Nowe zło

4.4K 249 27
                                    

Lekko zaniepokojona przyglądałam się Strażnikom. Coś między sobą szeptali.

- Wiecie, co to znaczy? - zapytała nagle Wróżka.

- Co? - odezwałam się.

Reszta odwróciła głowy w moim kierunku.

- Skoro masz moc znaczy, że zostałaś wybrana. To tez oznacza, że dzieci muszą w Ciebie wierzyć. Dopóki jednak to się nie stanie... jesteś dla wszystkich niewidzialna - oznajmił Mikołaj.

Wciągnęłam gwałtownie powietrze, słysząc te słowa. Przerażona zrobiłam parę kroków w tył.

- N-nie... Ja ma rodzinę! Znajomych! Chodzę do szkoły! Nie mogę być niewidoczna... -

W moich oczach zakręciły się łzy. Podleciał do mnie Jack i położył mi na ramieniu dłoń.

- Nie płacz... Łzy w niczym nie pomogą. Stało się, co się stało, ale to nie powód do rozpaczy. Zobacz, my żyjemy już tak od wielu setek i tysięcy lat. Ja dopiero od zaledwie dwóch lat zyskałem kogoś, kto we mnie wierzy... Jeśli chcesz, mogę powiedzieć pewnej grupce dzieci o twoim istnieniu. Zobaczysz, uwierzą w Ciebie - Uśmiechnął się lekko.

- Dziękuję... Jeśli jednak Księżyc jest na tyle potężny, by zrobić ze śmiertelnika... Strażnika, niech - proszę - każdy, kto mnie zna, zapomni o mnie. Tak będzie lepiej... dla wszystkich - odpowiedziałam łamiącym się głosem. Z trudem powstrzymywałam łzy od opuszczenia kącików moich oczu.

- Na pewno wykona twoje życzenie. Cóż, już powoli widać, dlaczego zostałaś wybrana. Martwisz się i troszczysz o innych... To dobrze - powiedział Nord.

- Tak więc, lećmy - zachęcił mnie Frost.

Zaraz polecieliśmy w stronę jednego z amerykańskich miast - do Burgess. Mijaliśmy wiele domów, parków czy chociażby ludzi. Nastolatek raz po raz strącał im czapki z głów, czy wiatrem wytrącał im różne papiery z rąk. Podróż zakończyliśmy dopiero po odnalezieniu grupki dzieciaków. Była ich szóstka - czwórka chłopców i dwie dziewczynki.

Byłam trochę zaskoczona ich ubiorem. Jak na zimę, byli niezwykle lekko ubrani. Krótkie spodenki, cienkie koszulki... Zaraz jednak przypomniało mi się, że tu - mimo wszystko - mają troszkę cieplejszy klimat. Chwilowo im nawet tego pozazdrościłam, bo choć lubię zimę, mróz szczypiący w ręce i twarz bywa nad wyraz irytujący. Psuje on całą radość, którą dostarcza biały puch, otulający wszystko wokół, oraz delikatny szron, który maluje na szybach i drzewach przepiękne wzory.

- Jesteś pewny, że to coś da? - zapytałam nieśmiało.

- Stuprocentowo - szepnął.

Wziął do ręki trochę śniegu i ulepił z niego kulkę. Następnie rzucił w nią w jednego z chłopców. Ten odwrócił się w naszą stronę i z ogromną radością, która zawitała na jego twarzy, podbiegł do Jacka.

- Jack Frost! Tak się stęskniłem! - krzyknął. Podbiegł do nastolatka i natychmiast go przytulił.

- Hahaha, ja za tobą również, Jamie - odpowiedział opiekuńczym tonem.

Uśmiechnięta podeszłam do jednej z dziewczynek.

- Hej, chodźcie tu! - zawołał chłopczyk, który już wcześniej przybiegł do strażnika.

Na zawołanie, reszta ruszyła w jego kierunku. Tym samym przechodząc przeze mnie. Odruchowo złapałam się za brzuch i wciągnęłam nerwowo powietrze. Zrozpaczona, odwróciłam się do Frosta. Moja blada twarz i spojrzenie mówiły już same za siebie. Chłopak posmutniał. Jego usta wykrzywiły się w grymasie.

Strażnicy Marzeń IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz