Rozdział.19

30 4 0
                                    

W jego sypialni było ciemno, a on sam leżał sztywno na łóżku. Nie mógł zasnąć, choć zwykle nie miał z tym problemów. Coś w środku niego mówiło, że szykowały się kłopoty. A może to po prostu wydarzenia z dnia kumulowały się w nim. Poranna rozmowa z Emilią w jej pokoju. Kłótnia przeplatana pocałunkami, a później podsłuchanie rozmowy z Dianą i szok. Radość z odzyskania Arivan i chęć od razu zabrania jej z dworu. Był zły na siebie, że jej nie rozpoznał. Przecież zmieniła tylko włosy i styl, ale wciąż była tą samą osobą. A on tak łatwo dał się nabrać. Szukał jej wszędzie i zastanawiał się, gdzie zniknęła na tyle miesięcy. Bał się, że coś jej się stało. Choć wypierał to od siebie, to wiedział, że zależało mu na niej i to bardzo. Nie mógł tylko przyznać się, że był w niej zakochany. To nie chciało przejść mu przez usta. Zamiast tego wypierał to, tłumacząc, że jest dla niego jak młodsza siostra. Vlad miał już szczerze dość leżenia, więc po prostu wstał i ruszył do drzwi. Chciał przejść się do salonu, ale po drodze coś go natknęło, aby sprawdzić czy Arivan spała. Powoli podszedł do drzwi i najciszej jak umiał otworzył je. W pomieszczeniu panował pół mrok, a światło dawał tylko księżyc, świecący za oknem. Vladimir lekko zbity z tropu, rozejrzał się po pokoju, ale nie było nigdzie przyjaciółki, Zaczął w nim iskrzyć strach i złość. Mogła uciec, a mógł ją ktoś porwać. Zdenerwowany wampir ruszył do łóżka, i dokładnie obejrzał cały pokój. Był tylko on sam jeden. Coraz bardziej zły dostrzegł, uchylone okno. Podbiegł szybko, ale zobaczył tylko ogromny las za pałacem. Wiedział, jednak, że ona musiała tamtędy się wydostać. Westchnął zły i uderzył z całej siły dłonią w ścianę, robiąc dziurę. Przeklinał pod nosem i myślał gorączkowo, co dalej zrobić. Nie mógł po prostu czekać. Był pewien, że wpakowała się w kłopoty i sama sobie nie poradzi. Zacisnął dłonie na parapecie i zamknął oczy. Poczuł, jednak po jedną z dłoni jakąś kartkę. Otworzył szybko oczy i chwycił ją. Przeczytał wiadomość i wybuchł niemal. Rzucił zgiętą kartką i wydarł się na cały głos, tak że zapewne połowa królestwa obudziła się ze snu. Ale go to nie obchodziło. Był tak wściekły, że nie panował nad sobą.

- Arivan! Zabiję go!!!-wrzasnął przez okno i słysząc szybki kroki strażników, szybko wdrapał się na parapet i gdy drzwi się otworzyły wyskoczył, mówiąc tylko do nich suchym i przesiąkniętym nienawiścią tonem:

- On wrócił!

***************************

Kiedy tylko Emilia dowiedziała się o kłamstwie Arivan, natychmiast poszła do matki. Była tak zdenerwowana, że nie zwracała uwagi, czy wpadła na kogoś na korytarzu. Chciała tylko przekazać wiadomość królowej. W dodatku Vlad stanął po jej stronie. Gdy dotarła do komnaty matki, akurat szykowała się do snu. Nie chętnie przyjęła córkę, ale kiedy wysłuchała jej wyjaśnień, od razu się rozbudziła. Momentalnie wysłała straże po Dianę i zabroniła komukolwiek wychodzić z dworu. Sama zła przebrała się szybko i kazała córce wrócić do pokoju. Musiała jak najszybciej dowiedzieć się od Diany o co jej chodziło. Przyjęła ją pod swój dach,a ta ją oszukała. Podejrzewała że, coś musiało być z nią nie tak, ale nie myślała, że była Wybraną. Myślała, że tamta dziewczyna jest silniejsza i bardziej...potężna. A tu taka zwyczajna, zagubiona nastolatka. I ona miała uratować wszystkie rasy, przed zagładą. Emilia niechętnie wróciła do komnaty, szybkim krokiem, ale nie zastała tam ani Diany, ani narzeczonego. Westchnęła poirytowana i usiadła na swoim łóżku. Nie miała ochoty nic robić. Była wściekła na nich i miała ochotę krzyczeć z tej frustracji. Przymknęła oczy i wzięła w dłoń lampkę nocną, z półki. Nim pomyślała, rzuciła nią w ścianę, a ta rozbiła się na małe kawałeczki. Przy tym krzyknęła zła, ale zaraz się opanowała. Było jej przykro, że przyjaciółka nie zaufała jej na tyle, aby być z nią szczerą w takiej sprawie. Przy tym smutku czuła ból i gniew na nią i na Vlada. Nie dość, że musiała za niego wyjść za mąż, to jeszcze on był po stronie tej Nienarodzonej. Kipiała w niej ta złość, a zarazem miała ochotę płakać. Niestety księżniczce to nie wypadało. Podeszła do rozbitych kawałków i zaczęła je zbierać, gdy przecięła się jednym z nich, na wnętrzu dłoni. Syknęła z bólu i zobaczyła jasno czerwoną krew, spływającą po jej ręce. Zawołała służbę i od razu pojawiła się niska brunetka w fartuszku. Skłoniła się nisko i momentalnie podeszła do niej.

Nienarodzeni: Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz