#Edit_po_dwóch_latach_tej_ksiązki*Jeśli jakimś cudem Martyna trafisz na to opowiadanie, to proszę, żeby nie było tego na odcinku*
Jest noc. Idę ulicą. Jest pusta. Oprócz mnie nie ma tu żadnej żywej duszy. Lubię takie pory. Można w spokoju pomyśleć nad sensem życia, którego nie ma. Rodzimy się, przeżywamy koszmar i umieramy. Po co to komu? Dlaczego? Musimy cierpieć te kilkadziesiąt lat, żeby potem umierać? Nie rozumiem po co w ogóle się rodzimy. Czasami mam ochotę tak poprostu odejść z tego świata. Tego szarego, ponurego, okropnego, zarażonego nienawiścią świata. Żyje tylko dlatego, że mam choć trochę nadziei na to, że choć przez chwilę będę szczęśliwa. Codziennie budzę się z nadzieją, że będę mogła być szczęśliwa. Lecz boje się, że to nie nastąpi.
Pewnie zapytacie się dlaczego chodzę sama w nocy? No więc. Oczywiście mój "tatuś" wrócił jak każdego dnia w nocy kompletnie pijany. Znowu chciał mi się władować do pokoju. W ostatnich jej chwili zamknęłam drzwi na klucz. On cały czas pukał, a raczej walił w te drzwi. Widać było, że one już długo tak nie wytrzymają. Na szczęście miałam balkon a z niego prowadziła drabina na podwórko. Dlatego ubrałam kurtkę, buty wzięłam telefon i wyszłam. Prawie codziennie tak robię. Przeważnie wracam około 5, bo wtedy on wychodzi do pracy. Tak wygląda moje życie. Matka nie żyje. A dlaczego? Oczywiście mój ojciec musiał się napić. Przyjechał po mamę do pracy i wypadek. Ona zginęła, a on przeżył. Czasami pytam się Boga dlaczego on zabrał mi ją. Tylko ona była moim ratunkiem. Zawsze mogłam jej się wygadać, powiedzieć wszystko. Zawsze mnie wspierała. A po jej śmierci jak wygląda moje życie? Już wiecie. Mam dopiero 16 lat, a już moje życie to koszmar. Moja mama nie żyje od 3 lat. Dokładnie. Od 1 klasy gimnazjum musiałam już uciekać z domu na noc przed ojcem.Nie wiem co, ale coś mnie ciągnęło, żebym poszła na dworzec. Spojrzałam na rozkład, a potem na zegarek. Za 45 minut przyjeżdża pociąg. Tylko po co mi to? Zastanawiałam się. Westchnęłam i przez dłuższy czas szłam wzdłuż torów. Nie wiem po co ale lepsze to niż siedzenie w tym pojebanym domu. Patrzyłam bez celu przed siebie. Na torach zauważyłam coś. A raczej kogoś. Podeszłam bliżej. Zobaczyłam chłopaka starszego ode mnie. Widziałam tylko, że miał ubrane czarne spodnie i czarną bluzę. Włosy miał w nieładzie. Podeszłam bliżej tak, że patrzyłam w jego oczy. Było w nich widać setki uczuć. Starch, radość, ulgę, smutek, ból, wolność, zmartwienie, niepewność. Wiedziałam co zamierza zrobić. Chciał już odejść z tego świata. Bo kto by bez powodu leżał w środku nocy na torach, a za 20 minut miał tędy przyjeżdżać pociąg? Usiadłam na szynach. Złapałam chłopaka za ramiona i podniosłam go do pozycji siedzącej tak by mógł spojrzeć mi w oczy.
-Dlaczego to robisz? - zapytałam chłopaka.
-Mam powody. - mruknął cicho i posmutniał.
-Jakie?-zapytałam chłopaka. Ciekawi mnie to dlaczego chciał to zrobić.
-Eh. I tak nie zrozumiesz. Miałem ciężko w życiu.
-Uwierz mi, że zrozumiem. Ja tez w życiu przeżyłam nie mało. - powiedziałam i poklepałam go po ramieniu.
-Naprawdę chcesz wiedzieć? - zapytał na co ja pokiwałam twierdząco głową. - No więc. Od jakiś 3 lat czyli 16 roku życia mam depresję. Dlaczego? Otóż. W moje 16 urodziny miałem imprezę. Zaprosiłem znajomych. Poszedłem na chwile do pokoju, żeby odetchnąć. Tam zobaczyłem mojego ojca i kilku jego kolegów. Z moim ojcem było ich chyba razem 6. Była tam też moja siostra i jej przyjaciółka. Jakiś typek posadził mnie na krzesło. Trzymał mnie tak, żebym nie mógł iść. Musiałem patrzeć jak mój ojciec i jego koledzy.. Gwałcą moją siostrę i jej przyjaciółkę. Potem ojciec kazał mi to zrobić. Ja nie chciałem. Oni zrobili to siłą. 3 dni po tym moja siostra popełniła samobójstwo. Jej przyjaciółka na wieść o tym, że nie ma Wiki już z nami zrobiła to samo. Potem ojciec szantażował mnie, że jeśli komuś powiem to skończy się to źle. - zakończył. Z jego oczu wydobyła się jedna łza, którą szybko otarł. - A tobie co się stało? - zapytał. Westchnęłam i zaczęłam opowiadać.
-No więc. W szkole jakoś nie byłam lubiana. Jedynym wsparciem była moja mama. No właśnie. Była. Gdy miałam 13 lat mój tata oczywiście się napił. Pojechał po mamę i spowodował wypadek. Ona zginęła. On nie. I od tego się zaczęło. Mój ojciec wracał do domu o 2 w nocy. Oczywiście pijany. Wchodził do mnie do pokoju po czym zaczął wyzywać. Potem zaczął mnie bić co noc. Często uciekałam z domu i wracałam nad ranem kiedy on był w pracy. Gdy miałam 14 lat om nadal przychodził, lecz wtedy.. - w tym momencie głos mi się załamał i zaczęłam płakać. Chłopak przytulił mnie i pogłaskał mnie po głowie. Biło od niego ciepło. Bardzo przyjemnie ciepło.
-Jeśli nie chcesz to nie mów. - powiedział do mnie zmartwiony. - Nie.. Dokończe. - powiedziałam i otarłam łzy. - No i wtedy kilka razy mnie zgwałcił. Kilka razy przyprowadził do domu swoich kolegów. Niestety kilka razy nie udało mi się uciec i zostałam zgwałcona przez 5 starych dziadów. Ojciec tylko patrzał i się śmiał. Gdy miałam 15 lat dowiedziałam się, że mam brata. Przyjechał do mnie. Bardzo się z nim zżyłam. Powiedziałam mu o wszystkim. On chciał to zgłosić na policje. Mówiłam mu, ze to nie jest dobry pomysł ale on nie słuchał. Ojciec się o tym dowiedział i.. Zastrzelił mojego brata, a mnie wtedy pobił, że miałam złamaną rękę i znowu to zrobił. Dzisiaj udało mi się uciec z domu. Ale nie wiem co będzie dalej.. - zakończyłam płacząc. Chłopak mocno mnie przytulił. Trawaliśmy w ciszy, wtuleni w siebie chyba z 5 minut. Potrzebowałam tego. Troski, którą nie byłam darzona przez 3 ostatnie lata. Przerwaliśmy, gdy usłyszeliśmy znajomy dźwięk. Oby dwoje obróciliśmy głowę. Spostrzegliśmy 3 światła, które były kilka metrów od nas..***
931 słów! Hej i jak wam się podoba pierwszy rozdział? C:Pisane : 30 grudnia :p
Udostępnione : 4 stycznia :p

CZYTASZ
Zagubieni ||reZi||
FanficOni poprostu byli zagubieni.. *On kochał Ona nie. On odszedł Ona zrozumiała. *