Rozdział 2 - Nadzieja

1K 100 26
                                    

Rin spacerował ulicami miasta w poszukiwaniu odpowiedniej maski. Potrzebował takiej, która zasłoniłaby mu całą twarz i włosy, a także zmieniła głos. Niestety jedyne, jakie pasowały do opisu, to maski gazowe, a był pewien, że z taką maską raczej nie znajdzie żadnych przyjaciół. Wątpił, czy w ogóle uda mu się jakichś znaleźć, ale chciał zwiększyć swoje szanse do maksimum. W jego miasteczku nie ma wielu sklepów, w których można znaleźć tego typu rzeczy, tracił więc nadzieję. Szedł właśnie do ostatniego miejsca, jakie przyszło mu do głowy znajdującego się na drugim końcu miasta.
Wszedł do niewielkiego budynku i skierował się do alejki z akcesoriami na imprezę. Jego wzrok przykuły kolorowe maski na oczy. Obok, na wieszaku, wisiały, tradycyjnie, maski gazowe, a obok...

***

Rin szedł w kierunku sierocińca, szczęśliwy ze swojego nowego nabytku, gdy przypomniało mu się, że właściwie nie wie, kiedy odbędzie się bal. Szczęśliwie, nagle zobaczył te same dziewczyny, które podsłuchał w lesie. Szybko schował się za jakimś domem i słuchał.
- ...kota. Mogłabym go przytulać i się z nim bawić - mówiła jedna z dziewczyn. Rin po głosie rozpoznał Liz.
- Koty drapią, chowają się i wszędzie sikają - stwierdziła sceptycznie Sakura. - Ja wolę świnki morskie. Są takie małe i słodziutkie.
- A ja najbardziej chciałabym mieć psa. Są posłuszne i wierne. I takie piękne... Najładniejsze husky - opowiadała Megumi.
- Husky? Ja tam wolę słodziutkie jorki, albo chihuahua - powiedziała Sakura.
Rin stwierdził, że nie mówią o niczym na temat imprezy i zrezygnowany zaczął się wycofywać. Nagle usłyszał:
- Nie mogę doczekać się balu... - westchnęła Liz.
- Ja też... Chciałabym, żeby już było jutro... - zgodziła się Sakura.
- Miałyśmy nie mówić o tym głośno! - upomniała je szeptem Megumi.
Rin nie słuchał dalej. Oddalił się od dziewczyn i ponownie ruszył w stronę sierocińca. "Już jutro..." - myślał Rin. "Muszę się przygotować."

***

Następnego dnia Rin uważnie obserwował wychowanków sierocińca. Nie wiedział, o której godzinie zaczyna się impreza. Koło godziny szesnastej, dzieci wydawały się bardzo poruszone. Rin domyślił się, że niedługo się zacznie. Poszedł do swojego pokoju i przebrał się w swój strój. Czekał jeszcze z pół godziny w pokoju i powoli wyszedł, pilnując, żeby nikt go nie zobaczył.
Gdy był w połowie drogi do sali gimnastycznej, zobaczył jakąś dziewczynę, również się skradającą. Gdy odwróciła się w jego stronę, zobaczył błękitno-czarną maskę zakrywającą jej połowę twarzy. Miała na sobie skromną, błękitną sukienkę wiązaną w pasie, czarne bolerko i dwie czarne bransoletki. Jej włosy były ciemnobrązowe, lekko falowane i sięgały jej do pasa. Przez dziurki w masce zobaczył duże złote oczy, patrzące na niego niepewnie.
Po chwili dziewczyna odwróciła się i bez słowa pobiegła na bal. Po chwili Rin powoli ruszył za nią.

**********

Wiem, wiem, strasznie krótkie, ale zależało mi na tym, żeby bal zaczął się nowym rozdziałem.
Rozdział dedykuję osobom, dzięki którym przetrwałam (i to jeszcze z uśmiechem na ustach!) wybuchy gniewu mojej mamy i brata spowodowanych nadchodzącą 18-stką mojego 'kochanego braciszka', a dokładniej szukaniem muzyki na tę imprezę.
Dziękuję osobie, która jako pierwsza skomentowała moje opowiadanie (vani010400 się nie liczy xD)
Wistikana <3
Dziękuję osobie, która skomentowała jako druga, osobie, na której krytykę miałam nadzieję się natknąć
Ecleette :-*
Dziękuję dwóm osobom, których komentarze przeczytałam w tym samym czasie i które zmieniły paskudny dzień w dzień tak wesoły, że nawet zmywając naczynia (czego nienawidzę), miałam na twarzy wyszczerz
IwonaWilk
i
Arya_Green
Dziękuję również osobie, która mile skomentowała wczoraj moje wypociny
Aga88888888
I ostatnie podziękowanie dla osób, które dały gwiazdkę, ale nie skomentowały. Was też widzę ;)

Kocham was wszystkich i do napisania!
naticzer

Błękitna BestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz