Część 1

75 9 4
                                    

- Rose wstawaj! - Usłyszała wołanie. Ale tylko nasunęła poduszkę na głowę i zlekceważyła głos dochodzący z dołu.
- Rose, córeczko wstawaj. Spóźnisz się do szkoły.
- Już wstaję! - Odkrzyknęła w końcu i mimo woli zmusiła się żeby wstać. Ubrała się. Ogarnęła włosy, zrobiła lekki makijaż i zeszła na dół.
- Co na śniadanie? - Zapytała, po czym usiadła.
- Naleśniki. - Odparła mama. Wychowywała ją samotnie. Jej ojciec zginął, gdy Rose była jeszcze małą dziewczynką. Dziś miała już 19 lat. Z mamą zawsze miała dobry kontakt. Mama była prawnikiem. Więc z kasą też nie było problemów. Rose była bardzo ładną dziewczyną. Miała długie czarne włosy, sięgające do pasa. Piękne piwne oczy oraz szczupłą sylwetkę. Zawsze świetnie dogadywała się z rówieśnikami. Nie sprawiała problemów. 
- Mamo, idę dziś na imprezę. - Powiedziała.
- Dobrze, do kogo? 
- Do Gabriela. 
- Dobrze, ale wróć przed 4.
- Dobrze, kocham Cię. - Szybko dokończyła śniadanie. Zarzuciła torbę na ramię i wyszła do szkoły. Po drodze dorównał do niej Gabriel. Był jej najlepszym przyjacielem od czasów podstawówki. Wysoki brunet o zielonych oczach. Świetnie się rozumieli, wspierali, pomagali. Byli jak rodzeństwo. 
- Będziesz dziś u mnie na imprezie? - Zapytał 
- Będę, przyjdę o 18. 
- Wspaniale. - Powiedział, po czym wbiegł do szkoły rzucając wcześniej jakiś komplement grupce dziewczyn. Rose poszła do klasy. Przywitała się ze znajomymi po czym zajęła miejsce obok swojej najlepszej przyjaciółki Emmy. Wyjęła książki do Religii. Zadzwonił dzwonek, do klasy wszedł ksiądz. 
- Będziesz dziś u Gabriela? - Zapytała Emma.
- Będę a Ty? 
- Też. 
- Proszę o ciszę - Powiedział ksiądz. - Kto z was wymieni mi 6 prawd wiary? 
W klasie zapadła cisza. 
- Nikt? W takim razie może sam wybiorę. Może Ty Rose. 
- Ja? Ale ja...... 
- No słucham. 
- Nie wiem. 
- Więc następnym razem skup się na lekcji. Dobrze, zapiszcie temat.
- Ej Rose. Rose... - Szepnął Paul. Chłopak siedzący za nią.  
- Co? - Odszepnęła  
- Będziesz dziś u Gabriela?
- Tak. 
- Rose - Usłyszała głos księdza. - Wstań. Czy masz nam coś do powiedzenia?
- Hmmm.... W zasadzie to tak.
- No to słuchamy. 
- Więc. Do wszystkich zainteresowanych, tak, będę dziś na imprezie u Gabriela. - W klasie było słychać lekkie śmiechy. 
- Tak, to z pewnością bardzo cenna informacja - Odparł ksiądz nie ukrywając sarkazmu - A może powiesz nam kto nauczył nas modlitwy Ojcze nasz. Hmm... ?
- Bóg.
- Nie. Jezus. Siadaj. 
- Chwilka, może i Jezus ale sam ksiądz uczył nas że Bóg jest wyznawany w Trójcy Świętej. Czyli trzech osobach boskich. Bogu Ojcu, Synu Bożym i Duchu Świętym. Czyż nie? Więc zgodnie z tym stwierdzeniem odpowiedź " Bóg " Jest jak najbardziej odpowiedzią na postawione mi pytanie. - Powiedziała łapiąc oddech. W klasie znów słychać było śmiech, tym razem głośniejszy. Mina księdza wskazywała na to że nie takiej odpowiedzi oczekiwał, a odpowiedź dziewczyny wyraźnie zbiła go z tropu. Lekkim skinieniem ręki kazał dziewczynie usiąść. Usiadła więc z uśmiechem na twarzy, zadowolona ze swojej odpowiedzi. Resztę lekcji zleciało bez upominania dziewczyny. Po wyjściu ze szkoły udała się do domu. Mamy nie było. Była w pracy. Zjadła obiad. Wzięła prysznic. Założyła biżuterie. Zrobiła make up i wybrała sukienkę. Po czym ułożyła włosy w dziwną fryzurę, która idealnie podkreślała piękno jej twarzy. Przeglądnęła się w lusterku " Cudnie "  Pomyślała i wyszła z domu. Gdy już dotarła na miejsce, przywitała się z kolegami z klasy i usiadła obok Emmy. Pijąc drinka obserwowała bawiące się towarzystwo. Aż nagle jej wzrok przykuło coś, a raczej ktoś. Ktoś kogo wcześniej nie widziała. Był to chłopak siedzący po drugiej stronie pokoju w otoczeniu kolegów. Miał czarne włosy wygolone po bokach głowy. Czarną kurtkę ze skóry i sprawiał wrażenie nieco starszego od niej. Wpadł jej w oko. Był przystojny. Zauroczyła się nim.
- Hej, hej Rose słyszysz mnie? - Nagle usłyszała głos.
- Tak Emmo, słyszę Cię.
- No więc?
- Co no więc?
- Czyli jednak nie słyszysz.
- Przepraszam, zamyśliłam się. O co pytałaś?
- Na kogo tak patrzysz?
- Zaraz wracam. - Wstała, odłożyła drinka i podeszła do Gabriela.
- Co tam? - Zapytał - Zatańczysz?
- Chętnie - Odpowiedziała. Tańcząc z nim odnosiła wrażenie że tajemniczy chłopak cały czas na nią spogląda.
- Kim jest ten chłopak? - Zapytała Gabriela
- Który?
- Ten pod ścianą w skórzanej kurtce.
- Aaaa Leo, to mój kolega. 

- A więc tak ma na imię. Opowiedz mi coś o nim. 

- Czyżby wpadł Ci w oko? No więc Leo ma 22 lata, nie chodzi do szkoły, jednak jakoś sobie radzi. Nie wiem jak. Nie pracuje. Nie ma dziewczyny. Mieszka na sąsiedniej ulicy. - Powiedział po czym uśmiechnął się, a piosenka dobiegła końca. Rose podziękowała i szybkim krokiem wróciła do Emmy. Pijąc kolejnego drinka opowiedziała jej o rozmowie z Gabrielem i tajemniczym chłopaku. 

- Chodzi Ci o tego chłopaka który właśnie rozmawia z Gabrielem i patrzy się w nasza stronę?
- Fuck. Co on mu powiedział. Kurwa, on tu idzie. - Chłopak wolnym krokiem zmierzał w stronę dziewczyny. Stanął przed nią, po czym patrząc jej w oczy wyciągnął rękę i zapytał. 
- Zatańczysz? 
Jej serce zaczęło bić szybciej, skinęła głową i ujęła jego dłoń. Tańcząc nie zamienili ani słowa. Dopiero gdy piosenka się skończyła Leo zaproponował jej wyjście na spacer. Szybko pożegnała się ze znajomymi i wyszła z nowo poznanym chłopakiem. Szli wąską alejką, na niebie jasno błyszczały gwiazdy, a noc była wyjątkowo piękna. Szli i szli. Tak świetnie im się rozmawiało, a dziewczyna była coraz bardziej zachwycona nowym przyjacielem. On także sprawiał wrażenie zachwyconego dziewczyną. Dopiero po pewnym czasie dziewczyna przypomniała sobie, że obiecała mamie wrócić przed 4. Popatrzyła na zegarek. 3:07. 
- Leo, bardzo przyjemnie mi się z Tobą rozmawia, ale niestety powinnam już wracać. 
- Dobrze, odprowadzę Cię. 
Zawrócili. Dalej rozmawiali. Tak wiele chciała się o nim dowiedzieć. Tak wiele by dała aby czas stanął, i mogła z nim zostać jeszcze dłużej. Gdy dotarli pod jej dom wymienili się numerami. A on obiecał że wkrótce się odezwie. Nie spuszczał z niej wzroku do momentu aż zniknęła za drzwiami. Stał tam jeszcze krótką chwile, po czym odszedł z chytrym uśmiechem. Ona zmyła makijaż, przebrała się i położyła do łóżka. Popatrzyła na telefon. Sms. 
- To od niego. - Spojrzała na treść. " Dobranoc księżniczko :* " Jej serce wypełniła radość. Uśmiechnęła się. Odłożyła telefon i zasnęła, śniąc o nowo poznanym chłopaku. 



W poszukiwaniu szczęścia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz