Grey
-Jennifer co ty tu robisz? -warcze.
-No co, przyszłam do twojej dziewczyny. -cmoka.
-Ochrona! -wołam. -Proszę ja zabrać i więcej nie wpuszczać. -warcze gdy przychodzą. Zabierają ja.
-A teraz zapraszamy tych co zostało jeszcze pieniędzy! Zaraz zaczniemy licytacje. -mówi mama. -Pieniądze, która każda pani dostanie, przeznaczy je na własną wybrana fundacje. Dzięki wam zebraliśmy 2,5 miliona złotych. Dziękujemy! -wzruszona bije brawo razem z innymi. -Zapraszam na środek gwiazdy wieczoru. -dodaje i schodzi ze sceny. Ktoś włączył muzykę... Renegades, ulubiona Any..
Po 30 minutach dochodzą do mojej siostry.-Seksowna, taneczna i śmiała 22 latka. -mówi jakiś gościu.
-100 tys! -woła jakiś typ.
-100 tys pan z numerem 34, kto da więcej?
-300!
-300 tys pan z numerem 98, kto da więcej?! 300 tys po raz pierwszy, drugi..trzeci... zlicytowane! -krzyczy. Lena wchodzi na pierwsze miejsce w liczbie cen. Jak zawsze.
-A teraz ostatnia pani! Przepiękna sportsmenka, również taneczna i rozmowna!
-400 tys! -ktoś woła z rogu. Patrzę się w tamtym kierunku, Harrison. Chce ją, dostałem list. Chce mi ją odebrać z firmy.
-400 tys pan z numerem 123 kto da więcej?
-600 tys. -podnoszę rękę.
-Pan z numerem 3 daje 600 tyś!
-800!
-800 tys ponownie pan z numerem 123! Cóż za walka i emocje!
-milion! -znowu podnoszę rękę. Nie ma tyle, wydał większość na licytacje.
-milion po raz pierwszy, drugi, trzeci! -woła. Lena przytula Ane, nie wie, że to ja. W sumie i dobrze, patrzę na listę, mój cukierek jest pierwszy. Podchodzę do Harrisona.
-Och Christian, jesteś wstanie wydać na nią każdy milion..-cmoka.
-Nie dostaniesz jej jasne? -warcze.-Odczep się od niej.-odchodzę do niego i idę pod scenę.
-Pan z numerem 3?-pyta się ten sam facet.
-Tak.-kwituje czek i idę po Ane.
-To ty? -pyta się przerażona. -Wydałes tyle pieniędzy... Oddam ci je....-mówi.
-Są twoje, przeznacz je na swoj szpital, wiem , że tego chcesz. -mówię przytulajac ja.
-Dziękuję. -szepcze.
-Nie jesteś Głodna? -pytam się.
-Troszkę, ale chcę najpierw z tobą zatańczyć wolnego. -mówi zadowolona i idzie na parkiet. Walk właśnie leci. Wtulila się we mnie i lekko się buja. O nie, jeśli myśli, że tak ze mną przetanczy to się myli. Przy refrenie obrocilem ja w piruet, za piszczala. Od razu nabrała rumieńców. Znowu przyblizylem ja do siebie, może ona w disco wymiata, ale w wolnych to ja tu mam pole do popisów. Po skończonym tańcu kłania się, a ja całuje jej łapkę.
-A teraz idziemy jeść. -mówię biorąc jej rękę pod moją.
-Oczywiście, skąd... jak... umiesz tańczyć tak znakomicie? -dyszy. Dałem jej wycisk.
-Lata praktyki chodzenia na takie zabawy i prywatne tańce. -odpowiadam całując ja w głowę. Wychodzimy z namiotu i podążamy do kiedyś mojego domu.
-Czyj to dom? -podziwia kolosalna budowę.
-Moich rodziców. -mówię niezwruszony.
-Jejciu. -szepcze zawstydzona.
-Pokaże ci swój pokój jak zjesz. -mówię łaskocząc ja w zebra. Ona się śmieje.
-Masz tam pewnie jakieś lalki porno.- śmieje się ze mnie. Fukam i otwieram jej drzwi. Patrzy się bardzo zdziwiona, pewnie myśli, że marnują pieniądze jak ja.
-Lalkę porno juz mam jedna.-mrucze łapiąc ja za tyłek.
-Spadaj. Gdzie jest kuchnia?-pyta się idąc przed siebie.
-Tu skręcić trzeba w prawo.-mówie jak GPS.
-Dziękuje.-usmiecha się.-Masz wino?-pyta się po chwili.
-Myślę, że tata gdzieś tu ma. Zaraz poszukam, idź coś weź do jedzenia, bo mi zejdziesz.-mówie i schodze na dół. Wybieram najlepsze wino i wchodzę szybko na górę. Widzę Ane, która wyciąga kurczaka.
-Tez chcesz?-pyta sie patrząc jak otwieram wino.
-Trochę.-mówie i wyciągam szklanki, śmieje się ze mnie.-No co? Chyba, ze chcesz w kuflach od piwa-śmieje się.
-Wolała bym kieliszki, ale skoro chcesz żebym od razu odleciała.-śmieje się znowu.
-Oj przestan Ana!-dokuczam jej.-Zawsze znajdziesz pesymistyczne ale -pokazuje mi język.
-Twoja mama gotuje?-pyta się gdy próbuje kurczaka.
-Taa... jak ma czas, to znaczy kiedyś miała go więcej, ale teraz szpital, dyżury zmęczona jest.-mówię pijąc wino. Idzie w moje ślady, od razu wykrzywia twarz.-Co?-śmieje się.-Za gorzki?-pytam sie, ona kiwa głową popijając woda z kranu.-Dosypie ci cukru trochę, chyba ci nie zaszkodzi.-mówie szukając cukru.
-A masz cos mocniejszego?-dopytuje.
-Ana...co ty kombinujesz-pytam wrzucając kostkę cukru do jej szklanki.
-A bo ja wiem, mam ochotę się napić.-mówi oblizujac wargi.
-Oczywiście, mogę dac ci kieliszek czystej,ok?-pytam się otwierając lodówkę. Kiwa głową..Jest już pod chmielona.
-Christian..-woła. Wchodze do pokoju ona leży uśmiechnięta.-Masz jakiś film?-ziewa.
-Chyba tak...-szperam po szafkach, a po chwili dostaje po dupie.-EJ no!
-No co-smieje się z nogami w górze.-Wiesz co... Chciałabym spróbować.-szepcze zawstydzona.
-Czego?-pytam się zdziwiony.
-No wiesz....-szepcze z jeszcze większym burakiem.
-Seksu?-dusze w sobie śmiech i radość.
-Oj no tak...-warczy.
-Jesteś pijana.-zauważam
-I co z tego, kochajmy się.-mówi ściągając sukienkę.
-Mogę dac ci pierwszy orgazm, ale nic więcej.-mowie uparcie. Chociaż chetnie bym to zrobił, ale będzie mi wdzięczna za to.
-Tzn?-uśmiecha się zalotnie.
-To znaczy że zaraz moje palce zrobią ci kosmos.-mrucze i wchodze na łóżko. Ona chichocze i oddaje się przyjemności.
![](https://img.wattpad.com/cover/58957539-288-k835413.jpg)
CZYTASZ
Pojmiesz po co żyjesz #1✔
FanfictionAna - perfekcjonistka z własnymi zasadami, Christian - bogaty, dążący do celu po trupach biznesmen. Dwa różne światy, które ciągnie do siebie chemia. Czy Ana zostanie na zawsze przy Christianie? Następna część →→ Chcę żebyś wróciła Update 25.0...