Rozdział 9 Choroba

951 61 2
                                    

  Wieczorem znowu nie mogłam zasnąć, a w ostatnimi czasie zdarzało to mi się dość często. Udałam się do Gaiusa. Pomyślałam, że medyk na pewno ma jakiś lek na sen. Wchodząc do pomieszczenia, ujrzałam pełno lewitujących rzeczy i Merlina leżącego na łóżku.

- Mam nadzieje, że zdajesz sobie sprawę, że w każdej chwili może tu ktoś wejść - stwierdziłam, zamykając drzwi.

- O tej porze rzadko ktokolwiek tu przychodzi, a tak poza tym puka się - odparł Merlin z udawanym oburzeniem.

- Wybacz, nie wiedziałam, że używasz magi, może wywiesisz następnym razem kartkę nie wchodzić - zażartowałam.

- Muszę to przemyśleć. Potrzebujesz czegoś - zapytał.

- Chciałam od Gaiusa jakiś lek na sen - powiedziałam.

- Poczekaj, zaraz ci coś dam - rzekł Merlin, wstając.

 Zaczął szukać czegoś w miksturach, a następnie dał mi jedną z nich.

- To powinno pomóc.

- Dzięki Merlin, to ja idę. - powiedziałam i ruszyłam do komnaty.

 Wyjrzałam przez okno, niebo było niepokojąco mroczne. Wypiłam miksturę i poszłam spać.

W nocy obudził mnie jakiś przeraźliwy huk. Wstałam i wyjrzałam przez okno, a moją twarz rozświetlił blask pioruna, a zaraz nastąpił grzmot. Nienawidziłam burzy. Nie przesadzała mi ona jakoś szczególnie w dzień, ale w nocy kiedy byłam sama to już inna historia. Po ciemku odnalazłam klamkę od drzwi. Na korytarzu było zupełnie ciemno, przeszłam kawałek i zdecydowałam, że jednak zawrócę do komnaty kiedy nagle na kogoś wpadłam. Zaczęłam krzyczeć.

- Ci Sophia uspokój się, to ja. 

 Usłyszałam w ciemności głos Arthura i się uspokoiłam.

- Co tu robisz? - spytał się.

- Usłyszałam burze i wyszłam z komnaty - odpowiedziałam lekko przestraszonym głosem.

- Choć odprowadzę cię do komnaty - powiedział i objął mnie ramieniem.

- Ty cokolwiek widzisz w tej ciemności? - zapytałam.

- Mieszkam w tym zamku całe życie doskonale go znam. Jesteśmy - powiedział i usłyszałam skrzypnięcie drzwi, a zaraz potem grzmot na co podskoczyłam.

- Sophia boisz się burzy? 

 Bardziej stwierdził, niż spytał.

- Tak - odpowiedziałam z lekkim zażenowaniem.

- Jeśli chcesz, mogę z tobą posiedzieć aż nie zaśniesz -powiedział a ja się zgodziłam. Arthur usiadł się na fotelu, a ja położyłam się i spróbowałam zasnąć. Sen przyszedł zadziwiająco szybko.

***

Gdy się obudziłam, Artura już nie było. Byłam mu naprawdę wdzięczna za to, że ze mną został w końcu nie musiał tego robić, ale taki właśnie był Arthur. Nigdy nie opuścił mnie gdy go potrzebowałam. Nagle drzwi komnaty się otwarły i ujrzałam w nich Gwen. Byłam zdziwiona.

- Gdzie jest Allie? - zapytałam.

- Nie najlepiej się czuje dlatego to ja przyniosłam ci dzisiaj śniadanie - powiedziała.

- Dziękuje Gwen. Później odwiedzę Allie, mam nadzieje, że to nie jest nic poważnego.

- Nie chyba się czymś zatruła. Gaius poszedł ją właśnie przebadać. Wybacz, ale będę musiała już iść.

Po zjedzeniu śniadania ubrałam się i wyszłam. Zdecydowałam, że od razu pójdę do Allie strasznie się o nią martwiłam. Jednak pod jej mieszkaniem spotkałam Gaiusa.

Camelot-królestwo nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz