1. Nie potrzebuję przyjaciół.

199 17 14
                                    

-Wstawiaj Olivio, dziś pierwszy dzień szkoły! – usłyszałam krzyk mojej mamy z dolnego piętra.

Oh, jak bardzo za tym tęskniłam.

-Już wstaję! – odpowiedziałam posłusznie, aż za posłusznie jak na mnie.

Ubrałam się w pierwszą lepszą koszulkę jaką znalazłam w szafie, a z krzesła zdjęłam dżinsy z poprzedniego dnia. Przecież początek roku szkolnego nie zobowiązuje mnie do bycia schludną, prawda? Związałam włosy w niedbałego koka i oczywiście nie pofatygowałam się by nałożyć makijaż. Powolnym krokiem zeszłam po schodach by od razu natknąć się na mojego tatę.

-I jak, podekscytowana? To twój ostatni rok! - powiedział zbyt entuzjastycznie jak na mój gust.

-Taa... - odpowiedziałam i to by było na tyle. Weszłam więc do kuchni, gdzie zastałam mamę robiąca mi śniadanie. Wyciągnęła swoje ręce całe ubrudzone w mące by mnie uścisnąć na powitanie, ale w porę się odsunęłam.

-Mamo, proszę, daruj sobie. Chcę po prostu zjeść śniadanie, iść do szkoły i jak najszybciej z niej wrócić. Nie róbmy z tego nic wielkiego – odparłam i w tym momencie jej twarz posmutniała. Zrobiło mi się przykro, ale cóż najwyraźniej zostałam stworzona by dołować innych, tak bardzo jak samą siebie.

-Olivia... Wiem, że jest ci trudno odkąd Niall wyjechał do Irlandii...

Nie, tylko nie to.

-Mamo, nie zaczynaj tego tematu. Pozbierałam się, chyba – przewróciłam znacząco oczami.

-Właśnie widzę jak się pozbierałaś, kochanie. Całe wakacje przesiedziałaś w domu, przed komputerem albo z głową w książkach. Przestałaś dbać o swój wygląd...

Stop, stop, stop.

-Ograniczyłaś kontakty z nami, właściwie z wszystkimi. Nawet straciłaś apetyt. Tak jak mówiłam, wiem, że to trudne, ale musisz to jakoś przetrwać. Świat się na tym nie kończy, w szkole jest dużo osób, z którymi możesz się zaprzyjaźnić – próbowała wyjaśnić, tym samym przyciągając mnie do uścisku, ale ja po raz kolejny ją odepchnęłam.

- A właśnie nie ma żadnych, nie potrzebuję przyjaciół! Możesz dać mi święty spokój?! Nie zmienię się,a takie gadanie tylko sprawia, że jeszcze bardziej się dołuję! Naprawdę tak bardzo wam przeszkadza, że siedzę cały czas w domu?!

Mój wybuch wyraźnie ją zszokował. Okej, może trochę przesadziłam, ale po prostu nie potrafię się kontrolować gdy ktoś przywołuje ten temat, w dodatku jakiś 239773278 raz. Niall był moim najlepszym i jedynym prawdziwym przyjacielem. Miał dokładnie takie poczucie humoru jak ja, rozumiał mnie w każdej sytuacji i była to jedyna osoba, przy której czułam się w pełni swobodna. Zaprzyjaźniliśmy się w pierwszej klasie liceum, a pod koniec drugiej po prostu wyjechał do Irlandii. Stało się to z dnia na dzień, ponieważ jego babcia mieszkająca tam zachorowała i musiał wyjechać z rodzicami opiekować się z nią. Rozumiem go, nie miał innego wyjścia, ale to cholernie bolało. A właściwie boli. Zmieniłam się nie do poznania, zamknęłam się w sobie i nie chcę z nikim utrzymywać kontaktu. Oczywiście, pisałam z nim wielokrotnie, ale po pewnym czasie uznałam, że to nie działa. Udawaliśmy, że wszystko jest OK, kiedy tak naprawdę w ogóle nie było.

- Hej córcia, nie chcesz naleśnika? – odezwał się tym razem tata, ciągle zadowolony. Najwidoczniej nie usłyszał mojej kłótni z mamą, i dobrze.

Nic nie odpowiedziałam, tylko wybiegłam zatrzaskując drzwi najmocniej jak tylko mogłam i ruszyłam w kierunku szkoły.

No to jedziemy.

-----------------------------
No to pierwszy rozdział mamy za sobą 😏 Mam nadzieję, że się spodoba.
Mogę liczyć na opinię w komentarzach?
PS. Obiecuję, że rozdziały będą coraz dłuższe 😂
xx

Home || h.s. (zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz