- Nikt mnie nie słyszy? - super pewnie nikogo nie ma w domu. Jak się wywalę ze schodów to będzie wina rodziców.
Po pięciu minutach jestem przed schodami. Ktoś wchodź na górę, mam nadzieję, że to tato bo nie poradzę sobie sama z tymi wszystkimi rzeczami do ogarnięcia.
- Emily, to Ty? - wspaniale Liam do mnie idzie. Może on mi pomorze?
- Nie święty Walenty, oczywiście, że to ja. Chodź tu i mi pomóż. - wychodzi zza rogu. Uśmiecha się jak idiota. Co dzisiaj ze wszystkimi się dzieje? Najpierw House, potem rodzice, a teraz Liam. Co tu do cholery się dzieje?
- Znieść Cię na dół do kuchni?
- Umieram z głodu. - mój brat bierze mnie a ręce i schodzi ze mną na dół. - Co wam wszystkim się dzieje dzisiaj?
- Ale o co Ci chodzi, przecież normalnie się zachowuję. - Liam próbuje mnie posadzić na krzesło. - Poczekaj tu chwilę.
Szybko wbiega i wybiega z salonu.
- Chodź muszę Ci coś pokazać. - zachowuje się jak dziecko.
Kiedy wchodzimy do salonu wszyscy wyskakują zza mebli krzycząc niespodzianka. Z sufitu zwisa wielki, kolorowy plakat z napisem "STO LAT I SZYBKIEGO POWROTU DO ZDROWIA!"
Kompletnie zapomniałam, ze dziś mam urodziny. To wszystko przez tą sprawę z Harrym i Liamem. Nic kompletnie dziś nie zrobię. Jestem szczęśliwa i zła. Jak można zapomnieć o swoich urodzinach? Po chwili milczenia postanowiłam wydobyć z siebie głos.
- Nie spodziewałam się, że będę miała imprezę urodzinową. - to też wyjaśnia te wszystkie dziwne zachowania. Co robi tu House?
Nagle mam przynosi tort z kuchni a wszyscy zaczynają śpiewać STO LAT. Dobrze, że Jeszce się nie przebierałam i wyglądam jak człowiek. Kiedy przestają śpiewać czuję jak policzki mam całe rozgrzane i zaczerwieniony.
Przyszli prawie wszyscy: dziadkowie, Kate, Perrie, Agnes i reszta klasy. Tylko nie widzę Harrego i Evie. Dziwne myślałam, że Harry nie przegapia żadnej imprezy.
Nagle wszyscy kierują się w moja stronę, żeby złożyć mi życzenia urodzinowe. Prawie od każdego słyszę to samo. Szybkiego powrotu do zdrowia. Dobrych ocen w szkole. Fajnego chłopaka. To ostatnie to chciałabym najbardziej. I tak przez pół godziny. Prawie każdy przyniósł jakiś prezent. Dobrze, że siedzę bo nie wytrzymałam. Rodzice na pewno przygotowali jakieś niespodzianki. Nie na widzę niespodzianek.
- Emily! - słyszę głos Louisa z końca pokoju. Za nim idzie Liam, Zayn i Niall. Razem w czwórkę wyglądają, jakby grali w jakimś zespole. Rockowy styl, tylko Niall ma farbowane włosy na blond. Najfajniejsze jest to, że zachowują się zupełnie inaczej pomijając imprezy, na których potrafią się nachlać do nieprzytomności.
- Niall, Zayn dawno was nie widziałam.
- Musisz z nami gdzieś pójść. - jestem zaskoczona. Co oni do cholery knują?
- Ale goście... rodzice...
- Gośćmi się nie przejmuj, a rodzice wszystko wiedzą. - trochę głupio iść sobie z własnych urodzin. Louis coś kombinuję, bo normalnie się tak nie zachowuję.

CZYTASZ
Do góry nogami.
RandomHej kochani, Chciałam stworzyć coś dla Was. I oto jestem. Ta książka, będzie odzwierciadlać mnie jak i moje życie. Pisałam wcześniej wiersze. Tak, jestem romantyczką ale mam nadzieje, że to Wam nie będzie przeszkadzało. Chciałam coś publikować ale n...