♥5♥

18.5K 966 41
                                    

❤️KASSIE❤️

Zabawa się zaczyna

- Tak? - zapytałam Dylana.

- Czemu jesteś tak wystrojona? Wychodzisz gdzieś? - puścił mnie i podrapał się z zakłopotaniem po karku.

- Ups, zapomniałam ci powiedzieć przychodzi do mnie na kolacje mój chłopak, nie przeszkadza ci to?

Dylan po usłyszeniu tego uśmiechnął się lekko. Widać, że był to wymuszony uśmiech. W jego oczach widniały uczucia takie jak gniew, smutek i... zazdrość? Wow nie spodziewałam się aż takich emocji. Teraz jest mi go trochę żal...trochę, bo po tym co mi zrobił mam prawo się odwdzięczyć.

- N-nie, nie przeszkadza mi to - powiedział jąkając się.

- Okej to ja już pójdę po niego.

- Taa.

Otworzyłam drzwi, a w nich stał uśmiechnięty Cody. Hmm nie powiem wystroił się chłopaczyna, znaczy jak na niego. Nastawił sobie brązową grzywę do góry, ale przez lekki wiatr mu się rozczochrały. Ubrał nawet czarne jeansy, biały T-shirt z napisem " I am stupid", oryginalne.

Wybuchnęłam śmiechem na co on przekrzywił głowę nic nie rozumiejąc. Ja zaśmiałam się jeszcze głośniej, aż mi łzy spływały po policzkach i pokazałam palcem na jego koszulkę. Cody spojrzał w dół patrząc na napis. Chyba skumał o co mi chodzi, bo też wybuchnął śmiechem.

Po krótkim czasie uspokoiliśmy się i wpuściłam Cody' iego do domu. Skierowaliśmy się do kuchni.

- To co chcesz żebym ci ugotowała? - zapytałam Cody' iego.

Ten odwrócił się w moją stronę z najsłodszym uśmiechem jaki widziałam w życiu. To może znaczyć jedno.

- Ooo nie ma mowy, nie zrobię ci spaghetti z tuńczykiem. Fuj. Kto w ogóle coś takiego je?

- Ja?

- Nie!!!

- Proszę, Kassie - ukląkł przy mnie i przytulił moje nogi.

- Oh, niech ci będzie, za to włączysz jakiś fajny film i nie będziesz marudził, ok?

- Oczywiście!!! - wstał uściskał mnie przy tym dał mi całusa w policzek i pobiegł do salonu.

Pokręciłam tylko głową z uśmiechem i wzięłam się z robienie kolacji.

***

Nagle poczułam na talii czyjeś ręce i oddech przy uchu. Stałam jak sparaliżowana gdybym nie wiedziała, że w domu jest Cody i mój brat walnęłabym tego kogoś w piszczel. Na pewno Cody nie mógł się doczekać kolacji.

- Cody puść mnie nie widzisz, że robię te twoje ohydne spaghetti?

- Ja nie nie jestem Cody.

Odwróciłam się pawie uderzając twarzą w twarz Dylana. Uśmiechnął się szeroko, a ja spaliłam buraka, którego próbowałam zakryć pytaniem.

- Czym mogę służyć, o panie?

- Hmm niech pomyśle, choć ze mną na górę, bo mi jest samotnie leżeć samemu w wielkim łóżku?

- Hmm daj mi to przemyśleć...nie.
- Ale....

Zakrywam mu usta, bo nie dał mi dokończyć, a ten ją liże powoli zataczając kółeczka. Z moich ust wydobywa się jęk rozkoszy, Dylan to zauważa i przyśpiesza, a ja znowu jęczę. Nie wiedziałam, że można kogoś podniecić liżąc komuś rękę, ale jak widać da się. Dylan odrywa się od mojej ręki i ustami kieruje sobie drogę po mojej ręce aż do zgięcia w szyi. Z rozkoszy przechylam głowę by miał większy dostęp.

Chłopak ssie wrażliwe miejsce i już wiem, że będę miała małą malinkę. Czekajcie co ja w ogóle wyprawiam?! Dopiero co płakałam przez niego w łazience, bo sam zdecydował, że to co zrobiliśmy nie powinno w ogóle się stać. Czemu on to robi? Ja może tego chce, ale on? Wątpię. To dlaczego, dlaczego on mi to robi? M-muszę to przerwać to nie miało się tak skończyć...yyy...znaczy...no...miało, ale trochę inaczej.

Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku, odepchnęłam lekko od siebie brata. Ugh, nie cierpię tego słowa.

- Kassie co się stało? - zapytał mnie opiekuńczo, ale z nutką czułości.

Ja tylko pokręciłam głową.

- C-czemu mnie pocałowałeś? - Przerwałam na chwilę - Nie chciałeś przecież tego - pokazałam ręką na nas.

Odsuną się ode mnie, oparł o blat kuchenny i spuścił głowę.

- Skąd wiesz, że tego nie chciałem? - wymamrotał.

- No na przykład, to co powiedziałeś w łazience kiedy się całowaliśmy? - mówiłam z narastającym zdenerwowaniem.

- A, no tak.

- Widzisz najpierw coś mówisz, a potem nie robisz. Skąd mam wiedzieć czy te twoje dzisiejsze "tak" jutro nie zamienni się na "nie".

Popatrzyłam się na niego. Stał nadal oparty o blat ze spuszczoną głową i się nie odzywał.

- Aha, czyli to ta twoja odpowiedź, ok to ja wracam do Cody'iego, by zjeść kolacje, a ty sobie to przemyśl.

Prychnęłam nawet nie wiem czemu może z ironii do tego człowieka. Wróciłam po talerze ze spaghetti i ruszyłam do salonu.

Tam zastałam Cody'iego uprawiającego...yyy...yogę?

Spojrzałam na niego i na telewizor w tv właśnie leciał jakiś kurs Yogi i jak widać Cody nie mógł się powstrzymać. Wybuchłam śmiechem, kiedy chłopak próbował zrobić jaskółkę i nie umiejąc utrzymać równowagi spadł na tyłek.

Cody obrócił się w moją stronę i udał skrzywdzonego szczeniaczka. Ja, jako opiekuńcza kobieta, odstawiłam na stół naszą kolacje i ze śmiechem usiadłam Cody'iemu na kolana. Zarzuciłam ręce na jego szyje i cmoknęłam go w czoło.

Od razu na twarzy chłopaka wystąpił wielki uśmiech. Wyglądał trochę jak chłopczyk, który po raz pierwszy zobaczył gołe piersi.

Pokręciłam z uśmiechem głową powoli wstając.

- Wstawaj głupku kolacja podana.

- Tak jest moja księżniczko.

...............................................

To tyle z rozdziału na dzisiaj.^^

Proszę o gwiazdeczki ;*

Jest was coraz więcej :) Nie mogę w to uwierzyć :0

Kocham was jesteście super. xoxo

"Niech moc będzie z wami" - Cytat z Gwiezdnych wojen gdyby ktoś nie wiedział choć wątpię. XD

Ps. Nie mogę się doczekać kolejnej części "Star Wars", która będzie dopiero w grudniu.

Wasza Cudnisia <3

Sister's Brother cz.1🔚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz