- Człowieku, gdzie ty mnie zabierasz? – zapytałam i wyrwałam swoją rękę z uścisku.
- Nie wiem, a gdzie chcesz iść? – odpowiedział całkowicie obojętnie, jakby ta sytuacja była najnormalniejsza na świecie. Jego spokój mnie trochę przerażał.
- Gdzie można w ogóle iść o tej godzinie? Wszystko jest pewnie zamknięte.
- Do McDonalda? – zaproponował z nagłym uśmiechem.
- Jest otwarty? Poza tym Mac? Serio? Wolę iść do Subwaya.
- Dziewczyno to ty tu mieszkasz całe życie! Powinnaś wiedzieć, co do której jest otwarte. I nie pójdziemy do Subwaya, tam jedzą tylko snoby, którzy udają, że dbają o linie – opowiedział, a ja roześmiałam się na jego dziwnie trafną uwagę. Mimo wszystko lubię tam chodzić, jedzenie jest dużo zdrowsze niż w innych fast-foodach, a według mnie jest równie dobre.
- Hej, to ty mnie gdzieś zaciągasz, więc chcę do Subwaya i koniec – zatrzymałam się i skrzyżowałam ręce, a on udawał obrażonego, jednak po chwili uśmiechnął się pod nosem.
- Okej, wygrałaś. Chodźmy do tej dziwnej knajpki, przynajmniej jest blisko – ponownie pociągnął mnie za rękę żebym się ruszyła, a ja wystawiłam mu żartobliwie język.
Mówiłam już, że ma niesamowicie miękkie ręce?
Nie, nic...
Pierwsze kilka minut wędrówki przebiegło nam w milczeniu, więc w końcu spróbowałam się odezwać.
- Um, dlaczego cię nie było w szkole przez te dwa dni? – zapytałam niepewnie, on uniósł brwi i popatrzył na mnie. – To znaczy... nie żeby mnie to obchodziło, ale no... po prostu wiesz... - wyjąkałam i spojrzałam na niego jak jakiś spłoszony piesek. Widziałam, że próbował powstrzymać śmiech, a ja jedyne czego chciałam to dać sobie najmocniejszego face palma na świecie.
- Naprawdę masz mnie za takiego co codziennie pilnie chodzi do szkoły?
- Właściwie trochę tak. Na ostatnich lekcjach serio uważałeś i nawet byłeś aktywny, więc...
- Obserwowałaś mnie! – zarzucił, ale wyglądał na szczęśliwego z tego faktu.
-Oh proszę, to ty się na mnie patrzyłeś na całym francuskim! – zauważyłam. Co prawda, potem odwzajemniłam jego spojrzenie, co nie zmienia faktu, że to on zaczął.
-Um... hej! Już jesteśmy na miejscu. Chodźmy do środka – wskazał na budynek nieco speszony, a ja zachichotałam na jego próbę zmiany tematu.
Gdy już weszliśmy, wskazałam na stolik, w którym będę na niego czekać, a on podszedł do kasy.
- Ale co bierzesz?! – krzyknął, a ja przypomniałam sobie dopiero, że to nie Niall, który zawsze pamiętał co zamawiam i nigdy nie musiał pytać. Zrobiło mi się trochę przykro, ale w cholerę z tym. Muszę przestać o tym myśleć.
Podeszłam do niego, bo nie chciałam krzyczeć, a ku mojemu zdziwieniu o tej porze było sporo ludźmi. Powiedziałam mu którą chcę kanapkę, a skrzywił się na mój wybór, ponieważ jak zawsze wzięłam tą bardziej dietetyczną. Nie skomentował tego, za co byłam mu wdzięczna.
-Okej, jestem – powiedział, gdy przyszedł i położył tacę z jedzeniem na naszym stoliku.
Od razu chwyciliśmy za nasze kanapki i zaczęliśmy rozmawiać, a potem wręcz wygłupiać się. Tak naprawdę ciągle się śmialiśmy i muszę przyznać, że czułam się przy nim maksymalnie swobodnie, mimo, że to dopiero nasze drugie spotkanie. Było tak... normalnie, że aż nie mogłam w to uwierzyć. Gdzie się podział ten Harry, którego poznałam na plaży?
![](https://img.wattpad.com/cover/59021482-288-k562901.jpg)
CZYTASZ
Home || h.s. (zawieszone)
FanfictionOlivia - dziewczyna, która musi poradzić sobie ze stratą ważnej osoby i Harry, który po śmierci matki przeprowadza się z rodzinnego Londynu do Ameryki. Co stanie się, gdy drogi dwojga nastolatków zaczną się krzyżować? Czy Olivia będzie w stanie pok...