Rozdział 17. Amicitia

904 68 13
                                    

[Newt]

O jaką decyzje jej chodzi? Czyżby zrezygnowała? Teraz będę nie tylko czuł wyrzuty sumienia, ale i smutek że to moja wina że ktoś nie może czegoś zrobić. Nie rezygnuj z marzeń. To były dokładnie ostatnie słowa wypowiedziane przez Paula. Skierowane do mnie. Właśnie wtedy. Chwilę przed jego śmiercią. Przed jego poświęcenie dla mniema. Właściwie można rzecz że to była jego ostatnia wola. Odkąd się poznaliśmy byłem przez niego motywowany i to on uczył mnie że nadzieja umiera ostatnia i że trzeba walczyć do samego końca. Był pierwszym moim przyjacielem tutaj w Strefie. Przyjacielem któremu ufałem bezgranicznie i osobą dla której chciałem wydostać nas z tego cholernego bagna. Nie żyje. Od tak długiego czasu obwiniałem się za jego śmierć jednak wiem że on by tego nie chciał. Możliwe że jest duchem, albo aniołem i gdzieś tam czuwa nade mną, a ja się użalam że jego już nie ma. Prawda jest taka że on był, jest i będzie zawsze w moim sercu. Nauczył mnie wielu rzeczy, a w tym marzyć. Nie mogę tego zaprzepaścić. Zawsze powtarzał mi że mogę zrobić wiele i że na pewno wszyscy wyjdziemy z tego miejsca. Właściwie to już nie wszyscy... Nie lubię trzymać uczuć w sobie.

- Nie chce żebyś ponownie przez to przechodził dlatego rezygnuje z bycia Zwiadowczynią. - powiedziała Victoria.

Nie ! Proszę ! Bo czuje się jakby to była moja wina. Nie chce co prawda powtórki z rozrywki, ale ona nie może tak mówić.

- Nie jestem jeszcze na to gotowa. Nie jestem silna i nie jestem tak odważna jak bym chciała. - dodała brunetka.

Mylisz się jesteś na pewno silniejsza ode mnie. Zdaje ci się że nie jesteś gotowa, ale poćwiczyłabyś trochę i byłoby wszystko w porządku.

- Nie mów tak. Nie rezygnuj z tego z mojego powodu. - powiedziałem biorąc jej rękę ze swoich ust.

[Victoria]

Nie robię tego tylko z jego powodu. Jeśli on po raz kolejny zamknąłby się w sobie to ucierpiałby na tym każdy.

Nie znam go długo, ale wiem że to nie Alby trzyma ich wszystkich razem tylko Newt. Zapewne gdyby blondyn znowu popadł w depresje to wszystko by się w Strefie posypało, a tego na pewno nikt nie chce.

Kto by się wtedy tym wszystkim i wszystkimi zajął? Tylko Newt potrafi takie rzeczy. Własnie za to go cenie. Streferzy także.

- Z niczego nie rezygnuje Newt i tym bardziej nie przez ciebie. - odparłam po chwili.

- Jednak ja mam takie wrażenie że to moja wina. - odpowiedział chłopak, a ja popatrzyłam na niego z współczuciem.

- To nie twoja wina. Zresztą nie jestem jeszcze na to gotowa. Może kiedyś...

- Nikt z nas nie był na to gotowy. Tym bardziej ja, ale jednak się odważyłem i wierze że tobie też się uda. W końcu jesteś pierwsza dziewczyna w Strefie więc możesz zabłysnąć. - powiedział po chwili.

- Nie. Podjęłam już decyzje i jej nie zmienię - powiedziałam stanowczo.

Chłopak westchnął.

- Jesteś uparta. - powiedział, a ja wywróciłam oczami i usiadłam obok niego opierając swoje plecy o korę drzewa.

- Widocznie to jedna z moich cech charakteru. - powiedziałam poważnie. - Za to ty jesteś dobroduszny.

- Morze. - odparł tylko.

- Newt... czy zastanawiałeś się jak wygląda świat? - zapytałam po chwili.

- Szczerze? Myślałem nad tym tylko raz. Jakoś wole tego unikać. Ważne jest tu i teraz.

- Nie jesteś ciekaw przyszłości?

Obietnica [1] | The Maze Runner ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz