Rozdział 3

814 100 14
                                    

Nigdy jeszcze nie wyjeżdżałam z Kapitolu, zawsze odrobinę mnie to przerażało, że będę tak dlatego od domu.  Ciągle powtarzam sobie, iż wyjeżdżam tylko na kilka dni, jednak i tak czuję się nieco nieswojo. Postanawiam zrezygnować z posiłku, informuję o tym służącego i przy okazji zamawiam kawę, gdy ją dostaję zamykam drzwi na klucz aby mieć pewność, że nikt nie wejdzie. W końcu mogę zdjąć swoją perkę, którą zaczęłam  nosić kilka lat temu, ponieważ  jako dziecko uległam groźnemu wypadkowi po, którym została mi dość duża blizna, nikt nawet w Kapitolu nie był w stanie jej usunąć. Co prawda z biegiem lat blizna stała się już prawie niewidoczna, jednak i tak wolę ją ukrywać. 

Zaczynam przeglądać listę uczestników tegorocznych dożynek, w tym roku jest ich pięćset osiemnaścioro, próbuje zapamiętać jakiekolwiek imiona i nazwiska lub, chociaż wiek czy liczbę wpisów, nie mogę się jednak  na niczym skupić, jutro wszystko musi pójść idealnie tylko o tym mogę teraz myśleć.

***

Rano, podczas śniadania, po raz ostanie przypominam sobie wszystkie informacje dotyczące Dystryktu Dwunastego.  Jego mieszkańcy zajmują się wydobywaniem węgla, od około pięciu lat burmistrzem jest tam nijaki  George Undersee, który jest chyba jednym z najmłodszych burmistrzów w całym Panem.  Dwunastka doczekała się jedynie dwóch zwycięzców, jeden nazywał się Robert Smith umarł jakieś trzydzieści lat tamu, jego Igrzyska zapewne pamiętają jedynie najstarsi mieszkańcy Dystryktu, drugi nazywa się Haymitch Abernathy ma on dwadzieścia osiem lat  i wygrał on drugie Ćwierćwiecze Poskromienia. Pamiętam jego Igrzyska, miałam wtedy siedem lat i dość mocne wrażenie wywołała na mnie jego finałowa walka, dziwię się, że w telewizji nigdy nie widziałam jej powtórki.  Nagle pociąg gwałtownie hamuje, to oznacza, że dotarłam już do Dwunastego Dystryktu. Biorę swoją torebkę i wychodzę na zewnątrz, tam czeka już na mnie samochód, który ma mnie zawieść pod Pałac Sprawiedliwości, kierowca bez słowa otwiera mi drzwi uśmiecham się grzecznie jednak również nic nie mówię. Po około dziesięciu minutach docieram na miejsce, od wszechobecnego kurzu i pyłu zaczynają łzawić mi oczy nie mam pojęcia jak ci  ludzie mogą tu mieszkać.  

- Witam panno Trinket - podchodzi do mnie wysoki mężczyzna w eleganckim garniturze - nazywam się George Undersee i jestem burmistrzem tego Dystryktu, miło mi panią poznać. 

- Mi również miło pana poznać - odpowiadam sztywno - bardzo się cieszę, że mogę tutaj być. 

Burmistrz uśmiecha się lekko po czym zaprasza mnie do swojego gabinetu, i rozpoczynamy przygotowania do tegorocznych dożynek. Najpierw wyjmuję pierwszą część dokumentów, z których będę musiała się rozliczyć z głównym organizatorem, dotyczą one najmniejszych czynności. Ten plik do podpisania teraz dotyczy tego, iż stawiłam się w Dwunastce oraz tego, że karteczki służące do losowania zostały dostarczone w stanie nienaruszonym. Burmistrz po raz ostatni raz  przegląda czy lista uczestników w dożynkach jest kompletna, wiem, że pomyłka jest praktycznie nie możliwa jednak procedury wymagają  aby to wszystko posprawdzać, następnie przychodzi jeden ze strażników pokoju, aby włożyć karteczki z nazwiskami do dużych, szklanych kul stojących przed Pałacem Sprawiedliwości. Do rozpoczęcia dożynek zostało pół godziny, ludzie zaczynają się już zbierać na placu, w końcu pojawia się jedyny żyjący zwycięzca z Dwunastego Dystryktu i mentor tegorocznych Trybutów, Haymitch  Abernathy.

- Witam - podchodzę do niego aby się przedstawić - Nazywam się Effie Trinket i jestem nową opiekunką.

-  Abernathy - mówi, ściskając moją wyciągniętą dłoń -  Haymitch  Abernathy, mentor...niestety. Widzę, że Jane w końcu dostała ten swój wymarzony awans i nareszcie przestanie w kółko o tym gadać...

Nie przypominam sobie żadnej Jane z tegorocznego spotkania opiekunów, jednak zanim zdążę o tym powiedzieć wybija godzina czternasta  co jest równoznaczne z rozpoczęciem się dożynek, więc idziemy zająć swoje miejsca.  

  Burmistrz Undersee  wychodzi na mówię i przedstawia historię Panem oraz pokrótce wyjaśnia zasadny Igrzysk. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że od Haymitcha dość wyraźnie czuć jakimś tanim alkoholem, lekko marszczę nos mając przy tym nadzieję, że kamery tego nie uchwycą, aby czymś się zająć obserwuję ludzi, którzy przybyli na plac. Wszyscy mają odświętne ubrania jednak są one jakby pozbawione jakiekolwiek koloru, przy nich moja jaskrawoczerwona sukienka wydaje się wręcz nie na miejscu, gdy burmistrz kończy swoje przemówienie  w końcu nadchodzi moja kolej. 

- Witajcie - mówię - Wesołych Głodowych Igrzysk! I niech los zawsze Wam sprzyja! 

Po raz kolejny rozglądam się po przybyłych, część z nich patrzy się na mnie spode łba, jednak postanawiam nie wychodzić z roli. 

-Nazywam się Effie Trinket - kontynuuje- i będę miała zaszczyt przeprowadzać dożynki w waszym Dystrykcie.

Nie oczekiwałam jakiegoś wielkiego powitania, jednak na pewno nie spodziewałam się całkowitej obojętności ze strony tych ludzi.

- A teraz czas na losowanie, damy mają pierwszeństwo.

Robię kilka kroków do szklanej kuli w, której znajdują się nazwiska dziewcząt, wkładam do niej rękę i wyjmuje karteczkę, która znajduje się na samym spodzie 

-  Rachel Jones - wyczytuję gdy wracam przed mikrofon. 

Przez plac przetacza się cichy szmer, szukam wzrokiem dziewczyny, którą przed chwilą wylosowałam jednak nikt nie idzie.

- Rachel Jones - powtarzam 

W końcu widzę drobną dziewczynę, przeciskającą się w moją stronę, ma blond włosy oraz bladoróżową sukienkę. 

- A teraz pora na panów - wyczytuję gdy Rachel staje przy mnie. 

Kolejną karteczkę, dla przeciwieństwa, wyjmuję  z samego wierzchu.

- James Grant - oznajmiam.

Na scenę wchodzi wysoki chłopak, również blondyn widzę, że ma łzy w oczach jednak stara się je  ukryć. 

Burmistrz odczytuje traktat o zdradzie, Rachel i Peter ściskają sobie dłonie, oboje patrzą sobie w oczy jakby próbowali przekazać sobie jakąś wiadomość jednak przerywają im pierwsze dźwięki hymnu państwowego. Na koniec zaprowadzam Rachel i  Jamesa do Pałacu Sprawiedliwości, gdy tylko przekraczają jego próg  oficjalnie stają się tegorocznymi Trybutami. 

Niech los zawsze Wam sprzyjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz