radzie. Może i oni by pomogli jej z Radą, ale nienawidziła ich za śmierć jej ukochanego. Na ich widok wszystkie wspomnienia wracały do niej i znów miała ochotę się zabić. W końcu, jednak musiała się przełamać i chciała to mieć jak najszybciej za sobą. Dlatego też stanęła przed drzwiami pokoju księżniczki i zapukała. Doczekała się szybkiej odpowiedzi, więc weszła i zobaczyła Emilię, stojącą przy oknie w blado-różowej sukience i rozpuszczonych włosach. Spojrzała z uśmiechem na przyjaciółkę i spytała:

- Jak patrol?

- Nie licząc tego, że musiałam zabić Upadłego to w porządku-odpowiedziała obojętnie i podeszła bliżej. Rudowłosa zrobiła zdziwioną minę i lekko otworzyła usta.

-Nie gadaj? Sama?-spytała, a Diana skinęła głową- No to masz talent. Powinnam się ciebie bać.- powiedziała z szerokim uśmiechem, ale przyjaciółce nie było do śmiechu.

- No może, ale nie o tym przyszłam gadać Em-powiedziała, a Emilia od razu wydała się zainteresowana.

-No to mów, bo robię się ciekawa-ponagliła ją, gestem. Nienarodzona wzięła głęboki wdech i wypuściła powietrze.

-Pamiętasz jak kilka miesięcy temu Rada odnalazła Wybraną, a ona im uciekła?- rudowłosa skinęła głową i zbliżyła się do czarnowłosej.- No więc ona miała na imię Arivan i słuch o niej zaginął, tak?-znów potwierdzenie. Widać, że Emilia zaczynała się domyślać, ale milczała i z uwagą słuchała.

Nienarodzeni: Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz