Rozdział 8 - Czyli to tak umrę?

678 72 76
                                    

Bosz... jakie tytuły... Najpierw Śmierć, teraz znowu o umieraniu...
Chyba pójdę do psychologa -.-
Albo może właśnie nie...? Wtedy zorientują się, że z moją psychiką jest mocno nie tak... xD

*********

Pięciolatek trzymał rękę uniesioną, gotową do zadania ciosu. W jego oczach widać było desperacką walkę o władzę nad kończynami.
Jego ręka szybko opadała w stronę serca Megumi.
Dziewczynka zacisnęła powieki.

Dłoń Rina, rozpędzona, znajdowała się centymetry od jej klatki piersiowej, gdy udało mu się odepchnąć się nogami, wpadając na jeden z roztrzaskanych stołów. Poczuł gęstą ciecz spływającą mu po głowie i karku. Jego wzrok się zamglił. Stracił przytomność.

***

Gdy Rin się obudził, znajdował się w jakimś jasnym pokoju. Zdezorientowany, próbował sobie przypomnieć, co się stało. Wtedy go oświeciło. Świetlica, ochrona, śmierć... I krew... Dużo krwi... Pamiętał, że, gdy wbił rękę w ciało mężczyzny, poczuł na skórze ostatnie uderzenia jego serca. Zrobiło mu się niedobrze.
Nagle przypomniał sobie Megumi. Pamiętał, że go przepraszała, a on prawie ją zabił. Nie pamiętał jednak, co było dalej. Ogarnęła go panika. Co, jeśli jednak coś jej zrobił? Co, jeśli... Nie! Chłopiec nie mógł sobie pozwolić na takie myśli. Na pewno żyje. Nie zabiłby jej... Chyba...
Zerwał się z łóżka, lecz uświadomił sobie, że właściwie nie wie, gdzie jest. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Było malutkie, mniejsze, niż jego pokój w sierocińcu. Właściwie, było w nim jedynie łóżko i biurko z szufladami.
Ruszył w stronę drzwi i pociągnął za klamkę. Zamknięte. Zaklął cicho. Musiał, po prostu musiał wiedzieć, czy z Megumi wszystko w porządku. Była jego jedyną przyjaciółką. Nawet, jeśli mu nie ufała...
Odsunął się od drzwi, żeby wbiec na nie z całej siły. Nawet nie drgnęły. Gdy nie ma tych swoich ataków, jest jedynie nieco silniejszy od przeciętnego dorosłego. Ogarnęła go frustracja, która dość szybko zmieniała się w złość. Musiał zobaczyć się z Megumi, a te głupie drzwi mu przeszkadzały.
Nietrudno się domyślić, co było potem... Rin, z nową mocą i brakiem kontroli po raz drugi spróbował wyważyć drzwi. Te jednak nie chciały ustąpić, więc chłopiec wziął łóżko i wykorzystał je jako taran. Udało mu się wyrwać drzwi z zawiasów, ukazując biały korytarz.
Niestety, Rin nadal był pod wpływem ataku złości, więc, gdy zobaczył mężczyznę w białym kitlu, wychodzącego zza zakrętu, zaatakował go. Nieszczęśnik za późno zauważył chłopca i nie zdążył zareagować. Powalony na ziemię, stracił przytomność.
Rin pobiegł w stronę z której wyszedł nieprzytomny. Nie doszedł daleko, gdy spotkał kolejnego mężczyznę, podobnie ubranego, co poprzedni. Ten jednak trzymał w ręku coś jakby pistolet. Wystrzelił w chłopca, który instynktownie zrobił unik. W ścianie, w miejscu, w którym przed chwilą znajdowała się jego głowa, wbita była strzykawka. Rin zaczął biec w stronę przeciwnika, z powodzeniem unikając pocisków. W jego stanie był o wiele szybszy od pistoletu. (takiego na strzykawki, kul by nie wyprzedził xD) Sam strzelec ledwo nadążał za nim wzrokiem. Pięciolatek szybko znalazł się przy mężczyźnie i pozbawił go przytomności. Na szczęście, był zbyt skupiony na ucieczce, żeby zabijać.
Biegł dalej labiryntami korytarzy, natrafiając czasem na jakiegoś człowieka z pistoletem lub bez. Wszystkich zmusił do ucięcia sobie drzemki.
W końcu natrafił na schody w górę, a na ich szczycie na podwójne drzwi wyjściowe. Były otwarte, więc jedynie popchnął je i znalazł się w środku lasu. Złość mu minęła.
Rozejrzał się ostrożnie. Rin dobrze znał jego las, więc szybko się zorientował po wilgotności i gatunkach drzew, że jest na północny wschód od jego miasteczka.
Już miał przejść do określania kierunku, gdy zorientował się, że nie jest sam. Naprzeciwko niego stał mężczyzna. W przeciwieństwie do reszty spotkanych dzisiaj, nie miał kitla. Nieznajomy patrzył na niego wrogo. Chłopiec poczuł strach. Jeśli teraz go złapią, raczej nieprędko zobaczy, czy Megumi jest cała i zdrowa. Po raz pierwszy w życiu z własnej woli spróbował zaczerpnąć trochę swojej mocy.
Ogarnęła go nienawiść. Przypomniały mu się te wszystkie chwile samotności. Poczuł wszystkie złe myśli i uczucia, które od zawsze próbował stłumić. Polanę widział, jak przez mgłę.
Mężczyzna patrzył na niego beznamiętnie. Wydawał się być pewny siebie. Rin skoczył na niego, szybciej, niż kiedykolwiek. Nieznajomy błyskawicznie uchylił się przed ciosem i uderzył chłopca w brzuch. Cios był tak mocny, że wypompował całe powietrze z jego płuc. Upadł bezwładnie. Gdy znów mógł oddychać, wstał powoli. Jego wzrok był dziki. Chłopiec ociekał nienawiścią. Mężczyzna wymierzył mu jeszcze jeden niesamowicie silny cios w polik po czym złapał upadającego chłopca z koszulkę i przycisnął do najbliższego drzewa.
Cała złość Rina momentalnie opadła. Wpatrywał się z przerażeniem, jak jego przeciwnik wyciągnął nóż przytroczony do pasa i pewnym ruchem wbił go w brzuch pięciolatka. Pojawiła się krew... Przerażająco dużo krwi. Jego wzrok przesłoniła mgła. "Czyli to tak umrę?" - pomyślał. Opadł na kolana.

**********

Hehehe... Polsat część druga xD
Czekam na pochodnie i widły pod oknem xD
Dobra, tym razem wiadomo, że nie zabiję głównej postaci. Nie jestem taka...
Ale kto wie, co się stanie? Jak Rin przeżyje...? Kim jest tajemniczy człowiek...?
Tylko ja to wiem! Muahahaha!!! XD

Matao, mina! :D
naticzer

Błękitna BestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz