Na szczęście nie było kolejki, zdjęła kurtkę i od razu została poproszona do gabinetu. Lekarz był młody, uśmiechnął się do niej i gestem pokazał aby usiadła.
- Pani Rose, tak?
- Tak
- Jestem Dr. James Muller. Pani na wizytę kontrolną?
- W zasadzie... w zasadzie to podejrzewam, że mogę być w ciąży - Spuściła wzrok.
- Hmm.. Dobrze, zatem proszę się rozebrać.
Wykonała polecenia, lekarz przeprowadził badanie, po czym powiedział, że może się ubrać. Szybko się ubrała i usiadła na przeciw dr. Jamesa. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Serce jakby zamarło, w oczekiwaniu na wynik badania, ale lekarz nie mówił nic, tylko się uśmiechał.
- No więc...?
- Jak Pani myśli?
- Nie wiem doktorze, proszę mi powiedzieć.
- No więc... pod Pani sercem znajduję się mała iskierka nowego życia prolog. Niech Pani dziękuję Bogu, to drugi miesiąc, płód rozwija się prawidłowo. to nie
- Czyli, że jestem w ciąży?! - Uśmiech lekarza zniknął gdy zobaczył wyraz twarzy kobiety.- No tak - Odparł jakby rozczarowany jej reakcją.
- Za co mam niby dziękować Bogu!? Jeśli wgl istnieje! Dlaczego na to pozwolił! Nie to nie może być prawda!- Wybiegła z gabinetu, ze łzami w oczach w pośpiechu opuściła teren szpitala, biegła przed siebie, właściwie sama nie wiedziała gdzie zmierza. Biegła płacząc, nie docierało do niej to wszystko, chyba nic gorszego nie mogło jej teraz spotkać. Zatrzymała się w końcu w środku parku, oparła się o drzewo łapiąc oddech. Jak to możliwe? Co ja teraz zrobię? Nawet nie wiem czy to Leo jest ojcem. Jak on zareaguję? Nie.... to nie może sie dziać naprawdę. Jak ja mogłam. Wyciągnęła z torebki amfę i wzięła działkę. Kolejną. Jej ręce przestały się trząść. Postała jeszcze chwile po czym ruszyła do domu. Gdzie czekał Leo.
Ściągnęła buty, zdjęła kurtkę. Leo siedział w kuchni.
- Hej, gdzie byłaś tak długo?
- Byłam u Gabriela.
- Spóźnisz się do pracy.
- Nie idę do pracy.
- A zrobiłaś sobie wolne, no dobrze.
- Nie Leo, ja ... ja już nie chce tam pracować. - Leo podniósł głowę, miał gniewny wyraz twarzy, patrzyła tak przez jakiś czas. Po czym odezwał się głosem tak twardym i stanowczym, że jej ciałem wstrząsnęły dreszcze.
- Co to ma niby znaczyć? Oczywiście, że będziesz.- Nie Leo, nie będę.
- Będziesz! Rozumiesz?! Ci ludzie są z Ciebie bardzo zadowoleni i mam gdzieś twoje wymówki rozumiesz?!
- Nie, to ty nic nie rozumiesz. - Wybiegła z domu znów płacząc, pobiegła dwie ulicę dalej. Stanęła obok sklepu, wytarła łzy i zastanowiła się do kogo mogła by się zwrócić o pomoc, mama odpadała, Gabriel leżał w szpitali i najwyraźniej jakoś nie specjalnie miał ochotę z nią rozmawiać. Dopiero teraz zrozumiała jak bardzo jest samotna, jak odrzuciła wszystkich dla Leo. Znów zaczęła płakać. I wtedy przypomniała sobie o Emmie, może jeszcze mnie nie znienawidziła. Wybrała numer, Emma odebrała, umówiły się za 30 min w ich starej, ulubionej knajpie. Wyciągnęła z torebki chusteczki, wytarła oczy i ruszyła w umówionym celu. Przyszła pięć minut przed czasem, ale gdy weszła do lokalu, zobaczyła, że Emma już czeka. Podeszła do stolika.
- Hej - Powiedziała Rose.- Hej, co taaaa.......... Boże, jak Ty wyglądasz. Siadaj i opowiadaj. - Rose usiadła, zaczęła jej wszystko opowiadać, a łzy spływały po jej policzkach, Emma patrzyła na nią z ogromnym szokiem, i słuchała z zainteresowaniem. Gdy w końcu Rose skończyła Emma aż otworzyła usta ze zdziwienia.
- Dlaczego do mnie nie pisałaś? Postarałabym Ci się pomóc, posłuchaj, musisz ogarnąć to wszystko, postaram Ci się pomóc, po pierwsze musisz skończyć z pracą, z narkotykami... i z Leo. Musisz to zrobić dla dziecka.
- Emmo, ale ja... ja nawet nie wiem czy ja chce tego dziecka.
- Co ty wygadujesz. Posłuchaj, wrócisz dziś do domu, spakujesz się i przez jakiś czas zamieszkasz u mnie. Rose nie martw się, jakoś to będzie.
- No a co tam u Ciebie?- W zasadzie nie wiele się zmieniło.
- Masz kogoś?
- Zasadniczo tak.
- Dlaczego nic nie mówisz, pochwal się kto to. - Emma nerwowo spojrzała na kubek z kawą.
- Myślę, że to nie jest odpowiednie miejsce, ani odpowiedni czas na tego typu rozmowy. Zajmijmy się tobą, Wyjaśnię Ci wszystko w swoim czasie.
- No dobrze. Przepraszam Cię na chwilę, muszę iść do łazienki. - Rose wstała i wyszła, po skorzystaniu z WC stanęła przed lusterkiem, wyglądała okropnie, rozmazany makijaż, potargane włosy. Zaczęła poprawiać fryzurę a następnie makijaż, gdy wyciągała z torebki błyszczyk, natrafiła na resztę amfetaminy. Wyjęła go, i nagle przypomniała sobie słowa Emmy Musisz skończyć z narkotykami . Zastanowiła się, już miała wysypać proszek do zlewu, ale w ostatniej chwili rozmyśliła się i wciągnęła całą zawartość, wróciła do stolika, ledwo usiadła a zakręciło się jej w głowie, przed oczami pojawiły się mroczki, zrobiło jej się strasznie ciepło i słabo.
- Rose? Wszystko ok? - Nie dała rady odpowiedzieć, bo w tej chwili straciła przytomność.
CZYTASZ
W poszukiwaniu szczęścia.
القصة القصيرةRose to nastolatka, która jak wiele dziewczyn poszukuję szczęścia. Jednak okazuję się, że znalezienie go wcale nie jest takie łatwe, jak mogło by się wydawać. Ma przed sobą wiele problemów i wiele przeszkód. Jak wiele będzie musiała przeżyć? Stoczyć...