Rozdział 10

1.2K 47 2
                                    

Ana

Na litość boska ciągle słyszę jakieś szepty. Otwieram jedno oko, potem drugie i za chwilę słyszę:

-STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE ŻYJE NAM. STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE ŻYJE NAM! JESZCZE RAZ JESZCZE RAZ NIECH ŻYJE ŻYJE NAM! NIECH ŻYJE NAM!-śpiewali wszyscy.

-A kto? -woła Christian.

-ANA! -wołają. Patrzę się w ten sufit jak pojebana, łzy wypełniły moje oczy, delikatnie się podniosłam myśląc, że to sen, ale nie.. Wszyscy byli... Christian, Mama, Chris, Tessa, Kate.....z niej się nie ciesze, Mary, Taylor. Patrzę się na Christiana, trzyma w ręku tort. Pokazuje gest głowa, żebym podeszła. Delikatnie wstaje i idę w kierunku tortu. Co chce sobie marzyć?

-Wypowiedz życzenie słonko. -szepcze mama.

-Pragnę....-być z Christianem i aby moje życie w końcu było idealne. Dmuchanęłam świeczki za pierwszym razem, wszystkie...

-No tak dziewczyna oddycha pełna piersią. -mówi Chris, a ja się śmieje ze wszystkimi. Moje łzy same płynęły. Christian oddał tort Mary i zeszła go zapewne kroić. Przytulił mnie mocno i  pocałował w usta! Wręczył mi jakieś srebrne opakowanie.

-Nie musiałeś...-szepcze.

-Otwórz. -mówi. Otwieram perfekcyjnie zapakowane pudełko, otwierając go od razu zauważam naszyjnik i bransoletkę. Wyciąga naszyjnik i zapina mi go na szyi. Ma zimne palce. Podziwiam zawieszke, można ją chyba otworzyć, delikatnie przy niej majstruje żeby jej nie zniszczyć i się otwiera, a w nim..

-Christian...-szepcze i go tule. To jest na pokaz czy naprawdę mu na mnie zależy? Dostałam od wszystkich prezenty, podziekowalam. Zostawili mnie sama, żebym się mogła ogarnąć. Mam nadzieje, ze nikt nie zauważył blizn.. Biorę fluid i tuszuje rany. Wychodząc z łazienki czeka na mnie Christian.

-Wyglądasz cudownie.-podziwia mnie.

-Przestań, bo w to uwierzę. -śmieje się z niego. Dzwoni mu telefon, patrzy się na ekran i go rozłącza. -Kto to? -pytam się przeglądając ciuchy.

-Z pracy, dzisiaj ty jesteś ważna. -mówi podziwiając mój tylek.

-Tak, a później mnie zerżniesz za stracone miliony.-śmieje się, znajduje jego koszule i zakładam spódniczkę.

-No nie powiem, mam dziką ochotę to zrobić. -mruczy drapiac się po brodzie.

-Chodźmy, bo stwierdza, że naprawdę to robimy.-uśmiecham się do niego, dlaczego te perwersyjne słowa działają na moje krocze? Kompletnie tego nie rozumiem.

-Ja idę, nie chce żebyś czuła się niezręcznie przy mnie.-mówi nadal siedząc na łóżku. Odwracam się delikatnie na pięcie.

-Co? Jak to IDZIESZ. Chce żebyś został ze mną. -mówię załamana, zauważa to, że zbiera mi się na płacz. Przytula mnie.

-Kobieto, dlaczego jestem na każde Twoje zawołanie. -szepcze w moja głowę.

-Ponieważ mnie kochasz.-mówię szczęśliwa dając mu buziaka w policzek.

-A ty?-woła za mną gdy zbiegam ze schodów.

-Wyjdzie w praniu! -wołam i wchodzę do gości.

Pojmiesz po co żyjesz #1✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz