Nie. Nie. Nie. To nieprawda. Kłamstwo. Kolejne kłamstwo. Kolejna pomyłka. Nie może... Nie mogło tak być...
Wybiegłam z sali. Ktoś coś krzyczał. Nikt mnie nie zobaczy. Nikt mnie już nie skrzywdzi. Tak. Tak nie będzie.
Biegam coraz dalej w plątaninę korytarzy. Nie wiedziałam gdzie byłam. W końcu stanęłam. Świat zaczął tracić kolory. Oparłam się o kamienną ścianę. Zaczęłam w nią uderzać pięściami, ale na moim rękach nie było krwi, ani nie czułam bólu. Odebrano mi ból. Zaczęłam krzyczeć. Mój głos wypełniał korytarze. Brzmiał jakby ktoś umierał. Krzyczałam, rozdzierając sobie serce. Miałam dość. Przez rok tyle się zmieniło. Nie odzyskam swojego życia. Nie odzyskam przyjaciół, bo dla nich jestem zdrajczynią, która uciekła kiedy zaczęły się problemy. Płakałam. Gorące łzy rozpaczy spływały po moich bladych i zimnych policzkach. Przez całe życie robiłam to co musiałam. Nie żyłam. Nie żyję. Nie odzyskam życia. Jestem i byłam nikim. NIKIM. Jestem cieniem. Wspomnieniem. Jestem ulotna. Kiedy ludzie przestaną mnie wspominać nie będzie mnie. Umarłam i zginę ponownie. Siedziałam tak na zimnej podłodze przez jakiś czas. Czas. To przez niego ludzkie życie może się posypać. Jesteś i PUFFF nie ma cię. I nikt nie będzie o tobie pamiętał. Czas zniszczył życie wielu ludziom, ale jemu wojny nie wypowiem.- Fi! Gdzie jesteś? - dobiega mnie głos Rebela. Jego straciłam bezpowrotnie. Nie chcę go widzieć. Otaczam się cieniem głębiej. Chcę być sama.
- Obiecuję, że jeśli się w tej chwili nie odezwiesz to powiem wszystkim o tym jak ty i Alegria mówiłyście na Haine! - uśmiechnięłam się na to wspomnienie. Opowiadałam Rebelowi o wszystkim.
- FASA! Jak się nie odezwiesz to znajdę cię i darł się na ciebie aż wkońcu pojmiesz to, że się o ciebie martwię.
Oho. Teraz to się zdenerwował.
Ujawniłam się. W tym samym momencie Rebel mnie zobaczył i szybko do mnie podszedł.
- Nie uciekaj tak więcej. Wiesz jak bardzo mi na tobie zależy. - Czy on nie potrafi jaśniej? A tak ogólnie on wie, że to było dwuznaczne?
- Nie było mnie rok? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Fi... Nie płacz. - powiedział po czym spróbował ująć moją dłoń. Jednak jego ręka przeniknęła przez moją. Rozczarowany spojrzał na podłogę. - Nie ważne ile cię nie było. Nie mogłaś przecież...
- Nie pocieszaj mnie. Nie chcę wiedzieć nawet co o mnie myślą ludzie.
- Oni widzą w tobie nadzieję na lepsze jutro. - spojrzał mi w oczy. Wierzył w to. Widziałam to. - Nie widziałaś tego? Oni cię nie skreślili. A na pewno ją tego nigdy nie zrobię.
Zaczął kreślić różne znaki na podłodze. Często to robił.
- Teskniłem za Tobą. Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Ja za Tobą też.
- Chciałbym, aby wszystko było jak dawniej.-popatrzył mi w oczy - Chciałbym, abyś była szczęśliwa.
Nagle poczułam ogromną miłość do niego chowaną gdzieś w głębi mojego serca. Zawsze wiedziałam, że to on powinien być razem ze mną. Na zawsze.
- Rebel?
- Tak?
- Nie zostawiaj mnie samej.
Nachylił się do mnie tak, że powinnam była czuć jego oddech na ustach, lecz ja straciłam odczucia. Być może już nigdy nie mogłam poczuć ciepła drugiego człowieka.
- Zawsze będę przy tobie. Kocham cię i zawsze będę cię kochał. - powiedział cicho.
CZYTASZ
Niosący Śmierć
Genç KurguCórka królewska Pani Strachu Szesnastolatka Po straszliwej śmierci okazuje się, że jest zawieszona pomiędzy życiem, a śmiercią. Jest gotowa zrobić wszystko, aby odzyskać swoje życie. Ale czy naprawdę musi poświęcić jedynego człowieka, który ją rozum...