10. Jest zazdrosny.

66 10 0
                                    

- Hej, może wyrwiemy się jutro z lekcji? Tylko ty i ja – Zayn mrugnął w moją stronę i objął mnie ramieniem. Zanim jego słowa mogły do mnie całkowicie dotrzeć zobaczyłam Harrego zrywającego się z krzesła ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy. Wyglądało to trochę komicznie, ale mi w tym momencie w ogóle nie było do śmiechu, w przeciwieństwie do Louisa.

- Co? idę zapalić – wybronił się wzruszając ramionami i szybkim krokiem podążył w kierunku drzwi.

Odprowadziłam go wzrokiem, tak długo, póki nie wtopił się w tłum ludzi myśląc jednocześnie nad jego dziwną reakcją, jak i tym obojętnym stosunkiem wobec mnie. Przez cały czas unikał jakiegokolwiek kontaktu ze mną, nawet nie raczył się przywitać, a gdy już nasze spojrzenia spotkały się, myślałam, że zabije mnie wzrokiem. Jeszcze w sobotę między nami było dobrze, miałam nadzieję, że tak też zostanie, ale cóż, nadzieja matką głupich.

Chciałam już do niego napisać sms, ale zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nic złego nie zrobiłam i to on ma jakiś problem. Najlepiej będzie jeśli zostawię to w spokoju, bo ten chłopak jest prawdopodobnie dziwniejszy niż myślałam. 

Tymczasem w naszym stoliku zapadła niezręczna cisza, nie licząc podśmiechiwania bruneta, oczywiście. Z zamyślenia wyrwała mnie ręka Zayna szturchająca mnie w ramię.

- Tak? – odwróciłam szybko głowę w jego stronę.

- Co tak za nim patrzyłaś? – zaśmiał się, a ja przybrałam wyjątkowo zażenowaną minę, bo faktycznie – to było widać. – No to jak, idziemy jutro? – zapytał, więc wróciłam myślami  do propozycji, której wolałabym jednak nie słyszeć.

To nie tak, że nie chce się wyrwać z lekcji, i to nie tak, że w ogóle nie mam zamiaru się z nim spotykać, ale  jego słowa 'tylko ty i ja' wprawiają mnie w zakłopotanie. Tak jak już mówiłam, chętnie mogę zostać jego przyjaciółką, ale to wszystko.

Szkoda, że jestem za dużym tchórzem żeby powiedzieć to na głos.

- Um... - przerwałam, bo nie wiedziałam jak odmówić w  najbardziej łagodny sposób, ale Zayn kiwnął wolno głową i uniósł w brwi oznajmiając żebym kontynuowała. Było to co najmniej nie komfortowe, bo cała trójka patrzyła się na mnie i czekała na odpowiedź. – Nie bardzo mogę... Nie zrozum mnie źle, chciałabym z tobą wyjść, ale nie chcę sobie robić zaległości w szkole szczególnie, że jest dopiero początek roku – skłamałam, co zauważył Louis, bo zaczął chichotać głośniej. W pewnym momencie zaczął udawać, że kaszle i w trakcie tego 'wyrwało mu się' słowo 'kujon', za co Cassie kopnęła go nogą pod stołem również się śmiejąc, ja natomiast postanowiłam to tylko zignorować.

- Okej, spoko – podrapał się po karku, wyglądał na naprawdę zakłopotanego i nawet lekko się zarumienił, a mi zrobiło się głupio, mimo, że to tak naprawdę nic wielkiego. – Po prostu.. kiedyś, następnym razem, albo w weekend gdzieś, tak? – uśmiechnął się nerwowo, co też odwzajemniłam i przytaknęłam.

***

Było po 12 godzinie w nocy, kiedy przeglądałam sobie spokojnie Tumblra i oglądałam bezsensowne filmiki na YouTube. Tradycyjnie o tej godzinie, gaszę lampę, nastawiam budzik i kładę się spać, ale tym razem pewna rzecz ciągle zaprzątała moje myśli i mimo licznych prób nie mogłam o tym zapomnieć. Sprawiało to, że nie mogłam się skupić nawet na tym, co aktualnie jest włączone na ekranie mojego laptopa, więc bez mniejszego wahania chwyciłam iPhone'a wchodząc automatycznie na WhatsAppa. Kliknęłam na nazwę Harrego, którą, swoją drogą podpatrzyłam w Subwayu.

Livv: Nie odzywałeś się do mnie dzisiaj cały dzień. Utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, że faktycznie jesteś jednym wielkim dupkiem. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Po prostu uznajmy, że w ogóle się nie znamy i tyle.

Home || h.s. (zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz