Rozdział 10

7.1K 451 75
                                    

//Adrian
Niechętnie zmieniałem się w Adriana. Bycie Corn'em mi odpowiadało. Mimo tej całej popularności Adriana, życie gryfona było inne. Spokojniejsze i... Idealne. Zdecydowanie wolałem być Corn'em.

Za kilkanaście minut miałem randkę z Hermioną. Nie powiem, trochę się denerwowałem. Tak naprawdę była to moja pierwsza prawdziwa randka. Będąc Adrianem miałem przelotne romanse, które kończyły się jednodniowym spotkaniem.
Tym razem było inaczej.
Mimo tego, że Hermiona była tylko szlamą, nie przeszkadzało to Corn'owi. Adrianowi tak.

Ostatni raz spojrzałem na siebie w lustrze. Miałem na sobie prostą koszulę i czarne spodnie z lekko obniżonym stanem. Poprawiłem lekko włosy i wyszedłem z pokoju.
W pokoju wspólnym zastałem mnóstwo zazdrosnych spojrzeń, których liczba wzrosła, kiedy do pomieszczenia weszła Hermiona. Była zjawiskowa. Czerwona, dopasowana sukienka do kolan i czarne na lekkim koturnie sandałki. Włosy miała lekko pofalowane, a makijaż podkreślał jej atuty.
Zaskoczony wyglądem dziewczyny ruszyłem w jej stronę.
-Wyglądasz pięknie. - wydusiłem, a dziewczyna się zarumieniła.
-Dziękuje. - powiedziała.
-Gotowa? - zapytałem z uśmiechem na twarzy.
-Tak. - odpowiedziała. Wyszliśmy z pomieszczenia kierując się w stronę wieży astronomicznej.
Nagle zza zakrętu wyskoczył Stiles. Już wtedy wiedziałem, że to spotkanie nie skończy się dobrze.
-C-cześć - powiedział zaskoczony.
-Cześć Stiles. - ucieszyła się gryfonka, a ja zmierzyłem Stiles'a wzrokiem.
-Co robicie? - zapytał podejrzliwie.
-Mieliśmy iść....- zaczęła gryfonka.
-Na randkę. - przerwałem jej.
-Ah! Randki! Uwielbiam randki! Mam dla was fajną wiadomość, dzisiaj jesteśmy w trójkącie. - stanął pomiędzy nami obejmując nasze ramiona. Nie mieliśmy kiedy powiedzieć ani słówka, bo Stiles cały czas nadawał.
Nienawidzę Stiles'a. A raczej Draco Malfoy'a. Nie wiem co on planuje, ale się dowiem.

Kiedy doszliśmy do wieży astronomicznej, pierwsze co zrobił Stiles to rzucił się na przygotowane przeze mnie jedzenie. Hermiona nic nie mówiąc usiadła niedaleko chłopaka, a ja zrobiłem podobnie. Jednak gdy chciałem przybliżyć się do Hermiony, między nas wcisnęła się wywłoka, której tak bardzo nienawidzę.
-Ładny dzisiaj wieczór. - westchnął patrząc w niebo.
-To prawda. - powiedziała dziewczyna jakby nigdy nic.
-Ładnie wyglądasz. - powiedział spoglądając na Hermionę, a ja przewróciłem oczami.
-Dziękuje. - podziękowała. - Jeszcze nie zdążyłam cię zapytać, jak sobie radzisz w nauce.
-Zadziwiająco dobrze.. - zaczęli rozmawiać tak jakby mnie w ogóle tutaj nie było. Bardzo się przez to irytowałem. Musiałem zrobić coś, żeby pozbyć się Stiles'a. Na myśl przyszedł mi pewien plan. Mianowicie, niezauważalnie zaczarowałem sok Stiles'a, aby po wypiciu go momentalnie zasnął.
Po długiej i nużącej rozmowie, chłopak wypił łyk soku, a po chwili usnął między nami.
-Przepraszam, że tak wyszło. - powiedziałem.
-Nie masz za co przepraszać.. - mruknęła.
-Myślisz, że do rana się obudzi?
-Powinien. inaczej będziemy go musieli zanieść..
-Albo go tu zostawimy na pastwę losu. - oj, jak ja bardzo tego pragnąłem.
-Możemy tak zrobić.
Reszta wieczoru minęła nam w miłej atmosferze. Razem z Hermioną bardziej się poznaliśmy, przez co polubiłem ją jeszcze bardziej.

//Stiles
Obudziłem się, majac wrażenie, że nie leżałem w swoim łóżku. Podejrzenia się sprawdziły, kiedy wstałem z podłogi. Rozglądając się, zdałem sobie sprawę, że spałem na wieży astronomicznej. W tamtym momencie przypomniałem sobie wydarzenie z wczoraj. Próbowałem przeszkodzić Corn'owi w randce... I chyba mi się udało.
Pośpiesznie wziąłem swoją szatę z ziemi i szybkim krokiem ruszyłem do dormitorium.

Dzisiejsze lekcje miłosiernie się dłużyły. Jednak na Opiece nad magicznymi zwierzętami, było inaczej.
Byłem na niej Draco, przez co czułem na sobie odrażające spojrzenia gryfonów. Mając nadzieję, że ta lekcja minie bez konfrontacji z jakimkolwiek gryfonem, wsłuchałem się w profesor Grubbly-Plank.
-Dzisiaj na lekcji, będziecie pracować w parach. Mianowicie zorganizujemy konkurs. Na błoniach rozrzuciłam złoto leprokonusów. Każda para dostanie po jednym niuchaczu, a ten którego stworzenie znajdzie najwięcej złota, ten wygrywa wielką tabliczkę czekolady z Miodowego Królestwa. - rozległy się wiwaty, jednak ja nie widziałem w tym nic fajnego. Na dworze było zimno i mokro, a my mieliśmy ganiać za jakimś złotem.
To absurd.
-Pary będą losowe. Ślizgoni będą podchodzić i wyciągać karteczki z imieniem i nazwiskiem gryfona. Do dzieła! - wokół profesor zebrał się tłum. Co chwilę słychać było nazwiska gryfonów wykrzykujące przez ślizgonów. Wylosowałem karteczkę i wydostałem się z tłumu. Po chwili patrząc na karteczkę zawołałem "Hermiona Granger". Spojrzałem przed siebie widząc czekoladowooką gryfonkę.
-Cześć Granger. - powiedziałem.
-Zamknij się Malfoy. - syknęła. Popatrzyłem szybko na Adriana, który zabijał mnie wzrokiem. Mimo tego, że to Stiles walczył o serce Hermiony, czemu miałbym się nie cieszyć z jej obecności? To dobry moment aby ja pognębić, tak bardzo mi tego brakowało!
Gdy wszyscy wylosowali już swoje pady, przyszedł czas na wybranie swoich niuchaczy. Szybko wybraliśmy swojego i ruszyliśmy w poszukiwaniu złota.
Co chwilę spoglądałem na dziewczynę, która siłowała się z niuchaczem.
-Masz strasznie mało siły. - zakpiłem, gdy byliśmy daleko od grupy.
-Byłoby mi łatwiej gdybyś mi pomógł! - zdenerwowała się, ledwo trzymając smycz stworzenia.
-Czy ty siebie słyszysz? Ja nikomu nie pomagam.. - nie zdążyłem dokończyć, bo niuchacz mocno pociągnął Hermionę tak, że ta leciała za nim. Prawie wybuchając śmiechem pobiegłem za nią, próbując ja zatrzymać najróżniejszymi zaklęciami. W końcu niuchacz gwałtownie się zatrzymał, przez co poleciałem prosto na Hermionę. Leżeliśmy na trawie nie wiedząc co się stało. Przez chwilę myślałem, że ja zdusiłem, bo leżałem na niej. Nasze twarze były bardzo blisko siebie, dzięki czemu dokładnie widziałem głębie jej oczu.
-Mógłbyś... Ze mnie zejść? - zapytała, a ja się uśmiechnąłem.
-Nie, wygodnie mi. - powiedziałem. - masz kwiatka we włosach. - zaśmiałem się wyjmują stokrotkę z jej włosów.
-Jednak mi jest nie wygodnie.. Mam twój łokieć w żebrach.. - powiedziała.
-Przepraszam. - powiedziałem wstając i podając jej rękę. Jednak gdy ta ja złapała, szybko ja puściłem, przez co dziewczyna wylądowała na ziemi.
-To nie było miłe. - fuknęła.
-Ja nigdy nie byłem miły. - uśmiechnąłem się. Popatrzyłem na miejsce w którym jesteśmy. Była to rozległa łąka, z której było widać rysy Hogwartu.
Hermiona wstała i zaczęła się rozglądać.
-Nigdzie nie ma niuchacza.. - mruknęła.
-I? - zapytałem
-Wątpię abyśmy dostali za to pochwałę.
-Dostaniemy najwyżej tylko szlaban..
-Szlaban?! To aż szlaban! - krzyknęła, gdy szliśmy w stronę szkoły. - Nigdy nie dostałam szlabanu! Wszystko przez ciebie!
-Przeze mnie?! Czemu zwalasz to na mnie?
-Bo mi nie pomogłeś go utrzymać!
-To mogłaś trzymać go mocniej!
-Wiesz co?! Jesteś idiotą Malfoy! - więcej się do siebie nie odzywaliśmy, tylko rzucaliśmy na siebie ukradkowe spojrzenia. Zgodnie z moimi podejrzewaniami, dostaliśmy karę. Mianowicie przez miesiąc mieliśmy opiekować się niuchaczami, co było dla nas niesamowitą katorgą.
Wróciliśmy do szkoły i do końca dnia nie widziałem Hermiony.

Dramione - Love to the end. ||ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz