Rozdział 3

170 7 3
                                    

Zerknęłam kątem oka na odchodzącego Alexa, który szedł w stronę odjazdu taksówek. Przeniosłam wzrok na nowo poznanego znajomego.

- Wiesz co ja też już muszę już iść, za chwilę odjeżdża mój pociąg na wschodnią cześć miasta i nie chcę się na niego spóźnić. - Uśmiechnęłam się promiennie w kierunku Oliviera, mając nadzieję że również odwzajemni uśmiech. Po krótkiej chwili zrobiłam krok na przód, pokazując mu że muszę już iść, jednak tak na prawdę w ogóle nie chciałam od niego odchodzić.

- Eeemm.. Grace, zaczekaj. Wiesz jadę w tamtym kierunku, więc mogę Cię podrzucić. Po co będziesz specjalnie wydawać pieniądze na bilet. - Spojrzał się na mnie uwodzicielskim wzrokiem.

- Wiem, że praktycznie się nie znamy, ale ja jestem nie groźny, nie ma czego się bać. - Uniósł w głowę w moim kierunku i roześmiał się, aż na jego policzkach pojawiły się najsłodsze dołeczki jakie kiedykolwiek widziałam. Po krótkim zastanowieniu, stwierdziłam, że bez sensu będzie tłuc się dzisiaj pociągiem skoro dziwnym trafem Olivier również jedzie na wschodnią część miasta. Powróciłam na ziemię i z przekonaniem odpowiedziałam na jego pytanie.

- Wiesz może masz rację, dzisiaj piątek, każdy marzy aby jak najszybciej w domu być. Więc skoro jedziesz w moje okolice to ewentualnie jeśli to nie problem, mogę się z tobą zabrać. - Zerknęłam na niego, uśmiechając się w duchu z jego propozycji, która tak w sumie trochę mnie zaskoczyła. No bo on to sławny aktor z milionem pieniędzy na koncie, a ja to zwykła, prosta, niczym wyróżniającą się dziewczyna z problemami. Taki zestaw z sobą nie współgra. Nie ma takiej opcji.

- Grace, ale to żaden problem tylko przyjemność, że mogę Ci w jakiś sposób pomóc, że tak to ujmę. - Przygląda mi się i obdarowuje sympatycznym uśmiechem, który odwzajemniam.

- No dobrze, więc jak chcesz to możesz mi pomóc. - Zachichotałam cicho pod nosem, po czym zauważyłam, że Olivier kiwnął głową na znak że mam iść za nim. Przed studiem znajdował się parking, tak właściwie nigdy bym nie pomyślała że zwykła gwiazda parkuje najdroższą furą na świecie tak po prostu przed studiem nagraniowym.

Idąc blisko Oliviera po paru sekundach znaleźliśmy się przy czarnym aucie. Widząc go z zewnątrz mogę stwierdzić że właściciel bardzo dobrze o niego dba, na oknach nie ma ani jednej smugi, nie widać żadnego brudu, a lakier aż połyskuje w słońcu.

Staję przy drzwiach pasażera, co zauważa Olivier i podbiega szybkim krokiem do mnie , wyprzedzając mnie i otwierając mi drzwi z szerokim uśmiechem. Jakby małe , drobne uczynki bardzo go ucieszyły.

Wsiadam do auta i zapinam pasy, dołącza do mnie Olivier, znów się uśmiechając co jest strasznie zaraźliwe.

Ruszamy z parkingu i wjeżdżamy na główną drogę na wschodnią część.

Zauważyłam, że raz po raz spogląda na mnie kątem oka Olivier, co wydaję się bardzo miłe, chodź tak na prawdę nie znamy się.

- Co będziesz robić jak odwiozę Cię do domu? - Zapytał Olivier.

- Nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym. Pewnie to samo co zawsze, zjem coś i zobaczę co leci w telewizji. - zaśmiałam się cicho, patrząc wprost na drogę.

- Podsumowując siedzisz dziś sama w domu i się nudzisz tak? Więc zbytnio nie spieszy Ci się do domu?

- No tak w sumie, masz rację.

I ma rację, kolejny wieczór będę samotnie siedzieć i się wylegiwać, bo jestem tu tyle czasu że nie znalazłam sobie żadnych znajomych. Tylko liczy się praca i nic więcej. Pff... Czas to zmienić i zacząć robić to na co ma się ochotę.

- A ty co będziesz robił? Jakaś szalona impreza do białego rana z paczką innych znanych celebrytów? - Spojrzałam w jego kierunku i dostrzegłam, że go to bawi.

- Widzę, że masz złe informacje. Nie jestem z tych co cały weekend siedzą w barach i upijają się do nie przytomności. A potem widzisz ich twarze na pierwszych stronach gazet. - Zaśmiał się radośnie po czym dodał

- Nie wiem jeszcze co będę robił, najchętniej to bym porządnie się wyspał. Jestem na nogach już od 4 nad ranem. Dzisiaj w studio powinienem spędzić jeszcze 6 godzin, ale była mała awaria i odwołali nagrania. I to całe szczęście, bo chwilowo brzydzi już mnie ta praca.

Nagle z jego twarzy zniknął uśmiech, który już zdążyłam polubić. W jego oczach dostrzegłam drugą twarz, którą ukrył maskując ją radosnym uśmiechem. Gdy poznałam go prawie godzinę temu, nie domyśliła bym się, że coś go dręczy. Praca aktora to ciężka praca, częste wyprowadzki, długa rozłąka z rodziną. To takie bycie w mieście gdzie każdy Cię rozpozna i wie kim jesteś, a Ty nie znasz nikogo.

- Więc dzisiaj masz ku temu odpowiednią okazje. Masz wolne resztę dnia, zaraz po tym jak odwieziesz mnie do domu. - Zachichotałam trochę głośniej niż sądziłam, oczekując jego reakcji.

- No w pewnym sensie masz rację. - Zarumienił się i zaczął uważnie przyglądać się co dzieje się za oknem.

- Pomału dojeżdżamy na wschodnią część. A konkretnie na jakiej ulicy Cię wysadzić? - Zapytał Olivier.

- Wiesz co wysadzić mnie może, koło centrum handlowego, a dalej już sobie dojdę. - odparłam

- No co Ty mam czas, mogę Cię podrzucić pod sam dom , zresztą i tak za chwilę będzie burza , bo strasznie się chmurzy więc to nie najlepsza pora na spacer. - Zaśmiał się tym swoim radosnym tonem i z przekonaniem czekał na moją odpowiedz.

- Nie, dzięki. Nie będę szła jakoś długo, moje mieszkanie mieści się zaraz za centrum handlowym. Więc zdążę przed burzą.

- No dobrze, jak wolisz. - odparł, po czym ciężko westchnął, jakby na prawdę mu zależało aby odprowadzić mnie pod sam dom.

W milczeniu dojeżdżamy do centrum handlowego. Odpinam pas bezpieczeństwa, a w tym samym momencie mój kierowca wysiada z samochodu i otwiera mi drzwi z drugiej strony auta. Przyglądając mi się, jakby właśnie stracił coś ważnego co było mu bliskiej, a tymczasem ukrywa to pod lekkim uśmiechem.

- Dzięki za podwiezienie, na długo to zapamiętam. - Zaśmiałam się cicho i skierowałam wzrok ku niemu.

- Nie, no co Ty nie dziękuj mi to była przyjemność z mojej strony.

- No dobrze, ja już muszę iść. Miło było Cię poznać. Do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się do niego po raz ostatni i odeszłam kierując się wąską uliczką w stronę swojego domu.

Tak właściwie co się przed chwilą wydarzyło? Czy ja na prawdę to zrobiłam? Dałam się podwieź do domu przez nieznajomego mężczyznę? Serio? I to tylko dlatego , że on jest sławny? No dobrze był miły i przystojny, ale tak sobie teraz myślę czy nie zrobiłam z siebie idiotki rozmawiając z nim.

Ehh ... Nie ma co za dużo o tym myśleć pewnie nigdy w życiu go już więcej nie zobaczę, to była jednorazowa sytuacja. Będąc z nim mogłam poprosić chociaż po autograf.

Remember about meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz