Rozdział 5

459 15 0
                                    

Po skończonym prysznicu poszłam do kuchni coś zjeść. Była tam już Megan i robiła śniadanie.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Przyjedzie do nas mój syn. Za parę godzin.
-Dobrze.
-W twoim pokoju masz koszulkę i spodnie na zmianę.
-Dziękuję.
Po zjedzonym śniadaniu poszłam się przebrać. Wchodzę do pokoju biorę ubrania i idę do łazienki. Gdy skończyłam usłyszałam, że woła mnie Megan.
-Emily!!! Zejdź tu szybko!
-Już idę!
Zbiegłam ze schodów prosto do salonu. Zobaczyłam tam wysokiego blondynka, który bacznie mi się przyglądał. Nie wyglądał na człowieka, który by mi pomógł. Wręcz przeciwnie miał ochotę mnie zabić.
Zauważyłam, że Megan uważnie mi się przygląda ze wzrokiem mordercy. Nigdy jej takiej nie widziałam. Ta sytuacja była dość dziwna. Nie wiedziałam o co im chodzi. Nasze milczenie przerwał chłopak.
-O widzę, że księżniczka Zayn'a się obudziła.
-Nie jestem niczyją księżniczką!
-O proszę jaka pyskata.
-Wal się debilu.
Po tych słowach podszedł do mnie i przycisnął do ściany. Z całej siły uderzył mnie w twarz.
-Nikt tak do mnie nie ma prawa mówić! Zrozumiałaś?!
Teraz się bałam na maksa. Nie znałam tego faceta i nawet nie wiem kim on jest.
-Jak ją znalazłaś mamo?
-Sama przyszła. Naiwna suka.
Co? To jest jego matka? To są jakieś żarty? Nie wierzę. To nie może być prawda. Znowu zostałam porwana. To jakiś horror.
Nie rozumiem już nic. Kim jest Zayn? Kim oni wszyscy są?
Tyle pytań mi się nasuwało do głowy. Nawet nie wiem co się ze mną stanie przez następne 24h.

-Dobra weź ją zawieź do Johna. Jutro będziemy zażądać okupu.
Z tego co wiem to Zayn za nią zapłaci każdą cenę. Jest dla niego warta niż jego życie.

Chłopak złapał mnie za ramię i szarpał do wyjścia. Byłam tym wszystkim wykończona, tą całą nie wiedzą.
Z całej siły wepchnął mnie do samochodu, wcześniej związując mi ręce. Sam zajął miejsce przy kierownicy i ruszył.
Jaka ja byłam głupia, że uciekłam. Po co mi to było.
Gdybym nie wychodziła z tego klubu, na pewno by teraz tego nie było.
Ciekawi mnie czy moji pierwsi porywacze mnie szukają. Mam cichą nadzieję, że tak jest.
Moje myśli przerwał mi blondyn.
-I co maleńka? Zabawimy się przez tą noc? Gwarantuję, ci że cała nie wrócisz do Zayn'a.
-Kto to do cholery jest Zayn?
-To nie znasz własne...
To jeszcze nic nie wiesz. Może ci sam to powie. W sumie nie licz na to.
-Ale co bym miała wiedzieć?
-Dowiesz się w swoim czasie młoda. Chyba, że nie będziesz miała okazji.
Kim jest ten cały Zayn? Dlaczego jego ludzie mnie porwali dla niego? Tyle pytań mi się gromadzi w głowie. Każdy coś przede mną ukrywa, boli mnie to że nikt mi nie mówi prawdy. Dlaczego nikt mi nic nie chce powiedzieć? Jednak wiem jedno nigdy się nie poddam. Będę walczyć o lepsze jutro każdego dnia. Nigdy nie pokaże słabości, nawet jak będę cierpiała.
Z moich myśli wyrwał mnie chłopak który się zatrzymał w środku lasu, na jakimś odludziu.

Nawet nie załważyłam jak chłopak mnie wyciąga z samochodu. Złapał mnie za ramię i zaczął prowadzić do środka budynku. Jak się domyślam do ich siedziby.

Był to niewielkiej wielkości dom jednorodzinny. Ogrodzony wielkim murem, więc na ucieczkę nawet nie ma mowy. Weszliśmy do środka, który jest urządzony w nowszym stylu. Na kanapie w salonie znajdowali się jacyś chłopaki, którzy uwarznie się na mnie patrzyli. Nie wygladali na przyjaznych.

Blondyn prowadził mnie przez długi korytarz. Gdy doszliśmy do ostatnich drzwi, on je otworzył, a w środku ujrzałam starszego mężczyznę po 40. Miał ciemne włosy, lekki zarost oraz był normalnie ubrany w dżinsy i podkoszulek.
-O kogo tu widzę! Emily!
-Czy my się znamy? Skąd znasz moje imię?
-No wiesz jak się ma znakomicie dobrych informatorów to wie się wszystko, a lepiej dla ciebie jak byś mnie nie znała. Wiem też że jesteś bardzo cenna i Zayn za ciebie zapłaci każdą cenę.
-Ale kto to Zayn?!
-Przecież to twój...
-Ona nic nie wie szefie.
-O to o.... Zayn nic ci nie powiedział. Nie licz, że się czegoś dowiesz. On ma swój świat.
-Ale ja chcę wiedzieć teraz! Kto to jest?!
-Dowiesz się w swoim czasie.
-Zabierz ją.
-Dobrze szefie.
Szarpnął mnie za ramie i zaciągnął do jakiegoś pomieszczenia w piwnicy. W kącie leżał jakiś brudny materac. Nawet nie było okna.
-Zaraz wrócę i się zabawimy kotku.
-Spieprzaj.
-Pożałujesz tych słów.
I w tym momencie uderzył mnie z otwartej ręki w policzek. Czułam jak mnie piecze to miejsce. W końcu odwrócił się i wyszedł oczywiście mnie zamykając tutaj. Nawet nie było mowy o wydostaniu się stąd. Byłam skazana na ból i cierpienie.
Po mojej głowie chodzi tylko jedno pytanie ,,Kim jest Zayn?"
Oni twierdzą, że powinnam go znać lecz tak nie jest. Nawet nie znam nikogo o takim imieniu. Wiem tylko jedno muszę się tego dowiedzieć.
Myślałam tak przez kilka minut, aż w końcu do pomieszczenia wszedł chłopak.
-I co stęskniłaś się za mną?
-Na pewno nie.
-Jeszcze się stęsknisz, ale teraz się zabawimy.
Podszedł do mnie i złapał mnie za ręce podnosząc je do góry. W tym momencie nic nie mogłam zrobić. Byłam bez silna.
Zaczął ze mnie zdejmować spodnie i potem bieliznę. Brzydziłam się jego każdym dotykiem. Potem sam pozbył się spodni i bokserek, a między czasie mnie zachłannie całując. W końcu zrobił coś na co od kilku godzin czekał.

Parę godzin później

Wreście skończył, brzydzę się tym co zrobił. Leżałam na materacu cała zapłakana od kilku godzin. Wszystko mnie bolało. Po tym jak skończył mnie gwałcić pobił mnie i zostawił. Miałam ochotę go zabić najgorszą śmiercią, ale to tylko mogę zrobić w śnie.
Myślałam tak dość długo, ale po chwili zrobiłam się senna i odpłynęłam w krainę morfeusza.

Ostatnie chwileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz