Powoli zaczynał widzieć zarys budynków Tinsley’s, choć nie powinien bo jeszcze nawet nie przejechali Salem. Czyżby miał już powoli omamy ? W tym roku jego pragnienie powrotu do szkoły było większe niż kiedykolwiek. Tak naprawdę nigdy nie lubił świąt. Ta sztuczna atmosfera, która panowała w jego domu mimo narastających problemów w jego rodzinie. Czy jego rodzice byli takimi idiotami czy po prostu chcieli zapomnieć o całym minio mym roku, pełnym komplikacji. Akurat w tym aspekcie jego rodzina musiała być normalna. Co z tego, ze normalnie jego rodzice byli przywódcami jednej z większych mafii we Francji, święta musza być jak w każdej normalnej rodzinie. Ledwo wysiedział kolacje wigilijna bez wszczęcia kłótni.
-Cos nie tak Saint ? Milczysz jak zaklęty.- nagle do rzeczywistego świata , przywołał go słodki głosik jego najlepszej przyjaciółki. Przeniósł wzrok z przemijającego krajobrazu na twarz Lilianne Silver. Dziewczyna była średniego wzrostu blondynka, o figlarnych, niebieskich oczach i niezwykle seksownym uśmiechem na twarzy w kształcie serca. Dziewczyna poprawiła swój jasnobłękitny żakiet i wbiła w niego przenikliwe spojrzenie. Była jego przyjaciółka odkąd pamiętał. Wszystkie złe rzeczy nastoletniego wieku zaczynał właśnie z nią. Razem odkrywali nocne życie Paryża, imprezy, alkohol , papierosy a ostatnio nawet seks. Uśmiechnął się seksownie na wspomnienie ich kameralnego sylwestra, gdzie tak się upili, ze w końcu razem wyładowali w łóżku. Jedyny pozytywny aspekt, przerwy świątecznej.
-Xavier, nie patrz się na mnie jakbyś właśnie rozbierał mnie wzrokiem tylko odpowiedz co cie gnębi.- mruknęła zirytowana a uśmiech na jego twarzy tylko się poszerzył.
-Wybacz, nasunęło mi się pewne wspomnienie.- z rozbawieniem zaobserwował jak dziewczyna zaczyna się rumienić. Chyba nawet usłyszał jak mruknęła pod nosem cos w stylu: upiłeś mnie. –Wmawiaj sobie Silver, ze tego nie chciałaś a może w końcu stanie się to prawda.
-Wiesz jakie miałam kłopoty za wypicie tej szkockiej ?- westchnęła, i spojrzała na niego oskarżycielsko.- Groźba, ze mnie w końcu wydziedzicza, obcięcie funduszy o polowe, długi wykład o tym, ze Vivienne nigdy by czegoś takiego nie zrobiła, ze skoro jestem starsza to powinnam być mądrzejsza ale najwyraźniej mój kolor włosów odzwierciedla poziom mojej inteligencji. – w jej glosie brzmiała coraz większą wściekłość na cały świat a Xavier tylko westchnął, doskonale znając sytuacje rodzinna Lilki. – Na dodatek mówiła to moja matka, która sama jest blondynka. Lepiej niech się przefarbuje bo inaczej jej kolor włosów sprawi, ze jej niskie IQ jeszcze bardzie się zmniejszy. Nienawidzę tej rodziny. A wiesz co robiła to male, spokrewnione ze mną cos ?
-W sensie Vivienne ?
- Mam jeszcze inne potwory w domu ?-warknęła a potem zagryzła wargę by powstrzymać łzy, które jej się zbierały w kącikach oczu.- Tak, Vivienne. Siedziała z niewinna mina aniołka. Uh, a sama niedawno wróciła pijana z imprezy, na która poszła z Michelle i Chayenne. – widząc jak lekki grymas bólu przemknął przez twarz Xaviera, skarciła się w myślach za swoja głupotę.- Przepraszam, nie powinnam była wspominać o twojej siostrze.- pochyliła się do przodu i delikatnie zlapala go za rękę, żeby go wesprzeć.- Co u niej ?
Zgarbił się na swoim siedzeniu a potem popatrzył się na punkt na suficie limuzyny Silverow.
-Chay…- westchnął cicho.- mówi, ze psychiatrzy ja irytują, chce do szkoły, do swoich znajomych i ogólnie czuje się wyczerpana. Mówi tez, ze ma cholernie dość wszystkiego i jeśli nieldugo jej nie wypuszcza to sama ucieknie. Kochane z niej dziecko aczkolwiek trochę problematyczne.
Nigdy nie pomyślałby, ze jego młodsza siostrzyczka, jego mała, pyskata ulubienica może wylądować na odwyku. Podejrzewał ze bierze narkotyki , nawet był tego pewny z powodu telefonu od najlepszego przyjaciela dziewczyny, Alexa. Do dziś pamiętał jego telefon oraz słowa chłopaka: Wiesz, ze twoja ulubienica bierze ? Powinnenes ja bardziej pilnować bo niedługo stanie się maskotka dilerów w Salem. Wtedy miał wielka ochotę zabić, chłopaka a teraz wiedział, ze powinien wziąć jego słowa bardziej na poważnie bo na początku myślał, ze tylko kilka zwykłych skrętów a nie cos poważniejszego jak… heroina. Znalazł ja w drugi dzień świat, tak naćpaną, ze nic nie kontaktowała a potem była cala lawina wydarzeń jak wzajemne oskarżenia, zadręczanie się czyja to wina, a potem jakie kroki przedsięwziąć by uwolnić ja od tego uzależnienia ale oczywiście to wszystko dopiero po wyjeździe dziadków z posiadłości. Pieprzone zachowanie pozorów. Lily tylko czekała, az Xavier powie cos więcej, nie nalegała, nie naciskała, wiedziała ze to było dla niego ciężkie. Był mocno związany ze swoja siostra. Chłopak po chwili posłał jej lekki uśmiech, żeby się nie martwiła o niego, da sobie rade, Chay wyjdzie z tego, wierzył w to.
CZYTASZ
Prequel The Scoffers
TienerfictieKażda historia ma swój początek, każdy bohater swoje wspomnienia. Aby nie zakłócać rytmu książki the Scoffers niespodziewanymi wstawkami, postanowiłam że zamieszczę je tutaj. Możecie spodziewać sie wszystkich postaci , nie wiem na ile moja wyobraźni...