Rozdział 5

22 2 2
                                    

Ja i Harry to nieprawdopodobne. On, człowiek który cały czas pakuje się w kłopoty i ja, spokojna która nie lubi robić hałasu obok siebie. nie pasujemy do siebie. Mogłam to przemyśleć. Następny raz kiedy do mnie przyjdzie musimy poważnie porozmawiać, o ile on wie co to powaga. Według mnie ten związek jest skazany na porażkę. Zawsze można spróbować.

*Hej, jak się czujesz możemy wpaść?*

*Trochę późno.*

*To nic za 5 minut będziemy.*

*MY czyli kto?*

*Ja, Agnes, Perrie, Maddie i chyba tylę*

*Okey, czekam.*

Zanim się obejrzałam one już tutaj były. Nie tylko one pół klasy. Masakra. Wszyscy przyszli, żeby się ze mnie ponabijać. Ten dzień i tak już jest zjebany, ale nie potrzebuję jeszcze większego dołka. Wszyscy się ze mną witają, mówią jak miło mnie widzieć. Rzygać się chce jak to wszystko słyszę. Znowu mam ochotę otworzyć okno i wyskoczyć. Po chwili dochodzi Harry. Co on tu robi? Dopiero co ode mnie wyszedł.

- Jak miło was widzieć. - mówię z przyklejonym uśmiechem.

- Jak noga boli? Przyszliśmy się wpisać ci na gipsie. - wszyscy się śmieją. Nawet Harry. On nie lubi kolorów i tych wszystkich dziewczęcych kwiatuszków, uśmieszków, cytatów. Ja też uważam że to głupie. Przeżyję tym bardziej że co jakiś czas gips jest zmieniany.

-Jak się nie ruszam to jakoś wytrzymuję. - ból przeszywa moją nogę. - Niech zawoła ktoś pielęgniarkę. Louis od razu pobiegł, ale zaraz wrócił.

- Gdzie mam iść? - wszyscy przerażeni nie wiedzą co powiedzieć. Ja zwijam się z bólu.

- Po lewej 3 drzwi! - mówi Harry na co wszyscy się dziwią, nawet ja.

House i jacyś jego ludzie przychodzą. Nie wiem co się do końca dzieję. Zabierają mnie. jest mi słabo mdleję.


                                                                                        ***

Kiedy budzę się jestem w mojej sali. Obok mnie ktoś stoi. Jakiś mężczyzna. Chyba to Liam. Jest sam, ma na sobie koszulę w kratę, którą ode mnie dostał na urodziny.

- Znowu nas wystraszyłaś. Miałaś drugą operację, bo jakiś debil nie zrobił swojej roboty dokładnie i musiał poprawiać po nim House. - jest taki spokojny, a jednocześnie wiem, że przy najbliższej okazji rozwali coś albo się na kogoś wydrze.

- Gdzie są r... ? - jak zwykle nie da mi dojść do słowa. Za każdym razem wkurwia mnie to coraz bardziej. Teraz nie mam siły zajmować się pierdołami.

- Rodzice są w pracy, tak jak zwykle. Nic nie mów. Jesteś pewnie wykończona. - milczy. Dobrze że mam brata, który wspiera mnie. Co ja bym bez niego zrobiła.

- Wczoraj wszyscy uciekli, przestraszyli się. Z drugiej strony to dobrze. Sam nie dałbym sobie rady z piętnastoma osobami. Harry zadzwonił i mi o wszystkim powiedział. Wsiadłem w autobus i przyjechałem najszybciej jak się dało. Ty byłaś już operowana.

- Dzień dobry? Przerwę tą czułą rozmowę, ale muszę porozmawiać z twoją siostrą na osobności. - Liam wychodzi niechętnie.

- Jak już chyba wiesz miałaś drugą operację. Niestety nie wszystkie nerwy udało się uratować?

- Co to znaczy? Nie będę mogła chodzić?

- Nie od razu. Będzie konieczna rehabilitacja. - łzy płyną bez mojej kontroli. Poco ja teraz mam żyć. co to za pieprzone szczęście, które spotka tylko mnie. Teraz będę tylko jeździć na wózku. Dlaczego te cholerne nieszczęścia muszą chodzić parami. Od teraz już nic nie będzie dobrze.


Zostaw komentarz. Proszę! :)






Do góry nogami.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz