VII Nuda

1.7K 103 0
                                    

- wstawaj myszko. - Matt dał mi szybkiego calusa w usta.
- yhymm, za momencik. - Odpowiedziałam wciąż śpiąc.
- kotku, jest już 6.40. - zerwałam się z łóżka.
- dlaczego nie obudziłes mnie wcześniej?! - Zaśmiał się.
- budzilem cie 4 razy.
- mogłeś jakoś skuteczniej, co ja zrobię w godzinę i 20 min?! - Wzruszył przepraszajaco ramionami. Musiał nie spać juz od dawna, był ubrany w czarny garnitur. Włosy miał nieskazitelne.
- za pół godziny jedziemy do ciebie po rzeczy, odwioze cie do szkoły.
- świetnie. - Wpadłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, oczywiście pożyczyłam kolejne bokserki od niego. Po 15 min byłam gotowa.
- okey, możemy jechać.
- nie tak szybko, najpierw śniadanie.
- nie jestem głodna. - Pech chciał, że w tym momencie zaburczalo mi w brzuchu.
- mhm, słyszę właśnie. - Mój chłopak nie opuścił. Musiałam zjeść śniadanie. Około 7.20 byliśmy w moim domu, szybko się spakowalam.
- ok możemy jechać. - Matt podszedł do mnie.
- podobasz mi się bez makijażu. - mówił niemal szeptem.
- o cholera, zapomniałam. Dzięki, że mi przypomniałeś. - Dałam mu buziaka w usta i pędem poszłam się malować.
... Byliśmy już pod szkoła, było mi smutno, że musiałam się z nim rozstać.
- nie bądź smutna, zobaczymy się dziś popołudniu, mogę do ciebie przyjechać około 17 hmm?
- tak oczywiście. - uśmiechnęłam się lekko.
- miłego dnia w szkole. - pocałował mnie ostatni raz. Wyszłam z samochodu i udałam się w stronę szkoły. Wiem, że już niedługo, za niecały miesiąc zaczynają się wakacje. Ale nie chciałam juz chodzić do szkoły.
Polski był nudny, siedziałam z Nina. Rozmawiałysmy trochę, pytała co stało mi się w rękę, jednak nie miałam nastroju do rozmów. Czekałam, aż skończą się lekcje i będę mogą spotkać się z moich chłopakiem. Była przerwa, siedziałam na ławce i ogarniałam fb,ask itp. Wtedy podeszła do mnie Julia moja przyjaciółka i usiadła obok. Była średniego wzrostu, miała długie ciemne proste włosy i nosiła okulary. Prawie w ogóle się nie malowała.
- Rose stało się coś? - zapytała.
- nie, wszystko w porządku.
- to dlaczego jesteś smutna? - ciągnęła dalej.
- ahh wiedziałam,że nie mogę ukrywać przed nią prawdy.
- pamiętasz tego wysokiego bruneta z naszej piątkowej drużyny?
- tak pamiętam, to ten ktory na ciebie wpadl i to on miał zawieźć cie do szpitala.
- no właśnie, zawiózł mnie tam i czekał tam ze mną.
- to chyba dobrze?
- tak.
- no to o co chodzi? - nie widziałam czy jej powiedzieć czy też nie, ale w końcu powiedziałam.
- bo my.. no wiesz, jesteśmy razem. -
Julia spojrzała na mnie z otwartą buzia.
- jak to jesteście razem?! Przecież on jest starszy od ciebie i wgl.
- tylko o 3 lata.
- jesteś pewna, że chcesz z nim być tak na poważnie?
- oczywiście, że chce! - jak mogła myślec inaczej?
- no okey, ale on mi się nie podoba, jest jakiś taki..
- dziwny?
- tak.
- mówisz tak, bo wgl go nie znasz!
- i dobrze, nie jestem pewna czy chciałabym go poznać! - przerwała nam Claudia moja przyjaciółka z dzieciństwa.
- dziewczyny o co się sprzeczacie?
- o nic. - Odparłam sucho. Julia spojrzała na Claudie dając do zrozumienia, aby nie pytała o nic więcej.
- okey widzę, że nie jesteście w nastroju. - zaczęła się kolejna lekcja, siedziałysmy bez słowa. Jednak Julia znów zaczęła ze mną rozmowe o Macie.
- dobra poddaje się, jeżeli uważasz, że będziesz z nim szczęśliwa to ja tym bardziej będę. - ucieszyły mnie te słowa.
- dziękuję. - w końcu usłyszałam to co chciałam.
- ale jak on cię skrzywdzi to nie recze za siebie.
- ehh nie zaczynaj. - Reszta dnia była nudna nie działo się nic szczególnego. Ciągle spoglądałam na telefon by sprawdzić godzinę, czas leciał tak wolno. Ale doczekalam sie, w koncu wybiła 14.00 ostatnia lekcja się skończyła. Szłam na autobus wraz z Julią. Prowadziłysmy dyskusję na temat wtorkowego badmintona. Zastanawiałam się czy przyjdę.. W autobusie było mało ludzi, ucieszyło mnie to. Bo zazwyczaj nie było miejsca by usiąść. Zajęłam miejsce przy oknie, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam Adel - Hello. Bardzo lubiłam ta piosenkę. Droga była krótka juz po 15 min wysiadłam i ruszyłam w stronę domu. Usłyszałam swoje imię i odwróciłam się. Julia biegła do mnie.
- Rose nie zapomnij o piątkowej imprezie u Lucy. - była zdyszana.
- yyy jasne, pamiętam. - oczywiście było to kłamstwo, kompletnie o niej zapomniałam.
- nie zapomnij to z okazji jej urodzin, kupilyśmy jej prezent 2 tyg temu pamiętasz?
- tak, oczywiście jak mogłabym zapomnieć.
- super, dozobaczenia. - Dala mi calusa w policzek. Szybko doszłam do domu. Zjadłam obiad z rodzicami i poszłam do swojego pokoju. Byłam zmęczona wiec położyłam sie spać. Obudził mnie telefon. Odebrałam.
- sluchaaam?
- nareszcie odebrałaś! Dzwoniłem kilkanaście razy.
- przepraszam, spałam. - wymamrotalam.
- słyszę, bądź gotowa za 15 min. Przyjadę po ciebie, a i spakuj się na jutro do szkoły chce byś u mnie spała.
- Żartujesz jutro jest szkoła.
- nie żartuje.
- będziesz musiał przekonać moich rodziców. - Zaśmiał się.
- ależ oczywiście z tym nie będzie problemu.
- jesteś bardzo pewny siebie.
- wiem, pakuj się! - ponaglal mnie.
- ok ok.
- dozobaczenia myszko. - wiele rzeczy mnie zastanawiało np. skąd miał mój nr tel? dlaczego był taki pewny, że przekona moich rodziców? Ale w sumie podobało mi się, że chce bym u niego spała. Spakowalam wszystkie potrzebne mi rzeczy. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na ostatnie połączenia. Kliknąłem w jego numer i sprawdziłam kiedy dzwonił. Minęło już pół godziny, powinien być 15 min temu. Nie sądziłam, że się spóźni. No cóż nikt nie jest idealny. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. I co zobaczyłam? Przy stole siedział on i moim rodzice. Matt rozmawiał tata. Byłam tak zdziwiona, że wypadła mi z ręki torba. Wszyscy spojrzeli w moja stronę.
- cześć, widzę, że poznaliscie mojego chłopaka. - uśmiechnęłam się i podeszłam do stołu, zajęłam miejsce obok Matta. Kątem oka zauważyłam, że koniki jego ust podniosły się.
- poznaliśmy. - powiedział tata.
- przepraszam, ale spieszymy się i jeśli nie byłoby problemu to my juz byśmy sobie poszli? - Matt zwrócił się do moich rodziców.
- oczywiście, byleby dotarła do domu jutro. - kiedy wychodzilismy pomachalam im na pożegnanie.
- dobra a teraz mów jak udało ci się ich przekonać?
- bardzo łatwo. - otworzył mi drzwi do samochodu.
- ach ten twój urok osobisty. -Złożyłam na jego ustach lekki pocałunek. Właśnie tego mezczyzny brakowało mi od kilku godzin. Wsiadł do auta, ruszylismy w stronę jego domu.
- jak ci minął dzień w szkole?
- nudnoo, a tobie jak minął dzień?
- sama nuda, spotkania biznesowe itp.
- mhm.
- tęsknilem za tobą. - ooo jaki on słodki.
- ja tylko za twoimi pocałunkami.
- hahaha tylko za nimi?
- tylko. - byliśmy na światłach, wiec obrócił głowę i spojrzał na mnie.
- niemożliwe. - uniósł brwi.
- a jednak. - droczyłam się z nim. Zaparkowal i wysiadł pierwszy by otworzyć mi drzwi.

Bo Ty jesteś wszystkimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz