//Draco
-Co to miało znaczyć? - warknęła McSztywna.
-Nie wiem o czym pani mówi. - uśmiechnąłem się.
-Przepraszam za niego, po prostu
on jest tak głupi, że zapomniałby umrzeć gdyby go zabili. - fuknął.-Dowartościowujesz się tymi tekstami, czy jak? - spytałem poważnie.
-Jeśli zaraz nie przestaniecie, wasza kara wzrośnie o kolejny miesiąc. - odparła profesorka. - Przez kolejny miesiąc, w każdą środę po lekcjach będziecie sprzątać toalety na każdym piętrze. Bez dyskusji i do widzenia. - dodała szybko, a my z grobowymi minami wyszliśmy z jej gabinetu.
-O ile pamiętam, masz jeszcze karę w piątki. I kto tu jest głupi? - zarechotał się, a ja zezłoszczony ruszyłem w stronę dormitorium gryfonów.
Nie znając hasła czekałem aż jakiś gryfon tędy przejdzie. Nie musiałem długo czekać, bo w stronę portretu grubej damy szedł pierwszoroczny chłopiec z herbem Godryka na szacie.-Cześć mały. Nie chciałbyś podać mi hasła? - powiedziałem, pokazując rząd białych zębów.
-Jesteś krukonem. - zmarszczył śmiesznie brwi robią z ust malutki dziubek.
-Dobrym krukonem. - zauważyłem. - Słuchaj mały, za tym obrazem jest dziewczyna w której jestem szaleńczo zakochany i jeśli jej za chwilę nie zobaczę ta szaleńcza miłość przerodzi się w szaleńczą złość. To jak, zechcesz mi podać to hasło? - wyjaśniłem, gdy ten się nie przekonał.
-Nie. - powiedział, a ja czułem narastający gniew.
-Bo zacznę krzyczeć. - tak teraz na pewno się zgodzi.
-Ale to ty wyjdziesz na idiotę, nie ja. - prychnął maluch pokazując do mnie język.
-Zaraz ten idiota może ci przywalić, więc uważaj na słowa. - warknąłem. - Podawaj to hasło. - zagroziłem mu.
-Jak masz na imię? - zapytał ignorując moje groźby.
-Stiles. - powiedziałem dusząc go w myślach.
-A ja Mark. A teraz sory, śpieszę się, muszę napisać wypracowanie o eliksirze Bahnocyd. - mruknął znikając za portretem.
Czy każdy gryfon musi być taki denerwujący?!
Zaraz, zaraz.. żeby przejść przez portret trzeba wypowiedzieć hasło, co oznacza że ten malec musiał je powiedzieć... Bahnocyd! Myślałeś, że jestem aż taki głupi Mark? - zaśmiałem się pod nosem.Podszedłem do obrazu i wypowiedziałem hasło, które okazało się być prawdziwe. Dumnie wszedłem do pokoju wspólnego, gdzie zastały mnie pytające spojrzenia. Wzrokiem odnalazłem Hermionę i ruszyłem w jej stronę.
-Cześć księżniczko. - powiedziałem.
-Stiles? Co tu robisz? - powiedziała zaskoczona.
-Taa, hej Stiles co tam u ciebie? - parsknąłem.
-Hej Stiles, co tu robisz? - powiedziała ze śmiechem, odkładając książkę i wstając z kanapy.
-Chciałem zapytać, czy gdzieś razem nie wyskoczymy. - uśmiechnąłem się.
-Że niby randka? - zapytała.
-Że niby randka. - zgodziłem się.
-To szalone Stiles. - Zaśmiała się.
-A kto powiedział że mam normalne pomysły? - spytałem. - To jak?
-Kiedy?
-Nawet teraz. - powiedziałem. - Deszcz nie pada i jest ciepło..
-Nie jestem ogarnięta... - zawstydziła się.
-Dla mnie i tak wyglądasz cudownie. - powiedziałem i usłyszałem za sobą parę wzdychających dziewczyn.
Jestem wspaniały nie? Nawet w roli Stiles'a.
-Zgoda. Ale poczekaj chwilkę. - powiedziała, a po chwili zniknęła za drzwiami dormitorium. Odwróciłem się nie pewnie i ujrzałem trzy dziewczyny, które mi się przyglądały. Posłałem im nieśmiały uśmiech, a one zaczęły piszczeć.
#Dziękuje za miłe komentarze pod tamtym rozdziałem <3
Podoba wam się taki uroczy Stiles/Draco? Bo mi tak ^^
Ps. W mediach zdjęcie Stilesa :)#
CZYTASZ
Dramione - Love to the end. ||Zakończone
FanfictionDraco zakłada się z Blaisem o to czy do końca wykona zadanie Czarnego Pana. Hermiona pragnie wkońcu zaznać trochę spokoju. Jednak "trzech" chłopaków go narusza. ◆◆◆ "Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą."