Niektóre znajomości bywają szkodliwe

4.8K 323 31
                                    

O, taaak... W końcu sobota..., pomyślałam. Przekręciłam się na prawy bok i zarzuciłam kołdrę na głowę. Już mi się marzył długi sen, gdy coś zastukało o szybę. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Przetarłam oczy i przyjrzałam się przyczynie mojej nagłej pobudki. Podeszłam do okna i je otworzyłam. Do pokoju wleciał Jack.

- Nie za wcześnie? - Ziewnęłam. W sumie, jeśli to jego mam widzieć po nagłej pobudce to nie mam nic przeciwko.

- Jak dla mnie idealnie - opowiedział z uśmiechem. Przekręciłam teatralnie oczyma. Zebrałam potrzebniejsze mi rzeczy i ruszyłam do łazienki. - Gdzie idziesz?

- Tam gdzie Ciebie ma nie być. Zostań w moim pokoju. - Przebrałam się i załatwiłam swoją poranną toaletę jak najszybciej. W końcu wróciłam do pokoju, ubrana w czarną bluzę z kapturem i krótkie spodenki, pod które założone miałam również czarne rajtuzy. - No, to chodźmy - rzuciłam. Jack spokojnie szedł za mną. Po wyjściu na dwór złapałam za swój wystrugany kij, z którym zawsze wychodziłam na spacer do lasu. - Chyba jako dziecko wbił mi się w pamięć widok twojego kija i teraz sama mam, o, taki jeden. Dość długo siedziałam nad jego obróbką. - I nic dziwnego. Prosty kij rozchodził się na moment przy końcu na cztery strony, tworząc przestrzeń między rozgałęzieniami.

- Czyli sama to zrobiłaś? Wow, nieźle...

- No, to co robimy? - W odpowiedzi otrzymałam kulkę śnieżną wycelowaną prosto w moją twarz. Nos i policzki natychmiastowo mi się zaczerwieniły i zlodowaciały. Strzepnęłam z siebie śnieg. - Tylko nie w twarz... - Jednak moje zdanie nie zostało wysłuchane, gdyż znowu oberwałam w głowę. - Dość, sam tego chciałeś! - Krzyknęłam wesoło i zaczęłam lepić gałki, by rzucać nimi w Jacka. Każdy trafiała celnie. W sumie, nic dziwnego - często w czasie wakacji ćwiczyłam strzelanie z łuku. Dobre wymierzenie śnieżką to już nie problem. Przerwaliśmy jednak zabawę, gdyż palce zdążyły mi się już zamienić w lodowe kostki.

- Chyba moja zima Ci nie służy - zauważył chłopak.

- Akurat zima i lato to moje dwie ukochane pory roku. Niemniej w zimę trudno jest mi wytrzymać długo na dworze, gdyż szybko odmrażam sobie ręce i twarz... Cóż, nic na to nie poradzę. - Przeszliśmy jeszcze kawałek, po czym usiedliśmy. - Jack, jak długo już żyjesz? - zaczęłam. - Znaczy... wiem, że to nie moja sprawa, ale jestem niezwykle ciekawska.

- Spokojnie, możesz pytać o co chcesz. A żyję już 317 lat...

- Woah, nieźle się trzymasz - zaśmiałam się.

- ...w samotności. Dopiero od tych ośmiu miesięcy mam kogoś, kto we mnie wierzy... I więcej czasu spędzam z resztą Strażników.

- Resztą?

- Nord, Zębowa Wróżka, Wielkanocny Zając i Piaskowy Ludek. Razem chronimy dzieci, ich marzenia... i wiarę w nas.

- Przed kim je chronicie? - pytałam dalej.

- Przed Mrokiem i jego armią Koszmarów. Jest uosobieniem twoich wszelakich strachów... Wie o nich wszystko. Jest tym, który mieszka pod łóżkiem i który sprawia, że boisz się ciemności - zastraszał mnie.

- Pod łóżkiem?... - zlękłam się.

- No chyba nie powiesz mi, że szesnastolatka boi się potwora spod łóżka... - zadrwił Jack.

- Niestety tak. Mam naturę dziecka! Prócz marzeń i wyobraźni... wciąż pozostaje strach...

- Ze mną Pitcha bać się nie musisz - uśmiechnął się kojąco. Jeszcze jakiś czas gawędziliśmy tak sobie, po czym Jack odprowadził mnie do domu.

- Jutro znów się spotykamy?

- Niestety nie. Muszę się spotkać z resztą Strażników... - Coś ukrywał, widziałam to. Nie jest łatwo zataić przede mną prawdę.

- No nic... To do zobaczenia! - rzuciłam wesoło.

- Do zobaczenia... I nie bój się już potwora spod łóżka - zaśmiał się i odleciał. Tej nocy spałam spokojnie, nieświadom tego, co tak na prawdę się dzieje. Po moim pokoju krążył cień, który w końcu się zmaterializował. Oto przed moim łóżkiem stanął Pitch Black.

- No-no, cóż za niewinna dziewczynka... Niezwykle interesująca... - Zbliżył usta do mojego ucha. - Uważaj, bo niektóre znajomości potrafią być... szkodliwe - syknął. To było jedyne zdanie, które dotarło do mnie przez sen. Automatycznie wzdrygnęłam się, jednak wciąż nic nie było w stanie mnie rozbudzić. Po tych słowach Mrok zniknął, pozostawiając po sobie jedynie piętno strachu i niepewności, które we mnie utkwiły.


Strażnicy Marzeń IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz