Rozdział dedykuję każdemu, kto czyta moje opowiadanie ╰(*'︶'*)╯
Gdyby nie wy, nie miałabym motywacji i nie napisałabym, i vani010400 by mnie zabiła xD**********
Gdy Rin wszedł na salę, z wrażenia przystanął. Widział ją już kilka razy, ale nigdy w czasie imprezy.
Sala gimnastyczna była dwa razy większa, niż świetlica. Jej wielkość można porównać do dwóch boisk do siatkówki. Normalnie była dobrze oświetlona, z prawej strony były różne rekwizyty i inne pomoce, a z lewej było pusto. Dziś jednak wszystkie rzeczy zostały gdzieś przeniesione, a na ich miejsce zostały ułożone stoły, na których były picia, słodycze, owoce i przekąski. Lewa strona pełniła funkcje parkietu. W całej sali było ciemno. Jedyne źródło światła stanowiły kolorowe migające światła przyczepione do sufitu i równie kolorowe lampy postawione na stołach, zapewne, żeby dzieci się nie pozabijały i żeby całe jedzenie i picie nie znalazło się na podłodze.
Najbardziej jednak uwagę Rina przykuło coś, czego nigdy wcześniej nie widział. Wszyscy w sali byli szczęśliwi i wyluzowani. Rozmawiali głośno i co chwilę ktoś się śmiał. Chłopiec jeszcze chyba nigdy nie czuł takiej swobodnej atmosfery.Onieśmielony, usiadł przy jednym ze stołów i tylko patrzył. Po chwili ktoś do niego podszedł. Rin zauważył, że to ta sama dziewczynka, którą spotkał na korytarzu.
- Cześć - powiedziała niepewnie. Rin po głosie poznał, że to jedna z dziewczyn, od których dowiedział się o balu, Megumi.
- Cześć - odpowiedział jeszcze mniej pewnie. Pierwszy raz rozmawiał z dziewczyną. Nie wiedział, co powinien zrobić, co powiedzieć.
- Chyba naprawdę lubisz bale maskowe. - Megumi uśmiechnęła się. - Fajny kostium.
- Oh, dzięki. - Rin spojrzał na swój strój rycerza przez szpary w hełmie. - Przypadkiem zobaczyłem w sklepie i pomyślałem, "Czemu nie?" - skłamał. Nie chciał mówić, że wybrał go, żeby nikt nie dowiedział się, kim jest, bo bał się, że dziewczyna będzie próbowała się dowiedzieć.
- Do twarzy ci w nim - zażartowała. Po krótkiej chwili, gdy zrozumiał żart, Rin zaśmiał się, po raz pierwszy od bardzo dawna.***
- Musimy sobie wymyślić ksywki! - powiedziała nagle Megumi.
- Co? - spytał Rin. Rozmawiali już od dłuższego czasu. Dla Rina to był najszczęśliwszy dzień w życiu. Bał się jednak, że Megumi może dowiedzieć się, kim jest i odwrócić się od niego. Ale, póki co, starał się tym nie przejmować.
- Ksywki! Musimy jakoś się do siebie zwracać, nie? Chyba, że chcesz już się podzielić naszymi imionami... Ja wolałabym jeszcze z tym zaczekać, ale...
- Nie! - zaprzeczył szybko. - Nie trzeba... To... Jaką chcesz ksywkę?
- Ty mi wymyślisz! A ja wymyślę tobie.
- Okej... Eeeee... Ty pierwsza! - Rin nigdy nie miał przyjaciół, więc nie wiedział, co ma wymyślić.
- Hmm... Może...
Nagle podszedł do nich jakiś chłopak w masce gazowej.
- Hej ty, niebieska! - zawołał. Jego głos mówił, że nie ma dobrych intencji.
- Ja? - upewniła się Megumi. W jej głosie słychać było niepokój. Dyskretnie rozejrzała się w poszukiwaniu opiekuna, ale wszyscy akurat rozmawiali razem po drugiej stronie sali.
- Nie, Święty Mikołaj! - widać, że chłopak szuka zaczepki. Rin postanowił pomóc koleżance.
- Zostaw ją - powiedział spokojnie.
- Bo co? - spytał zaczepnie.
- Bo cię o to proszę.
- Ha! Wiesz kim ja jestem?! - najwyraźniej od początku szukał odpowiedniej chwili, żeby o to spytać. Rin parsknął.
- Jesteśmy na balu maskowym, geniuszu.
- Mam na imię... - zrobił pauzę. - Rin!
Tego się nie spodziewali. Megumi pisnęła że strachu i powoli się cofała. Rin o mało co się nie roześmiał. Zastanowił się chwilkę. Miał kilka opcji. Mógł się teraz przyznać, kim jest, wycofać się lub nie wycofywać się ale nie mówić prawdy. Zdecydował się na ostatnią opcję. Zrobił krok do przodu.
- Wiem, że nie jesteś Rinem - powiedział, bo nie mógł wymyślić nic lepszego.
- Niby skąd ta pewność?
Rin zrobił trzy kroki do przodu i zamachnął się zaciśniętą w pięść ręką. "Nie za mocno, nie za mocno, nie za mocno" - powtarzał w myślach. Głowa gnębiciela przechyliła się pod wpływem uderzenia... i niemal natychmiast wróciła na miejsce. Chłopiec zaczął się śmiać.
- To ma być cios? - spytał ciągle się śmiejąc. - Dziewczyny umieją lepiej!
Megumi wyglądała na przerażoną. Patrzyła na tę scenę z szeroko otwartymi oczami. Rin uśmiechnął się do niej, lecz przypomniało mu się, że dziewczyna tego nie widzi,a chciał ją jakoś pocieszyć. Uniósł więc rękę i pokazał kciuk do góry.
- Dopiero się rozkręcam - powiedział pewnym głosem.
Niby-Rin zaatakował go prawym sierpowym, Rin uchylił się i uderzył go w podbródek, nadał pilnując, żeby nie uderzyć za mocno, jednak wkładając w uderzenie znacznie więcej siły, niż poprzednio. Chłopak upadł na ziemię i stęknął z bólu. Rin ściągnął mu maskę. Spod niej wystrzelił na wszystkie strony długie, jak na chłopaka, blond włosy. Megumi cicho krzyknęła.
- Dan! Jak mogłeś?!
W tym samym czasie przyszła opiekunka.***
Po opowiedzeniu wszystkiego przez Megumi, która opowiadała, jakim 'bohaterem' był Rin, wychowawczyni wyprosiła Dana, dała mu karę i podziękowała Rinowi. Chciała, żeby powiedział, kim jest, żeby dać mu nagrodę za odwagę, ale Rin oczywiście odmówił.
- Herkules - powiedziała nagle Megumi.
- Co? - spytał zdezorientowany chłopak.
- Twoja nowa ksywka, a co myślałeś?
- Czemu Herkules?
- Bo to silny i odważny bohater, który zawsze broni słabszych!
Rin zarumienił się.
- To ty będziesz... - Rin myślał przez chwilę zanim wymyślił. - ...Heleną!
- Heleną? - dziewczynka wydawała się lekko zdezorientowana.
- Heleną, najpiękniejszą dziewczyną na świecie. - Im dłużej mówił, tym bardziej ściszał głos.
Na twarzy Megumi zakwitł rumieniec.**********
Dziękuję za przeczytanie, za miłe komentarze i gwiazdki! Mam nadzieję, że nie wyszło tak źle, jak mi się wydaje xD
Eto... Koffam was i do napisania!
Sayōnara, minna! :D
naticzer
CZYTASZ
Błękitna Bestia
FanfictionGłównym bohaterem powieści jest Rin, mieszkaniec sierocińca w małym miasteczku. Poznajemy go w wieku 5 lat. Jest bardzo samotny, nie ma przyjaciół i wszyscy go unikają. Dzieje się tak, ponieważ Rin jest nienaturalnie silny i nieco zbyt porywczy. Zda...