RETROSPEKCJA
Koniec.
Założyła grubą, czarną bluzę, szalik i czapkę. Podręczniki wepchnęła do torby, a po chwili wdychała już berlińskie powietrze.
Do końca dnia miała wolne, jedyne co musiała jeszcze dzisiaj zrobić to pobiegać i...może pójść do stajni?
Po kilkudziesięciu minutach marszu dotarła do mieszkania. Klucze jakby zapadły się w czarną dziurę, dopiero po wyjęciu większości książek udało jej się je odnaleźć. Przekręciła je w zamku, otworzyła drzwi i weszła do środka. Zdjęła z siebie wielką bluzę, przejrzała się w dużym lustrze wiszącym w przedpokoju.
Proste, białe włosy, blade usta, szare oczy... Zarzuciła torbę na ramię i przeniosła ją do swojego pokoju.
Szare ściany pokrywały zdjęcia i plakaty, w większości pamiątki z wyjazdów za granicę.
Otworzyła białą szafę w celu odkopania ubrań do biegania. Szybko przebrała się z granatowych rurek i białej, flanelowej koszuli w wielobarwną koszulkę i neonowe legginsy.
Zapięła saszetkę na biodrach, chowając przedtem do niej klucze, portfel i komórkę.
W kalendarzu w kuchni zostawiła wiadomość dla swojego taty. „Pewnie znowu wróci późno..." pomyślała.
Zawiązała buty i wyszła.
Bieganie zawsze sprawiał jej wiele przyjemności. Mogła obserwować ludzi, nie potrafiących zatrzymać czasu. Niebo od rana było zasnute szarymi chmurami. W każdej chwili mógł spaść deszcz, a ona nie wzięła kurtki... Zmieniła trasę biegu tak, by dostać się do stajni. Udało jej się trafić idealnie na autobus.* * *
Klaczka zarżała na jej widok. Dziewczyna pogładziła ją po chrapach.
- Hallo[1], Inga. 'Co tu robisz'? - zapytała brunetka w bryczesach.
- Hallo, ' nie mam nic do roboty, postanowiłam, że wpadnę. Poza tym, chyba należałoby wyczyścić Mojito. Co u ciebie, Louise'?- Inga otworzyła skrzynkę ze szczotkami, wyjęła rękawicę.
- 'Od rana jestem w stajni, rodzice mi odpuścili. Zgodzili się nawet na nocowanie'.- Uśmiechnęła się szeroko.
- 'Farciara... Jak sądzisz, zadzwonić do taty? Chyba nie powinien mieć nic przeciwko...'- Wyjęła z saszetki komórkę i znalazła w kontaktach numer. Chwilę rozmawiała po czym bardzo podziękowała, a oczy jej rozbłysły.
- 'Szykuje się nocowanie u koni'!* * *
- Gute nacht - brunetka przeciągle ziewnęła kładąc głowę na sianie.
- Gute nacht.- Inga naciągnęła na siebie koc. Zamknęła oczy.Trzymała w ręku włócznię. Do pasa miała przypięte pochwy z nożami. Długie kawowe włosy związała w kitkę. Deszcz silnie zacinał tworząc śliskie błoto.
Dziewczyna szybko biegła po kałużach, jakby się z kimś ścigała. Przed nią ukazał się ciemny budynek. Grot włóczni błysnął w świetle lampy.Zawodzenie wiatru i uderzanie kropli deszczu o dach stajni zbudziło Ingę. Rozejrzała się po ciemnej stajni. Coś nie pasowało...
Ktoś dobijał się do drzwi wejściowych. Towarzyszyło temu jeszcze silniejsze zawodzenie deszczu, przypominające chwilami zderzanie się metalu o metal.
Zajrzała przez szparę w drzwiach.
Stała przed nimi dziewczyna o kawowych włosach. Nerwowo patrzyła na dach, jakby zaraz miał się zawalić. Wiśniową bluzę pokrywało błoto i pióra. Kilka razy uderzyła pięścią w drzwi.
Inga rozejrzała się nerwowo. Chwyciła dwie ostre kopystki, tak na wszelki wypadek, gdyby przybysz miał złe zamiary.
- Mogę wejść? - zapytała po anielsku. Niemka wpuściła ją do środka. Dziewczyna pospiesznie weszła i zatrzasnęła za sobą drzwi. Bezsilnie zsunęła się po ścianie.
- Jak się nazywasz i kim jesteś?
- Nazywam się Carmen Parra i jestem osobą, która uratuje ci życie.
Białowłosa zmarszczyła brwi. Dziewczyna zdecydowanie nie była, ani Brytyjką, ani Amerykanką. I dlaczego miała jej ratować życie?
- Skąd pochodzisz?
- Z Hiszpanii. Czy to ty jesteś Inga Ebeling?
Pytanie zbiło dziewczynę z tropu. Skąd..?
- Musisz stąd jak najszybciej uciekać, mamy mało czasu. Za kilka godzin odlatuje samolot.
- Samolot?
- Nie zadawaj głupich pytań, wyjaśnienia w drodze.- Spojrzała na kopystki w dłoniach drobnej Niemki. Wyciągnęła z kieszeni puszkę z aerozolem. Zdjęła nakrętkę i obficie zrosiła metalowe części kopystki.- Jak coś cię zaatakuje, broń się nimi - powiedziała szybko. Chwyciła Ingę za rękę i pobiegła z nią w stronę wyjścia z terenu stadniny. Były całe obryzgane błotem i zmoczone deszczem. Hiszpanka nie zwalniała. Co jakiś czas wyjmowała z kieszeni metalowe kulki i rzucała je za siebie. Coś sprawiało, że Inga nie potrafiła się zatrzymać. Cichy głosik podpowiadał jej żeby biegła szybciej.
Wszystkie mięśnie domagały się odpoczynku, a płuca nabierały coraz mniej powietrza.
Kawowłosa nadal biegła, nogawki jej jeansów wyglądały jak po drogim zabiegu w spa - całe w błocie.
W pewnej chwili się zatrzymały, Niemka drgała z wysiłku. Dziewczyna wyciągnęła z należącej do Ingi saszetki, klucze od mieszkania.
- Cicho, nie obudź swojego ojca - szepnęła. Pomogła wycieńczonej Indze dostać się do pokoju. Wzięła kilka toreb i zaczęła upychać do niej ubrania.
- Część jest w koszu w łazience - usłyszała Hiszpanka. Zostawiając za sobą błotniste ślady, zabrała resztę ubrań.
Inga nie pamiętała dobrze reszty podróży.
Dźwigała ciężkie torby, leciała pustym samolotem, broniła się przed demonicznymi gołębiami dwoma kopystkami, a potem... Padła wycieńczona przed wielką sosną. Ostatnim co zobaczyła był to długi wąż, futerkowa bluza wisząca na gałęzi drzewa i brązowe oczy Carmen...
_____
[1] cześć
![](https://img.wattpad.com/cover/54345788-288-k230309.jpg)
CZYTASZ
Księżniczka i Król
FanfictionCodzienność na Obozie Herosów zawsze zawierała w sobie romanse, bitwy i intrygi... Cztery lata po wojnie z Gają i Gigantami wszystko wróciło do normy. No...może prócz tego, że wśród obozowiczów pojawiają się europejczycy. Osoby z Niemczech, Polski...