Rozdział 15

978 49 1
                                    

Grey

-Jennifer co ty tu robisz? -warcze.

-No co, przyszłam do twojej dziewczyny. -cmoka.

-Ochrona! -wołam. -Proszę ja zabrać i więcej nie wpuszczać. -warcze gdy przychodzą. Zabierają ja.

-A teraz zapraszamy tych co zostało jeszcze pieniędzy! Zaraz zaczniemy licytacje. -mówi mama. -Pieniądze, która każda pani dostanie, przeznaczy je na własną wybrana fundacje. Dzięki wam zebraliśmy 2,5 miliona złotych. Dziękujemy! -wzruszona bije brawo razem z innymi. -Zapraszam na środek gwiazdy wieczoru. -dodaje i schodzi ze sceny. Ktoś włączył muzykę... Renegades, ulubiona Any..
Po 30 minutach dochodzą do mojej siostry.

-Seksowna, taneczna i śmiała 22 latka. -mówi jakiś gościu.

-100 tys! -woła jakiś typ.

-100 tys pan z numerem 34, kto da więcej?

-300!

-300 tys pan z numerem 98, kto da więcej?! 300 tys po raz pierwszy, drugi..trzeci... zlicytowane! -krzyczy. Lena wchodzi na pierwsze miejsce w liczbie cen. Jak zawsze.

-A teraz ostatnia pani! Przepiękna sportsmenka, również taneczna i rozmowna!

-400 tys! -ktoś woła z rogu. Patrzę się w tamtym kierunku, Harrison. Chce ją, dostałem list. Chce mi ją odebrać z firmy.

-400 tys pan z numerem 123 kto da więcej?

-600 tys. -podnoszę rękę.

-Pan z numerem 3 daje 600 tyś!

-800!

-800 tys ponownie pan z numerem 123! Cóż za walka i emocje!

-milion! -znowu podnoszę rękę. Nie ma tyle, wydał większość na licytacje.

-milion po raz pierwszy, drugi, trzeci! -woła. Lena przytula Ane, nie wie, że to ja. W sumie i dobrze, patrzę na listę, mój cukierek jest pierwszy. Podchodzę do Harrisona.

-Och Christian, jesteś wstanie wydać na nią każdy milion..-cmoka.

-Nie dostaniesz jej jasne? -warcze.-Odczep się od niej.-odchodzę do niego i idę pod scenę.

-Pan z numerem 3?-pyta się ten sam facet.

-Tak.-kwituje czek i idę po Ane.

-To ty? -pyta się przerażona. -Wydałes tyle pieniędzy... Oddam ci je....-mówi.

-Są twoje, przeznacz je na swoj szpital, wiem , że tego chcesz. -mówię przytulajac ja.

-Dziękuję. -szepcze.

-Nie jesteś Głodna? -pytam się.

-Troszkę, ale chcę najpierw z tobą zatańczyć wolnego. -mówi zadowolona i idzie na parkiet. Walk właśnie leci. Wtulila się we mnie i lekko się buja. O nie, jeśli myśli, że tak ze mną przetanczy to się myli. Przy refrenie obrocilem ja w piruet, za piszczala. Od razu nabrała rumieńców. Znowu przyblizylem ja do siebie, może ona w disco wymiata, ale w wolnych to ja tu mam pole do popisów. Po skończonym tańcu kłania się, a ja całuje jej łapkę.

-A teraz idziemy jeść. -mówię biorąc jej rękę pod moją.

-Oczywiście, skąd... jak... umiesz tańczyć tak znakomicie? -dyszy. Dałem jej wycisk.

-Lata praktyki chodzenia na takie zabawy i prywatne tańce. -odpowiadam całując ja w głowę. Wychodzimy z namiotu i podążamy do kiedyś mojego domu.

-Czyj to dom? -podziwia kolosalna budowę.

-Moich rodziców. -mówię niezwruszony.

-Jejciu. -szepcze zawstydzona.

-Pokaże ci swój pokój jak zjesz. -mówię łaskocząc ja w zebra. Ona się śmieje.

-Masz tam pewnie jakieś lalki porno.- śmieje się ze mnie. Fukam i otwieram jej drzwi. Patrzy się bardzo zdziwiona, pewnie myśli, że marnują pieniądze jak ja.

-Lalkę porno juz mam jedna.-mrucze łapiąc ja za tyłek.

-Spadaj. Gdzie jest kuchnia?-pyta się idąc przed siebie.

-Tu skręcić trzeba w prawo.-mówie jak GPS.

-Dziękuje.-usmiecha się.-Masz wino?-pyta się po chwili.

-Myślę, że tata gdzieś tu ma. Zaraz poszukam, idź coś weź do jedzenia, bo mi zejdziesz.-mówie i schodze na dół. Wybieram najlepsze wino i wchodzę szybko na górę. Widzę Ane, która wyciąga kurczaka.

-Tez chcesz?-pyta sie patrząc jak otwieram wino.

-Trochę.-mówie i wyciągam szklanki, śmieje się ze mnie.-No co? Chyba, ze chcesz w kuflach od piwa-śmieje się.

-Wolała bym kieliszki, ale skoro chcesz żebym od razu odleciała.-śmieje się znowu.

-Oj przestan Ana!-dokuczam jej.-Zawsze znajdziesz pesymistyczne ale -pokazuje mi język.

-Twoja mama gotuje?-pyta się gdy próbuje kurczaka.

-Taa... jak ma czas, to znaczy kiedyś miała go więcej, ale teraz szpital, dyżury zmęczona jest.-mówię pijąc wino. Idzie w moje ślady, od razu wykrzywia twarz.-Co?-śmieje się.-Za gorzki?-pytam sie, ona kiwa głową popijając woda z kranu.-Dosypie ci cukru trochę, chyba ci nie zaszkodzi.-mówie szukając cukru.

-A masz cos mocniejszego?-dopytuje.

-Ana...co ty kombinujesz-pytam wrzucając  kostkę cukru do jej szklanki.

-A bo ja wiem, mam ochotę się napić.-mówi oblizujac wargi.

-Oczywiście, mogę dac ci kieliszek czystej,ok?-pytam się otwierając lodówkę. Kiwa głową..Jest już pod chmielona.

-Christian..-woła. Wchodze do pokoju ona leży uśmiechnięta.-Masz jakiś film?-ziewa.

-Chyba tak...-szperam po szafkach, a po chwili dostaje po dupie.-EJ no!

-No co-smieje się z nogami w górze.-Wiesz co... Chciałabym spróbować.-szepcze zawstydzona.

-Czego?-pytam się zdziwiony.

-No wiesz....-szepcze z jeszcze większym burakiem.

-Seksu?-dusze w sobie śmiech i radość.

-Oj no tak...-warczy.

-Jesteś pijana.-zauważam

-I co z tego, kochajmy się.-mówi ściągając sukienkę.

-Mogę dac ci pierwszy orgazm, ale nic więcej.-mowie uparcie. Chociaż chetnie bym to zrobił, ale będzie mi wdzięczna za to.

-Tzn?-uśmiecha się zalotnie.

-To znaczy że zaraz moje palce zrobią ci kosmos.-mrucze i wchodze na łóżko. Ona chichocze i oddaje się przyjemności.

Pojmiesz po co żyjesz #1✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz