Asagi słuchał po raz enty pewnej piosenki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale włączał ją codziennie. Ruiza postanowił się tym zainteresować, rozumiał że mogła się jego kochankowi spodobać i dlatego jej słuchał, ale słuchanie coś na okrągło zaczyna się nudzić. Ruiza doszedł do wniosku, że to ma swoje drugie dno.
Ruiza wrócił z zakupów. W domu było wszystko tak jak wcześniej, nic się nie zmieniło, jednak on czuł się inaczej. Poszedł do kuchni, gdzie siedział jego kochanek z laptopem, słuchając tę piosenkę i pijąc kawę. Ruiza widział, że musi wreszcie o tym porozmawiać z Asagim, chłopak dziwnie milczał. Zawsze się z nim dzielił swoimi przeżyciami, więc Ruiza nie rozumiał dlaczego kochanek mu nic nie mówi. Codziennie wieczorem coś mu opowiadał, ale odkąd Asagi słuchał tej piosenki, to przestał z mu mówić o jakichś wydarzeniach ze swego życia. Ruiza usiadł obok swego chłopaka.
- Ostatnio nic mi nie opowiadasz.
- Myślałem, że po ostatnim razie masz dość.
- Nie, tęsknię za tym. To była taka nasza rutyna, miało to w sobie coś ciekawego. A teraz zamieniamy krótkie zdania, mówimy skrótami co się działo. Mam wrażenie jakbyśmy się oddalali, a ty ciągle słuchasz tej samej piosenki. I choć to głupie, to myślę, że ona jest ważniejsza ode mnie.
- Masz racje, to głupie. Chciałem się zaśmiać, ale może by to cię uraziło. Jestem z tą piosenką związany emocjonalnie, daje mi siły.
- Siły do czego? - Zaciekawił się Ruiza.
- Do życia. Zacząłem mieć nadzieję na lepsze jutro i wierzę, że ono nadejdzie. Znowu nabrałem ochoty aby żyć. Pamiętasz jak prawie przedawkowałem leki, a ty mnie uratowałeś?
- Oczywiście, jak mógłbym o tym zapomnieć?Resztę słów, po potwierdzeniu Ruizy, Asagi zignorował.
- Choć wtedy miałem do ciebie pretensje to dzisiaj, a raczej od kilku dni, jestem ci wdzięczny. Zrozumiałem jak cenne i ważne jest życie. Nie każdy ma szansę żyć, a ja, zdrowy człowiek, chciałem sobie je odebrać, choć wiele ludzi o nie walczy. A takie dzieci, które są poddawane aborcji, nawet nie mogą walczyć o swoje życie. Choć świat jest okrutny, potrafi też być piękny.Każdy powinien mieć szansę do życia i powinien też je docenić. Nikt nie rodzi się przypadkiem, wszyscy żyjemy po coś. Jeszcze nigdy nie czułem tak wielkiej ochoty do życia. Nie jest idealnie i nie będzie, ale kiedyś nadejdzie lepsze jutro. Będę wierzyć w nie do końca.
Ruiza słuchał tego osłupiały. Ze wszystkich rzeczy nie spodziewał się takiego zwrotu, to było nawet niesamowite. Nigdy nie sądził, że Asagi zechce żyć, przyzwyczajał się do myśli, że jego chłopak wkrótce się zabije, a on musi zrobić wszystko, żeby nie znieść dotkliwie śmierci Asagi'ego. I choć to okrutne, to gdy patrzył na cierpienie swego kochanka zawsze wtedy chciał, żeby umarł i za każdym razem żałował, że tak pomyślał.
- Więc... No cóż... To... Naprawdę nie mogę znaleźć odpowiednich słów.
- Ja też. To przyszło nagle, na pewno już się nie zabiję ani nie potnę. Chcę żyć do końca pełnią sił. Wiem, że będą mnie spotykać złe rzeczy, ale przecież są i te dobre. Właściwie miałem powody do zabicia się, bo wszystko co zamknąłem w sobie z ogromną siłą mnie przytłoczyło. Nie umiałem tego wytrzymać. Nie potrafiłem wytrzymać ze swoim umysłem.
- Chciałem nieraz umówić ciebie z psychologiem, ale jak na razie widzę, że poradziłeś sobie z depresją. To mnie cieszy, bo teraz może być lepiej.
- Nie wiem, czy może być lepiej i czy depresje miną. Ciągle płaczę, gdy mi się coś przypomni z moich niemiłych wspomnieć. Dopiero się od tego uwolnię, jak przestanę to przeżywać, ale nie zapowiada się na to. To ciągle tak samo mnie boli, za dużo się tego na gromadziło.
Ruiza popatrzył na niego zamyślony, a po chwili pocałował go w usta. Wyraził tym swoją wielką miłość, czułość, namiętność i pożądanie. Asagi zrozumiał i też oddał pocałunek.
- Zapomniałem, że w tych sprawach też cię zaniedbałem. - Asagi zaśmiał się, gdy przerwali pieszczotę.
- Napiszę do chłopaków, że zarezerwowaliśmy sobie łóżko na tydzień.
Asagi zaśmiał się.
- Może będą zadowoleni z tego wolnego.
- Jeśli nie, to ich problem. Ja chcę spędzić z tobą tydzień w łóżku.
- Na spanie. - Przytaknął Asagi. - Trzeba odespać te noce, kiedy kładliśmy się późno spać, a trzeba było rano wstać.
Ruiza rozumiał o co chodzi. Asagi lubił udawać grzecznego chłopca, którym wcale nie był. A o spanie na pewno mu nie chodziło, jego największą wadą było to, że mówił, że się nie wysypia i musi odespać tydzień czy kilka dni, a tak naprawdę tego nie robił. Asagi nie lubił nigdy długo spać.
- Tak, na spaniu. - Przytaknął Ruiza.
Obydwoje wiedzieli, że po tym tygodniu będą mieli prawdziwe powody do odsypiania.
CZYTASZ
Kiedy rzeczywistość staje się fikcją
FanfictionSeria one shotów o Asagim i Ruizie z zespołu jrockowego D.