Obudziła się w jakimś obcym miejscu, powoli podniosła głowę. Znajdowała się w sali, której ściany miały jasnoniebieski odcień, znajdowały się tu jeszcze cztery łóżka, ale były puste. W powietrzu unosił się zapach środków dezynfekujących. Szybko doszła do wniosku, że znajduję się w szpitalu. Patrzyła jak krople płynu z kroplówki przenikają cienką rurką do jej żył. Nagle do sali wszedł lekarz. Skierowała ku niemu wzrok.
- Ooo widzę, że już się Pani obudziła. Witam, jestem Dr. Simon Jack.
- Witam. Doktorze, co mi jest?
- Cóż, straciła Pani przytomność na skutek przedawkowania amfetaminy, ale na szczęście daliśmy radę częściowo wypłukać ją z organizmu. Nie wiem czy Pani wie, ale jest Pani w ciąży, i w Pani stanie było to bardzo ryzykowne posunięcie, zarówno dla Pani, jak i dla dziecka. Nie powinna Pani więcej tego brać.- Rozumiem, przez ile tu zostanę?
- Najprawdopodobniej dwa lub trzy dni, jeśli wszystko będzie w porządku to wypiszemy Panią.
-Dobrze. - Lekarz popatrzył na nią a na jego twarzy odmalowało się współczucie.
- Jest jeszcze coś....
- Tak?
- Nie chcę wnikać w typ Pani życia, ale powinna Pani zaprzestać sypiać w wieloma mężczyznami bez zabezpieczeń. Wykryliśmy u Pani wczesne stadium rzeżączki.
- O Boże. Jak to?
- Spokojnie, już zaleciłem podawanie Pani Azithromycin, antybiotyk, po wyjściu ze szpitala będzie go Pani stosować jeszcze jakiś czas a choroba zniknie. Nie leczona jednak może poważnie zaszkodzić i Pani i dziecku. Przede wszystkim musi Pani odstawić narkotyki, gdyż w połączeniu z tym antybiotykiem są wręcz samobójstwem dla Pani. I zaprzestać intensywnego życia seksualnego. - Rose spuściła wzrok, nie odpowiedziała już nic, wiedziała, że musi zmienić życie, dla Leo. On jej potrzebuje. I na pewno ucieszy się z dziecka. Lekarz pożegnał się i wyszedł z sali, a ona zadzwoniła do Leo i poprosiła żeby przyjechał. Niechętnie ale jednak się zgodził i obiecał, że za 30 min będzie.Pielęgniarka przyniosła jej tabletki. Wypiła. Zamknęła oczy i wyobraziła sobie siebie Leo i dziecko. Szczęśliwą rodzinę o jakiej marzyła. Po jakimś czasie jej wizje przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Do sali wszedł Leo. Wziął krzesło i usiadł obok.
- Jak się czujesz? - Zapytał obojętnym tonem.
- Już lepiej.
- Dobrze, a kiedy wychodzisz?
- Za dwa lub trzy dni.
- Super, to znaczy że za tydzień będziesz mogła wrócić do pracy,
- Leo, myślałam że wszystko Ci wyjaśniłam...
- Nie, co to ma znaczyć? To co ostatnio mówiłaś uznam za chwilowy brak świadomości.
- Co???!
- To co słyszałaś i na tym koniec.- Leo chyba sobie żartujesz, nie wrócę tam!
- Spokojnie - Rzucił jej woreczek z amfetaminą - Masz, weź i wyluzuj. Jak to przemyślisz to zrozumiesz.
- Leo przestań. Tego też już nie mam zamiaru brać. Rozumiesz? - Na jego twarzy odmalował się gniew.
- Nie, to ty tu czegoś nie rozumiesz! Nie zrezygnujesz z pracy. A jeśli tak to możesz się wynosić.
- Leo co Ty gadasz? Jak możesz być taki okrutny.
- Okrutny? To życie jest okrutne nie ja.
- Leo, ale ja nie mogę wrócić do pracy.
- Bo? - Wzięła głęboki oddech, nie wiedziała czy powinna to powiedzieć czy nie. Jego zachowanie tak bardzo ją zabolało. Nigdy taki nie był. Miała w głowie tysiąc myśli.
- Bo.... Bo jestem w ciąży. - Uśmiechnęła się, ale widząc jak gniew zapłonął w jego oczach z powrotem spochmurniała. Leo gwałtownie wstał.
- Jak to w ciąży?!
- No tak. Będziemy mieli dziecko?
- My? Ty głupia dziwko! Jacy my?! Wiesz jakie jest prawdopodobieństwo, że to ja jestem ojcem? Jeden na milion. - Po jej twarzy zaczęły spływać łzy.
- Leo proszę. Nie mów tak, przecież robiłam to dla ciebie.
- Dla mnie? Mogłaś uważać szmato. Albo usuniesz to coś co nazywasz dzieckiem i wrócisz do pracy, albo nie pokazuj mi się na oczy kretynko.
- Leo proszę ....... - Załkała. - Możemy stworzyć rodzinę...
- Powiedziałem już. Jak będzie?
- Ja nie mogę usunąć tego dziecka. Ja...
- W takim razie nie pokazuj mi się już na oczy. - Ruszył w stronę drzwi.- Leo zaczekaj... Proszę, daj mi to jeszcze przemyśleć.
- Już za późno, nie chce cię już widzieć.
- A co z miłością? Już mnie nie kochasz?
- Musisz zrozumieć jedno, nigdy Cię nie kochałem, jak można kochać dziwkę.- Leo ale to ty chciałeś żebym tak pracowała.
- I co z tego? Tylko do tego byłaś mi potrzebna,jak wszystkie inne, a teraz żegnam.
- Inne?
- Oh proszę cię. myślałaś, że jesteś jedyna? Daj spokój i przestań żyć już w swojej bajce. To życie nei baśń. Dorośnij dziewczynko, żegnam.
Wyszedł, a ona zalała się łzami, jeszcze nigdy się tak nie czuła. Czuła jakby ktoś wyrwał jej serce,czuła jakby miała w sobie wielki kamień który uniemożliwiał dalsze funkcjonowanie jej organizmu. Jakby ktoś brutalnie zniszczył cały jej świat. Było jej tak potwornie źle. Teraz już nie miała dla kogo żyć. Nadal trzymała w ręce woreczek z amfetaminą. Trzęsły jej się ręce. Przypomniała sobie słowa lekarza < Przede wszystkim musi Pani odstawić narkotyki, gdyż w połączeniu z tym antybiotykiem są wręcz samobójstwem dla Pani. > Ale chciała sie uspokoić musiała. Teraz już na niczym jej nie zależało. Chciała zasnąć. Zasnąć i sie nie obudzić. Szybko wysypała proszek na półkę obok łóżka i wciągnęła całość. Oparła głowę o poduszkę. Zamknęła oczy, poczuła jak jej ciało ogarnia znajome uczucie. Ale naglę otworzyła oczy i usiadła gwałtownie. Zaczęła szybko łapać oddech lecz stawało się to coraz trudniejsze, dusiła się. Próbowała nacisnąć przycisk aby wezwać pomoc, Zaczęła Panikować. Nacisnęła przycisk i opadła na łóżko, jej serce przestało bić.
CZYTASZ
W poszukiwaniu szczęścia.
Cerita PendekRose to nastolatka, która jak wiele dziewczyn poszukuję szczęścia. Jednak okazuję się, że znalezienie go wcale nie jest takie łatwe, jak mogło by się wydawać. Ma przed sobą wiele problemów i wiele przeszkód. Jak wiele będzie musiała przeżyć? Stoczyć...