- Mam ci do przekazania coś co cię się nie spodoba. - Asagi stał w futrynie, patrząc się jak jego kochanek gra na konsoli.
- Słucham? - Ruiza nie oderwał nawet wzroku, jakby nie był zainteresowany tym, co może usłyszeć.
Asagi nie przejął się tym jego zachowanie, nie spodobało mu się, ale uważał, że jego słowa wywrą na pewno lepszy efekt na Ruizie.
- Teru poprosił mnie żebym poszedł z koleżanką jego dziewczyny na wesele. Dzisiaj mamy umówione spotkanie. Wychodzę więc i pewnie nie wrócę za szybko. - Asagi przez chwilę patrzył się na Ruize, a następnie opuścił mieszkanie.
Jedyną reakcję na jaką pozwolił sobie Ruiza, to było mocniejsze zaciśnięcie rąk na konsoli. Nie wiedział czy Asagi je widział, czy też nie. Mało go teraz to obchodziło, był zły i zazdrosny, bo z nim Asagi nie wychodzi. Cały czas znajdują się jacyś znajomi albo umówione randki. Drażniło to tylko gitarzystę, bo on nie chciał tylko siedzieć i wysłuchiwać opowieści Asagi'ego. Chciałby, żeby to komuś Asagi opowiadał co przeżył z Ruizą. Po chwili gitarzysta uznał, że się starzeje i zaczyna myśleć o dzieciach, których nawet nie będą mieć. Z westchnieniem zostawił w spokoju grę, i tak nie miał nastroju na granie. Poszedł sobie do kuchni zaparzeń herbatę, to w dziwny sposób, ale zawsze pomagało mu na nerwy.
Jak się Ruiza spodziewał, Asagi wrócił około 23. Od razu poszedł do sypialni, gdzie Ruiza oglądał film, który oczywiście miał oglądać ze swoim ukochanym, który oczywiście nie miał na niego czasu. Gitarzysta oglądał dalej film, nie przejmując się obecnością kochanka. Asagi przebierał się, mrucząc coś pod nosem, aż wreszcie nie wytrzymał i zaczął wyrażać swoje zdanie.
- To była najgorsza randka na jakiej byłem, jestem głodny. Jest jeszcze pizza, którą mieliśmy dziś zrobić?
Nie czekając nawet na odpowiedź, Asagi sam skierował się do wyjścia z pokoju i poszedł do kuchni. Zajrzał do piekarnika, gdzie w blaszce stała zimna już pizza. Ukroił sobie kawałek, podgrzał w mikrofali, i jak posmarował pizze sosem, to dopiero wrócił do pokoju, żeby dalej opowiadać Ruizie o katastrofie jaka go spotkała.
- Nie dość, że się spóźniły, bo miały przyjechać samochodem, to jeszcze wiał taki wiatr, że zmarzłem. Nienawidzę jak przez niego grzywka leci mi na twarz, i tak ciężko mi ją ułożyć, a ten wiatr musi jeszcze niszczyć moje starania. Ale ja ci mówię o mało znaczących głupotach, tak naprawdę, to chcę żebyś wiedział coś innego. Od samego początku te spotkanie było do niczego. Dziewczyna z którą niby byłem umówiony prowadziła samochód. Teru od razu wsiadł, a ja za nim. Dziewczyna nawet się mną nie zainteresowała, jej koleżanka mi się przedstawiła i powitała grzecznościowo, a tamta jak muł, nic. Żadne cześć, czy pocałuj się w dupę. Rozmawiała tylko z Teru, w sumie to mi to nie przeszkadzało. Nawet mnie to cieszyło. Gdybym był na takiej randce z tobą to bym się bardziej cieszył. - Przyznał Asagi milknąc na chwilę.
Ruzia oderwał wzrok od telewizora po ostatnich słowach kochanka. Bardzo mu pochlebiły i nawet się z nich cieszył. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek coś takiego usłyszy. Uśmiechnął się delikatnie i już nie udawał, że ignoruje Asagi'ego. Właściwie to i tak go nie ignorował, patrzył tylko w telewizor, żeby pokazać chłopakowi, że jego opowieści wcale go tak nie obchodzą. Mijało to się sporo od prawdy, bo Ruiza przestał oglądać i skupiał się na słowach kochanka. Przeniósł swój wzrok znowu na ekran, Asagi i tak na niego nie patrzył. Skupiał się na kawałku pizzy, który powoli jadł. Ruiza nie mógł powstrzymać jeszcze jednego uśmiechu, gdy jego chłopak umazał sosem nos.
- Kontynuując dalej, jeździliśmy po pobliskich obrzeżach i wsiach, po lasach też. To było dziwne, ale tego nie komentowałem. Porozmawiałem z nią tylko trochę, gdy Teru wysiadł ze swoją dziewczyną, ale rozmowa się nie kleiła. Już wtedy wydała mi się chamska. Ale postanowiłem jeszcze poczekać z oceną. W końcu dziewczyna stwierdziła, że zgłodniała. Zajechała więc pod Fast food i poszła sobie zamówić jedzenie, nie interesując się, czy ktoś jeszcze by coś chciał. Po prostu wysiadła i poszła złożyć zamówienie. Po chwili dziewczyna Teru spytała się, czy jest głodny, Teru kiwnął głową i poszli sobie coś zamówić. Mogłem też pójść sobie zamówić, ale nie byłem głodny. Już potem jak otrzymali zamówienie i zjedli na parkingu Fast fooda, pojechaliśmy do jakiegoś wejścia w lesie. Zamieniłem się miejscami z dziewczyną Teru, bo owa osoba siedziała z przodu, a ja z Teru z tyłu. Po zamianie, dziewczyna za kierownicą zgasiła wszystkie światła. Wiadomo, że Teru tulił się z tamtą. A ja prawie przysypiałem zmęczony. Miałem dość tego spotkania i tej osoby. Przez tą godzinę powiedziała dużo chamskich uwag, które ci nie przytoczę, bo nie widzę takiej potrzeby. Tak właściwie, to nie za bardzo zwracałem uwagę na jej słowa, ale nie dało się nie zauważyć, że były chamskie. Zachciało mi się do łazienki, jak to po piwie. Bo jak od razu te dziewczyny przyjechały, to miały piwo, którym nas poczęstowały. Mówię trochę nieskładnie, ale sam wiesz, że o niektóre fakty przypominają nam się później niż wtedy, kiedy powinny. Ale teraz wracam do dalszej części. Powiedziałem tej dziewczynie za kierownicą, że chcę do łazienki. Wiesz o tym, że nie załatwiam się w takich miejscach jak las i muszę mieć dogodne warunki do oddania moczu. Ale dziewczyna wcale się tym nie przejęła, powiedziała mi tylko, żebym poszedł podlać krzaczek. Światła zgaszone, to nikt nie zobaczy mojego małego. Same to słowa nie wkurzyły mnie przez obrażanie mojej osoby, a przez wydźwięk i brak kultury wypowiadającej się osoby. Odpowiedziałem jej, że ja nie załatwiam się w takich miejscach, tylko w toaletach. A ona powiedziała, że nie mam fiuta neonowego i mogę się załatwić tutaj, nikt nie będzie patrzeć i ona świateł nie zapali. Musiałem więc wytrzymać, bo nie miałem zamiaru iść do lasu, choć cisnęło mi okropnie na pęcherz. Miałem tylko nadzieję, że za niedługo skończy się ta beznadziejna randka i nie pomyliłem się. Po jakichś dwudziestu minutach zostałem przez nią odwieziony do domu. Już nigdy nie zgadzam się na jakieś spotkania aranżowane przez Teru.
Ruiza zaczął się śmiać. Jedyna myśl jaka przyszła mu do głowy, to taka, że jego chłopak zasłużył sobie na to. W końcu spotkała Asagi'ego kara za zaniedbywanie swojego kochanka. Spojrzał na mężczyznę, który patrzył na niego oburzony, tym wybuchem śmiechu. Ruiza podniósł się do siadu i wzruszył się ramionami. Powoli wstał z łóżka i podszedł do Asagi;ego, szybkim ruchem zlizał sos z czubka nosa kochanka, i po chwili pocałował go w usta.
- Zasłużyłeś sobie na to. Nauczysz się może spędzać czas ze mną, wtedy przestaną cię spotykać nieprzyjemne historię. - Ruiza opierał ręce na kolanach wokalisty, po chwili jednak wyprostował się i zaczął robić teatralne gesty. - Może jednak wolisz spędzać czas z ludźmi, których nie znasz albo masz z nimi jakieś niemiłe wspomnienia. Nie rozumiem tego, czyżbyś wolał, żeby cały czas ktoś cię ranił? Łakniesz bólu? - Ruiza przestał wymachiwać rękami i w końcu spojrzał na swego chłopaka, zainteresowany tą kwestią.
- Nie, nie łaknę bólu. Wolę o wiele bardziej te szczęśliwe i spokojne dni spędzone z tobą. Ale wiesz, że jak ktoś mnie o coś po prosi, to się zgadzam. Po prostu taki już jestem, że lubię pomóc w potrzebie albo po prostu mnie coś ciekawi. W tym wypadku ciekawiła mnie dziewczyna. Nie miała z kim iść, a Teru mówił, że jest bardzo ładna. Zapomniał dodać, że jest chamska i to rozjaśniło wszystko. Nie dziwie się, że nikt nie chciał z nią iść. Mało kto chcę zadawać się z takimi osobami, odpychają swoim sposobem bycia. Zgodziłem się na to spotkanie z czystej ciekawości. Kiedy szedłem z tamtą dziewczyną we mnie zakochaną na weselę, nie odmówiłem z innego powodu. Uznałem, że skoro ją znam, to mogę z nią pójść i dobrze się bawić. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że jest we mnie zakochana, ale to się wyjaśniło na weselu. Nieważne. Dzisiaj bym z nią nie poszedł, a dzwoniła do mnie jakiś tydzień temu, żebym znowu wybrał się z nią na wesele. Po ostatnich przeżyciach nie zgodziłem się. Była okropnie nachalna, ale ja pierwszy raz byłem asertywny i powiedziałem nie. Odpuściła w końcu.
- Ty odmówiłeś komuś? Trudno mi w to uwierzyć. Ty nigdy nie odmawiasz, przez co nie masz czasu na mnie. Chciałbym, żebyś tyle samo czasu co z innymi spędzał ze mną. - Dodał smutnym głosem Ruzia. - Prawie nie wychodzimy, nie licząc zakupów. Mamy małe wypady w róże miejsca, ale one są tak sporadyczne, że nawet ich nie odczuwam. Po prostu chcę mieć cię cały czas przy sobie. - Westchnął zmęczony, siadając na łóżku.
- Masz mnie przecież przez cały czas. - Asagi kucnął przy nim i objął dłońmi twarz kochanka. - Poświęcam ci cały swój czas. Ciągle jestem przy tobie, te chwilę, które przeznaczam dla innych nie są długie. Dwie godziny w porównaniu z dwadzieścia cztery na dobę? Domyślasz się chyba co wygrywa? Masz rację, ostatnio mniej spędzamy czasu razem, a ja ciągle wychodzę gdzieś sam. Jutro pójdźmy na długą randkę. Obejrzyjmy kilka filmów w kinie, zjedzmy romantyczny obiad, pospacerujmy po tokijskich parkach i zakończmy naszą randek romantyczną kolację.
- Nie, nie tak ją zakończmy. - Ruiza spojrzał na Asagi'ego z uśmiechem na ustach. - Po kolacji będzie pocałunek przed domem, jak to się robi w filmach, a potem jak niegrzeczny chłopiec zaproszę cię do środka, żeby nasza randka zakończyła się bardziej namiętnie.
- To o wiele lepsza propozycja niż ja wysunąłem. - Przyznał Asagi. - To będzie nasza idealna randka. Przynajmniej nie będę rozmyślał i denerwował się przez tą randkę, przecież wiesz, że mam tendencję do tego.
- Wiem aż za dobrze. - Ruzia pocałował chłopaka, żeby w końcu przestał mówić.
CZYTASZ
Kiedy rzeczywistość staje się fikcją
FanfictionSeria one shotów o Asagim i Ruizie z zespołu jrockowego D.