- Ludzie są strasznie głupi, nie uważasz tak Ruiza? Nie zrozum mnie źle, ale nie lubię słuchać tych pustych słów. Dla niektórych ludzi, słowa nie powinni istnieć. Kiedy mówią, że popełnią samobójstwo, niech to zrobią, a nie tylko o tym mówią, żeby wzbudzić litość tym innych. Dlaczego musimy ich wtedy pocieszać, aby tego nie robili, skoro i tak wiedzą, jak i my, że tego nie zrobią? Nie uważasz to za głupotę? - Asagi odłożył obok siebie telefon, wcześniej usuwając smsa od swego przyjaciela, z którym utrzymywał kontakt nawet po skończeniu szkoły.
Łokcie opierał na parapecie i wyglądał przez okno, na pierwsze oznaki wiosny.
- Mylisz się Asagi. Ludzie nie są głupi, każdy z nas ma te słabe dni, kiedy chce skończyć z życiem. Zauważasz proszę cię, że jeśli nie powiesz komuś coś takiego, to nikt nie zauważy, że coś z tobą jest nie tak. Wszyscy są zbyt bardzo zapatrzeni w siebie, by zauważać krzywdy innych, dlatego trzeba coś takiego powiedzieć, aby ktoś się nami przejął, gdyż sami nie mamy już siły iść dalej swoją drogą i potrzebujemy wsparcia. - Ruiza patrzył na plecy Asagiego, podziwiając jego długie, czarne włosy.
- Lubię z tobą dyskutować. - Zachichotał mężczyzna. - Masz takie odmienne zdanie od mojego, lecz kochany Rui, można powiedzieć o swoim załamaniu wprost, a nie mówić, że skoczy się z jakiegoś budynku i może osoby, na których naprawdę na mnie zależało, przyjdą na mój grób. To jest jawne użalanie się nad sobą i chęci litości, a to nie oznacza wcale, że potrzebują wsparcia. Gdy potrzebujesz wsparcia, mówisz, co cię gnębi i idziesz po pomoc. Nie powiesz, popełnię samobójstwo, bo sobie nie radzę. Nikt tak naprawdę nie chce go wtedy popełniać, tylko uwolnić się od swoich zmartwień.
- Właśnie sobie zaprzeczyłeś. - Ruiza uśmiechnął się.- Hę? - Asagi odwrócił się do niego, patrząc, jak Ruiza uśmiecha się, patrząc w jego stronę.
- Widzisz. - Podszedł do niego, opierając się tak, jak on wcześniej łakociami o parapet i wyglądając przez okno. - Mówiłeś o tym, że chcą, jak najszybciej pozbyć się problemu, więc śmierć jest dobrym rozwiązanie, śmiem rzec, iż nawet wyśmienitym. Widzisz Asagi, masz błędne pojęcie o desperacji, gdyż wtedy robi się wszystko, a tym bardziej pisze się do kogoś o tym, albo mówi, żeby pomógł mu to przetrwać, bo nie chce jeszcze się dana osoba zabijać, a już innego wyjścia nie widzi. Nie dziw się, że twój przyjaciel tak napisał.
- Czemu sądzisz, że napisał o samobójstwie? - Zdziwił się wokalista.
- Temat nie wziął się z nikąd. - Ruzia wyprostował się i spojrzał Asagiemu prosto w oczy, uśmiechając się słodko.
Asagi prychnął, z wzrokiem utkwionym w czubki swoich butów.
- Masz racje, temat nie wziął się z nikąd. Przyjaciel chce popełnić samobójstwo, bo jego przyjaciele zawiedli, kiedy coś od nich chciał, gdy on robił dla nich wszystko.
Ruiza westchnął cicho.
- Znając twoją filozofię, to nie była przyjemna wymiana smsów.- Powiedziałem to, co myślę. - Asagi wzruszył ramionami. - Poza tym, wracając do wcześniejszych rozważań, desperacje szybko się nie osiąga. Jest to stan, który następuje po upływie kilku lat, wtedy dopiero człowiek jest w stanie popełnić samobójstwo, ale nie z takiego głupiego powodu. Nie ma prawa tak pisać, bo zapewne dopiero dzisiaj odczuł załamanie i napisał to, co przyszło mu namyśl, tak jak powiedziałem wcześniej, aby zwrócić uwagę na siebie i słuchać, jaki on jest wspaniały i dobry oraz to by była wielka strata dla świata, gdyby się zabił, choć on temu wszystkiemu by zaprzeczał, a naprawdę cieszyłby się z tego.
- Mówisz o tym, tak jakbyś coś na ten temat wiedział. - Ruiza spojrzał na niego podejrzliwie.
Asagi uśmiechnął się, dopiero teraz podnosząc wzrok. Obciągnął (bez zboczonych skojarzeń słonka od aut.) rękaw bluzki z lewej ręki do łokcia. Wyprostował ramie, pokazując jedenaście cięć na nim.
- Tak wiem, ale nikomu się nie chwaliłem i nie pisałem, że popełnię samobójstwo. Wiem, że każdy ma chwile słabości, ja też je posiadam. Aby osiągnąć taki stan desperacji, jak widzisz ślady moich uczuć na ręce. Zajął dwa lata. Dlatego uważam ludzi za głupich, bo się tym chwalą, nawet jeśli piszą to do przyjaciele, to jest się chwalenie. Pokazuje ci to tylko na udowodnienie.
Ruiza pokręcił głową.
- Nigdy bym nie pomyślał, że ty jesteś w stanie zrobić coś takiego. Zawsze wydawało mi się, iż jesteś silny i niczym się nie przejmujesz. Uważałem cię za osobę naprawdę silną, ale nie jesteś taką, na szczęście, bo zacząłbym się obawiać, że jesteś maszyną bez uczuć, a wiesz, umawianie się z pralką nie jest zabawne.
- Właściwie nie wiem, po co z tobą jestem. Masz zupełnie inne poglądy niż ja.
- Dlatego, że mamy ciekawe konwersację.
- Więc jestem słaby, skoro osiągnąłem ten poziom, aby się pociąć.
- Mylisz się, jesteś silny, bo uporałeś się z nim sam, a ja mimo, że mieszkam z tobą pod jednym dachem, nic nie zauważyłem, a zauważ słonce, iż jestem dobrym obserwatorem.
- Masz racje, to tylko pokazuje, że mam uczucia i czuje coś takiego jak bezsilność. Wiesz, że do tych głupich ludzi zaliczasz się również ty i ja? - Asagi na nowo odwrócił się do okna, patrząc tym razem w niebo.
- Dlaczego ludzie zaliczają się do głupich? - Ruiza powędrował za jego wzrokiem.
- Nie dość, że wszyscy są egoistami, to na dodatek lubimy, gdy ktoś się nami przejmuje. Popełniamy błędy i łakniemy coraz więcej, żałujemy swoich wyborów, nie umiemy powiedzieć prawdy ludziom, na których nam zależy. Dorośli ludzie zachowują się jak małe dzieci, potrzebujące ciągłej uwagi, bo zrobią sobie kuku. Czy to nie żałosne Ruiza?
- Asagi, czy to nie żałosne, że jesteś właśnie tak żałosny? - Gitarzysta uśmiechnął się psotnie.
- Tak Ruzia, to takie żałosne, że jesteśmy tak samo żałośni, jak reszta. - Objął go i pocałował w czoło.
CZYTASZ
Kiedy rzeczywistość staje się fikcją
FanficSeria one shotów o Asagim i Ruizie z zespołu jrockowego D.