Pułapka

405 28 5
                                    

Hera POV

Siedziałam w pokoju i spałam. Nagle drzwi się otworzyły i wpadł Kanan. Usiadłam na łóżku nadal zaspana.

- Hero! Luke nas wysyła na misję. Lecimy na Tatooine. Mamy wytropić łowcę nagród-Bobę Fetta. Chodź! Szybko!- krzyknął i pociągnął mnie za sobą. Pobiegliśmy do kanonierki i odlecieliśmy. Zaskoczyło mnie że Kanan zapomniał o wojsku. Zawsze pamiętał aby zabrać na misję żołnierzy. Lecieliśmy i lecieliśmy. Siedziałam za sterami i pogwizdywałam. Nagle Kanan powiedział coś niespodziewanego.- Wow! Nucisz moją ulubioną piosenkę.

Popatrzyłam na niego jak na idiotę. On nie nawidzi kiedy ja gwiżdżę! O co chodzi? Nie zwracałam na to uwagi. Po chwili z nadprzestrzeni wyłoniły się dwa, małe, statki Separatystów. Chciałam skoczyć w nadprzestrzeń ale Kanan znowu powiedział coś dziwnego.

- Poczekaj Skarbie. Postrzelimy je.- Kanan nigdy nie strzelał gdy miał możliwość wejścia w nad przestrzeń! Poza tym nigdy nie mówił do mnie 'Skarbie'. Postrzeliłam oba krążowniki. Pełna podejrzeń poleciałam dalej. Szybko wylądowaliśmy na Tatooine. Ukryliśmy nasz statek, ukradliśmy dwa ścigacze i pojechaliśmy do Mos Eisley.- musimy dotrzeć do starego schronu, kupców! Podczas wojen klonów, ukrywali się tam obywatele którzy chcieli zachować neutralność!

Byliśmy na miejscu. Staneliśmy przed starą opuszczoną kantyną.

- No jesteśmy! Dotarliśmy na miejsce!- powiedział Jarrus wysiadając ze ścigacza. Wtedy coś zauważyłam.
- Kanan. Ty mówiłeś że nasz cel to stary opuszczony schron, a nie kantyna... Poza tym, ty nienawidzisz jak ja gwiżdżę. Nigdy też nie strzelałeś do wrogich myśliwców, jeżeli miałeś opcję ucieczki... A to znaczy tylko jedno... Ty nie jesteś prawdziwym Kananem!- właśnie wtedy dostałam czymś w głowę i zemdlałam...

Star Wars-Poczuj tę mocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz