Rozdział 5

116 6 1
                                    

Olivier przejrzał mi się uważnie, jakby szukał odpowiedniej odpowiedzi na to co powiedziałam. Nie chcę go o nic osądzać, ale on po prostu nie docenia tego co ma. A może mieć praktycznie wszystko o czym zamarzy. Myślę, że jest po prostu zbyt zapracowany i nie chce się do tego przyznać, więc mówi, że chętnie by się zamienił, ale pewnie tylko na dwa, góra trzy dni.

- Jestem świadomy tego co mówię, ja po prostu jestem zmęczonym swoim życiem. Też ciągle robię to samo wywiady, sesje, nagrania od rana do nocy. Nie jest wcale łatwo. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jestem tu z Tobą i pijemy razem kawę, to takie odcięcie od wszystkiego co na co dzień robię. - Spojrzał się w moim kierunku, czekając aż jakoś to skomentuję. Jednak nie doczekał się.

- Posłuchaj mnie, to nie do końca tak, że całe moje życie jest do dupy. Pozmieniał bym parę rzeczy w nim. Na przykład zazdroszczę Ci tego, że masz prywatność. Nikt nie włazi z buciorami w Twoje prywatne sprawy. Nikt nie śledzi Cię 24h na dobę, czekając aż się potkniesz lub ubrudzisz aby tylko zrobić Ci kompromitujące zdjęcie. Zrozum Grace, sława ma swoje zalety i wady, jednak u mnie przeważają wady. - Spojrzał się ponownie, czekając aż wyrażę swoje zdanie.

- Wiesz każdy człowiek ma wady i zalety swojego życia. Trzeba do tego dążyć, aby wad było mniej, a zalet jeszcze więcej. - Spróbowałam pocieszyć go jak tylko umiałam. Wymieniliśmy jeszcze parę zdań i dopiliśmy kawę. Wstałam z poduszki i wzięłam telefon do ręki spoglądając na godzinę, dochodziła 21. Za oknem pogoda, nie ulegała poprawie, wręcz przeciwnie burza była tak głośna i niebezpieczna, że wyłączono prąd w całym domu. W szufladzie w salonie znalazłam świeczki i odpaliłam je. Alex tymczasem kończył dopijać swoją kawę i odłożył kubek do zlewu.

- Dzięki za kawę, ale muszę już się zbierać. Czeka mnie długa droga.

- Nie no co ty przecież nie możesz jechać w takiej pogodzie do domu, nawet jak mieszkasz parę przecznic dalej. - Spojrzałam na niego, po czym dodałam.

- Długa droga? Ja myślałam, że jechałeś w moją stronę bo masz tu coś do załatwienia, ale chyba nie spieszyło Ci się za bardzo. - Uświadamiają sobie fakt, że Olivier, jak mówił, miał mnie tylko podwieź i iść załatwić swoje sprawy, tymczasem zasiedział się u mnie już parę godzin. To wygląda tak jakby mnie przywiózł do domu specjalnie.

- No tak długa droga, mój dom mieści się na wschodniej części, 20 kilometrów dalej od studia MCiL. A te sprawy, mogą zaczekać, kiedy indziej się z nimi uporam. - Uśmiechnął się i wziął swoją kurtkę skórzaną z kanapy i zaczął zakładać szykując się do wyjścia.

- No dobra, ale chyba nie zamierzasz wracać do domu w taką pogodę? Jeszcze coś Ci się stanie. Nie pomyślałeś o tym? Zostajesz na noc tutaj. - powiedziałam stanowczym tonem i poszłam do wielkiej szafy znajdującej się w moim pokoju. Wyciągnęłam z niej poduszkę i ciepły koc. Wróciłam do salonu w którym był chłopak i podałam mu poduszkę i koc.

- Słuchaj , co to ma znaczyć? - zaśmiał się i powędrował wzrokiem w moją stronę.

- No jak to, śpisz na kanapie, a rano będziesz mógł jechać do domu. - również się zaśmiałam i oznajmiłam, że idę wsiąść prysznic. Poszłam ponownie do sypialni i wyciągnęłam większą lampkę na baterię aby wsiąść ją z sobą do łazienki. Jak zapowiedziałam wzięłam szybki prysznic od razu przebierając się w piżamę, która ma długie spodnie i rękawy. Jest o kolorze szarym, a na bluzce jako nadruk ma dwa jasno różowe serca.

Poszłam do salonu sprawdzić co robi mój gość. Tymczasem zauważyłam, że pałęta się po kuchni coś tam szykując.

Podeszłam bliżej i zapytałam.

- Co robisz? - uśmiechnęłam się i odmierzyłam wszystko to co znajduję się na blacie. Leżały na nim kromki chleba, ogórek, ser, szynka, pomidor, mało oraz keczup i majonez.

- A pomyślałem, że możesz być głodna, a skoro pozwalasz mi tu nocować postanowiłem się odwdzięczyć i zrobić Ci kolację "przy świecach". I to dosłownie. - Wspólnie zaczęliśmy głośno się śmiać, po czym Olivier podsunął w moją stronę talerz z kanapki. Wzięłam jedną do ręki i ugryzłam kęs. Bardzo mi smakowały kanapki zrobione przez Oliviera. Jednak jeść tak późno w nocy, skutkuje tylko nadmiernymi kilogramami. Spojrzałam już tylko w stronę lodówki na grafik, jutro idę na 15 do pracy, ale na szczęście niedzielę mam wolną.

Nalałam sobie szklankę soku i usiadłam na kanapie obok Oliviera, który zaraz po zmywaniu po kolacji, ogrzewał tam sobie miejsce.

Spojrzał się w moim kierunku i uśmiechnął się.

- Masz na jutro jakieś konkretne plany? - Odparł chłopak.

- Jutro idę tylko do pracy po południu i pracuję do nocy. Nic nadzwyczajnego. - Wypiłam połowę zawartości szklanki i odłożyłam ją na stolik.

- A rozumiem. Ja natomiast mam dzień wolny i chyba wyskoczę na zakupy, a później do kina. - Oznajmił i uśmiechnął się szeroko.

- To fajnie masz, w końcu będziesz mieć chwilę dla siebie. - Uśmiechnęłam się i wstałam po czym dodałam

- Idę się już położyć, zanim pójdziesz spać, zgaś świeczki, bo prąd mogą włączyć dopiero nad ranem. - Odparłam i poszłam w kierunku swojego pokoju. Olivier tymczasem wstał i podszedł do mnie głęboko patrząc w moje oczy, chwycił moją dłoń i uniósł ją w kierunku swoich ust, składając na nich lekki pocałunek. Po czym rzekną.

- Dobrej nocy Grace. - uśmiechnął się i wypuścił moją dłoń, patrząc jak wchodzę do pokoju. Ja w tym samym momencie odwzajemniłam uśmiech i zamknęłam za sobą drzwi od pokoju.

Podeszłam do łóżka i okryłam się kołdrą, słysząc hałas burzy za oknem, która była bardzo głośna.

Długo nie mogłam zasnąć, moje myśli wciąż wracały do chłopaka, który spał dosłownie za ścianą. Leżałam i myślałam nad tym, że cały czas zauważam, że mi się przygląda, że cały czas się szeroko uśmiecha. Co to w ogóle znaczy? Jeszcze ten pocałunek w dłoń, o co chodzi?

Nie jest mi to obojętne, bo wydaje mi się, że coraz bardziej on mi się podoba, jednak nie chce aby ktoś się domyślił.

Remember about meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz