//Hermiona
-W końcu wstałaś. - mruknął Draco, gdy przecierałam oczy.
-Hym? - spytałam cicho.
-Zasnęłaś. - wyjaśnił.
-A klatki? - zmarszczyłam brwi gdy zobaczyłam że wszystkie są czyste.
-Umyłem je sam. Jakieś półtora godziny temu. - powiedział.
-Siedziałeś tutaj półtora godziny? Odrobiłeś za nas kare po co tu siedziałeś?
-Nie chciałem cię zostawiać. - uśmiechnął się. - Chodź już. - powiedział idąc do drzwi. Ja posłusznie poszłam za nim.
Szliśmy w ciszy. Widziałam na twarzy Malfoy'a delikatny uśmieszek, co sprawiało, że nie mogłam się nie uśmiechnąć. Chłopak odprowadził mnie pod sam portret. Pożegnaliśmy się krótkim cześć i rozeszliśmy się w swoje strony.
Dlaczego cały czas się uśmiecham?
//Draco
Widok śpiącej Hermiony umilił mi całą karę i stało się tak, że wyczyściłem wszystkie klatki. Wtedy było mi trochę smutno, bo oznaczało to, że nie będę z nią tak często się widywał. Ale zaraz, zaraz.. Draco nie może się spotykać z Hermioną, ale Stiles może. Od razu na mojej twarzy pojawił się banan.Pożyczę sobie wygląd Stiles'a, żeby spędzić z Granger trochę czasu. Nie wiem dlaczego, ale ta dziewczyna utkwiła mi w głowie.
Gdy odprowadziłem ją pod dormitorium sam ruszyłem do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Jednak, po drodze spotkałem moją "dziewczynę", która od razu zaprowadziła mnie w jakiś korytarz.
-Co to ma znaczyć? Czemu byłeś Granger? - w jej oczach pojawiły się łzy.
-Uspokój się. Tylko ją odprowadziłem z szlabanu.- warknąłem.
-Nie musisz udawać, że ją lubisz Draco. - lekko mnie pchnęła.
-Nie wiem o czym mówisz. - prychnąłem. Ta dziewczyna zaczęła mi działać na nerwy.
-Po prostu bądź dla niej oschły jak zawsze. - mruknęła.
-Nie mogę tego zrobić rozumiesz? Ona nie jest mi obojętna. Nie umiałbym zerwać z nią kontaktu, jest ważną częścią mnie. - wyjaśniłem nie zdając sobie sprawy co powiedziałem.
-Nie możesz być z nią Draco. - fuknęła.
-Ja nie, ale Stiles owszem. Stiles to ta prawdziwa wersja mnie. Nie obchodzi mnie twoje zdanie i tak będę chodził z Hermioną Granger. - zdenerwowałem się robiąc minę jak obrażone dziecko.
-Ale Draco jest mój. - powiedziała ze łzami w oczach, lekko spuszczając głowę.
-Mówisz o mnie jak o jakieś rzeczy. Jestem z tobą tylko z powodu Stiles'a. Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. - powiedziałem, zręcznie ją wymijając.
I takim sposobem Parkinson zepsuła mi cały humor. No super. Teraz nie miałem ochoty na nic, a myśl o moich zaległych wypracowaniach jeszcze to pogłębiła.
Czeka mnie długi wieczór.
Rano wstałem najpóźniej z chłopaków. Blaise czekał na mnie, podczas gdy ja ubierałem swoją szatę i pakowałem książki. Obaj ruszyliśmy szybko do Wielkiej Sali na śniadanie.
-Jak tam z Hermą? - spytał ironicznie Zabini.
-Daj spokój jestem głodny. - mruknąłem.
-No dawaj mów! - szturchnął mnie.
-Wyobraź sobie, że podoba ci się dziewczyna z którą nie możesz być. - powiedziałem przeczesując włosy.
-Jest aż tak źle? - fuknął.
-Jeszcze do tego Pansy... Czego ona ode mnie chce do cholery?! - wybuchłem tak że parę uczniów na mnie spojrzało.
-Draco uspokój się. - mruknął Blaise. - Wstyd przynosisz.
-Wiesz jakie to jest uczucie?! Kiedy ta idiotka ci pcha język do gęby na oczach twojej... Na oczach dziewczyny która ci się podoba?! - syknąłem nie zwracając uwagi na chłopaka.
-Nigdy jeszcze cię takiego nie widziałem. - Powiedział Adrian, który się koło mnie pojawił.
-A ty tu czego? - spytał Blaise.
-Spokojnie Zabini, chciałem tylko powiedzieć Malfoy
owi, żeby tak nie krzyczał na cały korytarz bo wszyscy go słyszą. - prychnął. - I jeszcze jedno.. Szaleje za Granger. - szepnął z uśmiechem na twarzy tak, że tylko ja to usłyszałem. Chłopak odszedł a ja tupnąłem nogą, jak małe dziecko.
Nienawidzę cię Adrian.
CZYTASZ
Dramione - Love to the end. ||Zakończone
FanfictionDraco zakłada się z Blaisem o to czy do końca wykona zadanie Czarnego Pana. Hermiona pragnie wkońcu zaznać trochę spokoju. Jednak "trzech" chłopaków go narusza. ◆◆◆ "Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą."