Rozdział 3 Spotkanie z królem

1.3K 97 11
                                    

Mijając korytarze Camelotu zastanawiałam się jak mam się zachować przy Utherze. Moje rozmyślania przerwał Gaius.

- Nie obawiaj się król wcale nie jest taki zły - rzekł.

Wiedziałam, że próbował jakoś  mnie uspokoić, jednak z marnym skutkiem. Przypomniałam sobie rozdział z książki o Utherze według niej był bezdusznym mordercą. Cóż za chwile miałam się przekonać ile w tym prawdy.

Drzwi sali tronowej się otworzyły, rozejrzałam się była ogromna, większa niż całe moje mieszkanie, stały w niej cztery potężne kolumny. Na końcu sali stały trzy trony, a pośrodku na największym siedział Uther obok niego zaś zauważyłam piękną czarnowłosą dziewczyna, o bladej cerze. Zastanawiałam się kto to, może być, była za młoda na żonę króla, ale kto wie, może to jego córka. Kiedy stałam, już przed tronem ukłoniłam się, zawsze tak robili w filmach. Uther uśmiechnął się, więc uznałam, że dobrze zrobiłam. Zauważyłam, że kiedy się uśmiechał, na jego czole pojawiają się delikatne zmarszczki.

- Jak się czujesz- zwrócił się do mnie Uther.

- Ja yyy jestem yyy trochę zdezorientowana panie - Mało wtedy brakowało i jeszcze zaczęłabym się jąkać.

- Panie podejrzewam, że młoda dama ma zanik pamięci, ponieważ twierdzi, że nie pamięta niczego -rzekł Gaius, a król spojrzał na mnie i zaczął mówić.

- Cóż damy jej jedną z naszych komnat. Ten zanik pamięci nie jest chyba na zawsze?

- Nie podejrzewam, że z czasem zacznie wracać jej pamięć. - Słuchałam rozmowy króla i medyka jeszcze przez jakieś dziesięć minut. Przynajmniej wydaje mi się, że minęło tyle czasu.

- Arthurze odprowadź ja do wolnej komnaty tej na lewo na bocznym korytarzu. - Blondyn posłał mi niezbyt przyjazne spojrzenie. Jeszcze mi tego brakowało, żeby on mnie gdziekolwiek odprowadzał. Strasznie irytował mnie ten człowiek. Sprawiał wrażenie zadufanego i zbyt pewnego siebie. 

- Dobrze ojcze - odparł  z wyrzutem Arthur - Chodź, nie mam zamiaru marnować czasu - zwrócił się do mnie władczym tonem.

Za kogo on się uważał, ach tak był przecież synem króla, przypomniałam sobie. Nie zwlekając, poszłam za nim. Szliśmy w ciszy. Było dość ciemno, a lamp to raczej tutaj nie mieli, więc nie mogłam przyjrzeć się dokładniej wnętrzu zamku. Jedyne czego byłam pewno to to, że był ogromny. Nagle Arthur się zatrzymał.

- Dlaczego nie idziesz dalej?- spytałam zaskoczona.

- Bo to twoja komnata - odparł, a w jego głosie słychać było irytacje.

- Wiesz co może mógłbyś być dla mnie trochę milszy. Niby skąd miałam to wiedzieć - odparłam z wyrzutem, a blondyn dziwnie się na mnie spojrzał.

- Co?-wymsknęło się mi.

-Cóż jesteś jedną z dwóch osób poza moim ojcem, które śmią zwracać się do mnie takim tonem - powiedział, lekko się uśmiechając.

- Ach tak, a kto jest tą drugą osobą? - spytałam zaciekawiona.

-Merlin mój sługa - Merlin, ten potężny czarodziej miałby być jego sługą? Nie mogłam w to uwierzyć.

- Skoro tak to mam nadzieje, że poznam go niebawem - powiedziałam po chwili.

- Tak, spodziewaj się, że będzie zakuty w dyby. Od dwóch dni przesiaduje w karczmie - mówiąc o tym Arthur nie krył rozbawienia, co wywołało uśmiech na mojej twarzy - Będę musiał już iść, a ty rozgość się w swojej komnacie rano powinni przysłać służkę - dodał i odszedł.

Może nie jest taki zły jak mi się wydawało. Otworzyłam drzwi komnaty i zamurowało mnie, była piękna i bardzo przestrzenna. Na środku znajdowało się olbrzymie łóżko, obok niego toaletka. W rogu natomiast stała olbrzymia szafa. Zaciekawiona otwarłam ją. Znajdowało się w niej mnóstwo sukien. Zastanawiałam się do kogo mogły należeć. Zmęczona dniem położyłam się do łóżka i od razu zasnęłam.



















Camelot-królestwo nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz